Rozdział 12 „Harry, obiecuję, że jeśli się nie pospieszysz, rozerwę Louisa na strzępy na wizji.”

/ x / niedziela, 11 listopada 2012

1
Czy wiecie co to jest samotność? Jasne… Musielibyście być największymi szczęściarzami świata, żeby nie znać tego uczucia. Całkowicie szczerze mogę wyznać, że sama nieszczególnie się tym przejmowałam. Do czasu… Zostawiłam rodzinę w Ameryce, Jane we Francji, a chłopaki? Nie rozmawiają ze sobą, przynajmniej nie tak jak wcześniej. Z Niallem nikt nie ma kontaktu od tygodnia, a pozostali ograniczają się tylko do rozmów „służbowych”, no i powinnam również wspomnieć, że Harry ciągle leży w szpitalu. Z każdą minutą wzrastała w nim złość, bo nie chcą go wypuścić, ale z drugiej strony nie są również skorzy wyjawić mu jakichkolwiek szczegółów na temat całego tego pobytu w medycznej placówce. Nie oszukujmy się, każdy by się tak zachowywał, będąc w jego skórze. To okropne uczucie niewiedzy i nieporadności wykańcza od środka, a na zewnątrz te tajemnicze spojrzenia ludzi „znających się na rzeczy”. Oczywiście mogę przesadzać, ale w taki właśnie sposób ja to odbieram, Hazza podobnie. Inni są zbyt zajęci swoimi sprawami i „rzekomym” kryzysie w One Direction. Co temu blondynowi strzeliło do głowy, żeby opuszczać zespół? Pomyślałabym, że każdy mógłby właśnie tak postąpić w sytuacji patowej, ale nie Niall Horan. To nie w jego stylu, no błagam, nawet nie w akcie desperacji, nie uwierzę w to nigdy.
Od tygodnia moje kontakty z Louisem również oziębły. Przez cztery dni chodził jak struty, myślałam, że może tak bardzo przejął się utratą przyjaciela, ale oczywiście nie! Dumny Tomlinson nie może znieść faktu, że chodzę w paskowanych ciuchach. On jest niepoważny!  
W czwartek nareszcie dotarły moje, zostawione przez Louisa u Paryżu, rzeczy. Odesłała mi je Jane, kochana przyjaciółka, szkoda, że tak rzadko się widzimy. Rozmowy przez kamerkę internetową to nie to samo, niestety. Ale powiedziała, że mnie odwiedzi w deszczowej Anglii i „przegoni” czarne chmury. Oby jak najszybciej, bo zaczynam popadać w depresję- widoczną, niezdiagnozowaną i nieleczoną (no chyba, że czekolada się liczy).


2
-Gdzie wychodzisz?
-Czy to śledztwo? Masz zamiar mnie przesłuchiwać?- odpowiedziałam tym samym na zadane.
-No nie…- odrzekł zmieszany szatyn.
-Więc teraz, proszę, nie stój w przejściu i daj mi wyjść- podsumowałam dość ostrym tonem głosu, który nie zrobił na nim wrażenia, więc musiałam go po prostu odepchnąć do ściany. Nie odwracając się w jego kierunku, wyszłam na zewnątrz. Musiałam zadzwonić po taksówkę, bo jedyna osoba, zdatna nauczyć mnie tej lewej jazdy jest naburmuszona. Niech mu będzie, zaraz znowu mi podpadnie, to już norma. I będzie błagać o wybaczenie ta humorzasta zebra.
Godzinę później szalałam po sklepach jak opętana, muszę przyznać, że brakowało mi tego. To tajemnica, ale shopping sprawia, że zapominam o problemach. Nie, nie jestem zakupoholiczką czy coś, po prostu lubię sobie zrobić maraton po galeriach handlowych. Staram się wybierać wszelkie „niezbędności” bardzo ostrożnie, ale wiadomo, nie zawsze wychodzi.

Buty? Są. T-shirty? Są. Bluzy? Są. Luźne sweterki? Są. Spodnie? Są. Sukienki i dodatki? No… Brak.

Szczerze? Nie lubię chodzić w sukienkach, to nie mój styl, ale jako osoba publiczna, jak to mawia Evelyn i moja stylistka, wypadało by się raz na jakiś czas pokazać w innym zestawie ubrań. Dobrze, zgadam się, ale prawda jest taka, że ja nie potrafię kupić żadnej sukienki, która będzie na mnie jakoś wyglądać. Wszystkie lekcje na temat stylu popadły w nicość ku rozpaczy mojej stylistki, jednak nie mówmy jej o tym. Niech żyje w pięknej świadomości, że ciężka praca się opłaciła i coś zrozumiałam.
Chciałam na chwilę przystanąć na pobliskiej ławce i pomyśleć oraz dać moim dłoniom ulgę, bo stały się obolałe pod ciężarem torebek, torebek i torebeczek, które ściskały, ale całkowicie moją uwagę przykuła witryna sklepowa, a właściwe jedna rzecz, która się na niej znajdowała.

Pewnie by mu się spodobała.

Hmm… Nie.

Mocno potrząsnęłam głową, zupełnie tak, jakbym chciała wyrzucić z niej wszystkie myśli, które mnie nieustanie męczyły. Wzięłam głęboki wdech, teraz wydech, znowu wdech…
-Nie przymierzysz nawet?- usłyszałam, gdy tylko zrobiłam krok dalej. Uśmiechnęłam się i pokiwałam przecząco głową. -Dla mnie, zapytał z nadzieją?
-Nie, odpowiedziałam beznamiętnie.
Na moje słowa momentalnie, przyklejony do twarzy chłopaka uśmiech zaniknął, ale nie dawał za wygraną.
-Prooooszę!- lamentował tak głośno, że rzuciłam wszelkie pakunki na oślepiającą swoim blaskiem podłogę, by zakryć mu twarz i nie słyszeć dalej tych wrzasków. Wyglądało o co najmniej dziwnie lub może nawet głupio, gdy patrzono na nas i nasze wyczyny  z boku. Oczywiście nie obyło się bez obecności fotoreporterów. Nie wiem jak oni to robią, ale przysięgam- są zawsze, kiedy byś sobie tego najbardziej nie życzył.
-Louis, jak się nie uspokoisz to naślę na ciebie Evelyn! Znasz ją, nie? Walnięta, niespełna rozumu, z szalonymi pomysłami? Demolka w hotelu, lewe zeznania? Nadążasz, prawda?- zapytałam po przypomnieniu mu o mej menedżerce i przedstawieniu jej w bardzo „korzystnym” świetle.
-Dobra, już, spokój- podsumował, wyrywając się z moich objęć i usiadł grzecznie na ławce przy fontannie, śmiejąc się cwaniacko w moją stronę.
-Za późno- posłałam mu chytry uśmieszek, gdy tylko spojrzałam na wyświetlacz dzwoniącego telefonu. –O wilku mowa- dodałam jeszcze szeptem, przykładając urządzenie do ucha.

-No nareszcie, ile można dzwonić?!- niemal krzyknęła do słuchawki lub tak mi się przynajmniej wydawało, bo straciłam na chwilę słuch z jednej strony, a z drugiej został mocno przytępiony.
-Ciebie też miło słyszeć- odpowiedziałam.
-Nie mam za dużo czasu, więc przejdę od razu do sedna sprawy- Evelyn wypowiadała słowa niemal z prędkością światła.
-No dob–- weszła mi w słowo.
-Musisz natychmiast tu przyjechać razem z tym… no… jak mu tam… Louisem!- odpowiedziała wreszcie. –Trzeba coś zrobić, żeby ten pożal się boże zespolik się nie rozpadł- wyjaśniła.
-Dlaczego? Znaczy… Chyba nie powinniśmy się wtrącać w ich wewnętrzne sprawy. Może się mylę, ale to nie jest nasz problem - wyjaśniłam, zerkając kątem oka na pasiastego, który bawił się nitką, odchodzącą z rozprutego szwu w jego bluzce.
-Nie, głupiutka, to jest nasza sprawa od tego momentu. Nie na darmo udajecie z Harrym parę, macie dostać z tego korzyści. Jeśli się rozejdą nic nie zyskamy, Candy. To tak nie działa. Muszą mieć tego świadomość. W innym wypadku konsekwencje ich nie ominą, jeśli złamią umowę.
-Evelyn, oni przecież… hmm…- ściszyłam głos w tym miejscu i dodatkowo zakryłam usta dłonią, by nie roznosił się po ogromnym holu centrum handlowego- nie wiedzą, że ten związek jest udawany.
-I tak pozostanie- podsumowała. –To za ile możecie tu być?
-Zależy co masz na myśli, mówiąc „tu”- podała mi adres miejsca spotkania po mojej uwadze, ale moja nieznajomość Londynu ciągle daje o sobie znać, a to wcale nie ułatwia życia.
-Trafisz?- zapytała, zaryzykowałabym stwierdzenie, że usłyszałam przy wypowiadaniu tego wyrazu nutkę trwogi, ale uciąć ręki bym nie dała. Przecież to Evelyn, niczego nie można się po niej spodziewać.
-Myślę… Louis będzie prowadził- odpowiedziałam ze śmiechem i przycisnęłam czerwoną słuchawkę, kończąc tym samym połączenie.

-Lou, będziesz ze mną szczery?- zapytałam, gdy tylko pozbierałam z podłogi wszystkie torby i podeszłam do chłopaka. On w odpowiedzi przytaknął głową na znak, że się zgadza. –Czy zależy ci na One Direction?
-Tak- odpowiedział nieco z oburzeniem. –Dlaczego pytasz?- dodał po chwili ciszy.
-Przepraszam, nie powinnam była… Bo… Widać, że cierpisz, a ja nie mogę na to patrzeć. I tak pomyślałam sobie, że jest jeden sposób, żeby wybić z głowy temu blond głodomorowi odejście z zespołu. Tylko czy…?- przerwałam, patrząc uważnie na reakcję Louisa na wypowiadanie przeze mnie słowa. Spoglądał na mnie z zaciekawieniem i trochę z, jakby wymalowanym, pytaniem na twarzy- „Dlaczego przerwałaś? Mów dalej”.
-Jaki mamy plan?- zapytał wesoło, chcąc ukryć swoje zniecierpliwienie. Spojrzałam na niego zaskoczona. Czy on mnie aż tak dobrze zna, a może jestem aż tak przewidywalna? –Ufam ci- dopowiedział szeptem, by nikt z łowców okazji na wyprzedażach nas nie usłyszał. –Tylko trochę boję się tego, co uroiło się w twojej małej główce- wskazał palcem, owijając go sobie przy okazji jednym z pasm moich włosów.


3
-Stalla, kochanie, strasznie mieszam, ale zapomniałam, że mam spotkanie z Nicole za kilka chwil.
-Nicole Scherzinger?- dopytywałam.
-Zdaje się, że tak- odpowiedziała szybko. –Wybaczcie dzieciaki, przełóżmy naszą „naradę” na jutro, dobra? Tak? Świetnie! Paaa!- dodała niemalże krzycząc, przez co musiałam odsunąć słuchawkę od ucha. Ogłuchnę przez tą kobietę kiedyś i w sumie to już niedługo, jeśli dalej będzie sprawiać, że moje bębenki mają ochotę eksplodować.
Na razie.
-Evelyn czyżby?
-Skąd ty to wiesz?- zapytałam szatyna.
-Nie trudno się domyślić, mówię poważnie. Ona jest…
-Dziwna?- dopowiedziałam.
-Nie- zaprzeczył, pokazując lekko swoje zęby. –Chciałem powiedzieć, że to nieszablonowa osoba z dominującą osobowością.
-Lou- psycholog? Wręcz nie do wiary!- ironizowałam. On w odpowiedzi się uśmiechnął.
-Tylko nie mów nikomu- spojrzał kątem oka w moją stronę, a gdy przyłapał mnie na tym, że również go obserwowałam, puścił oczko w moją stronę i na jego usta momentalnie się podniosły.

-LOU, ZATRZYMAJ SIĘ GDZIEŚ TUTAJ!- krzyknęłam , dalej wpatrując się w coś za oknem jego auta.
-Co? Ale dlaczego?- zapytał widocznie zdezorientowany, ale zrobił to, o co go poprosiłam.
-Wysiadaj- rozkazałam chłopakowi i sama również tak zrobiłam. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam dość szybkim krokiem przed siebie.
-Stella, gdzie ty idziesz?- wołał za mną Tomlinson. W mgnieniu oka mnie dogonił i lekko złapał za rękę, tym samym sprawiając, że się zatrzymałam. Zdaje się, że zaniepokoiło go moje zachowanie. No cóż… Muszę przyznać, że rzeczywiście mogło to być niezrozumiale, bo…
-Patrz- odpowiedziałam i pokazałam cel mojego zainteresowania. Louis spojrzał tam, gdzie mu wskazałam i nie odezwał się ani słowem. –Nie wierzę, normalnie nie wierzę- wykrztusiłam, przerywając tym samym ciszę, która panowała naokoło.
-Ja też.


4
-I to dlatego? Poważnie? To jest prawdziwy powód twojego odejścia?- Louis wymachiwał energicznie rękami na prawo i lewo, chodząc w kółko po pomieszczeniu.
-Zebra, siadaj, bo nie pomagasz kręcąc się po pokoju- powiedziałam. Spojrzał na mnie z nutką gniewu, ale jednocześnie wiedział, że wyrzucanie z siebie emocji i żalów nic nie pomoże… -No i ta cała akcja z ochroną też nie była wcale potrzebna- dodałam po chwili, gromiąc go wzrokiem.
-Chyba żartujesz?! Była potrzebna, ten koleś nie wiedział kim jest Louis Tomlinson!
-Ale za to znał mnie- odpowiedziałam wesoło i uśmiechnęłam się w stronę Nialla, a on odwzajemnił go.
-Pfff… Też coś- wymruczał pod nosem Tomlinson i dostał pstryczka w nos za tę uwagę.
-No co? Podskakujesz?- zapytałam, gdy ten próbował zrobić dokładnie to samo, co ja jemu przed momentem.
-Jak stare dobre małżeństwo- podsumował blondyn i zaśmiał się.
-CO?- wykrzyknęliśmy z szatynem jednocześnie. Pokiwał głową na znak niedowierzania, a ja starałam się usunąć tą wypowiedź z świadomości. Nie tylko dlatego, że uważałam Louisa za jedynie przyjaciela, nic więcej, to właśnie okazało się, że mój „związek” z Harrym jest nieprzekonujący. Oni nie są głupi, domyślą się wcześniej czy później… To tylko kwestia czasu. Muszę porozmawiać na ten temat z moim „chłopakiem”, Evelyn lepiej póki co nie informować- tak myślę.
-Stary, myślałem, że jak mówiłeś o karierze solowej to chodziło ci o branżę muzyczną, a nie…- zwrócił się do blondyna.
-Bo tak było, ale potem stwierdziłem, że nagrywanie bez was jest bez sensu i w to ogłoszenie spadło mi jak z chmur- odpowiedział.
-A mnie to ogłoszenie spadło prawie na głowę- powiedział szatyn, wspomniawszy ogromny billboard na rogu ulicy. -Czekaj, nagrywanie BEZ NAS nie ma sensu, a nagrywanie Z NAMI też nie ma sensu… - rzekł zdezorientowany Louis.
-To za trudne dla tego pajaca- wtrąciłam i wskazałam na Tomlinsona, a w odpowiedzi pokazał mi język i groźnie zmrużył oczy.
-To nie tak, że mi nie zależy na zespole, tylko czasami czuję, że tam nie pasuję- mówił dalej Niall.
-No ja się nie dziwię, z nimi się nie da pracować, a zwłaszcza z zebrą- ponownie spojrzałam na Louisa, już miał zamiar odpowiedzieć, ale nagle uchyliły się drzwi. W progu stanęła kobieta średniego wzrostu z długimi włosami i słuchawkami założonymi na głowie.
-Panie Horan, wchodzimy za dwadzieścia pięć minut. Proszę przejść już na plan, specjaliści udzielą jeszcze kilku rad co do programu- oznajmiła i szybko wyszła.


5
-Ja? ALE ŻE JA? SAMODZIELNE?- usłyszałam uniesiony głos Nialla, spojrzałam porozumiewawczo na szatyna i wyszliśmy z garderoby tak, jak to zrobił przed chwilą blondyn.
-Nialler, co się dzieje?- zapytał pasiasty.
-Mam gotować… Na żywo…- odpowiadał mocno zdenerwowany chłopak. Z trudnością pobierał tlen do swoich płuc i bardzo zbladł na twarzy.
-Niall, tylko nam nie mdlej teraz- powiedziałam i objęłam go ramieniem z jednej strony, z drugiej stanął Louis.
-Stary, a myślałeś, że co będziesz robił, prowadząc program kulinarny? Jadł?- powiedział Tomlinson, ledwo powstrzymując się od śmiechu. Horan zlustrował go wzrokiem, w którym pomieszało się przerażenie i wstyd.
-O nie- podsumował krótko Lou. –Przecież ty nie umiesz gotować- dodał.
-Co?- krzyknęłam. –Jak to „nie umiesz gotować”?- zapytałam z nadzieją, że zaraz któryś z nich mnie poprawi, że tylko źle usłyszałam. Nic takiego się nie stało. Chłopcy spuścili głowy, by nie patrzeć mi w oczy.
-Ale spokojnie! Ja przecież UMIEM!- wykrzyknął wesoło Louis. Po tych słowach, „posłałam” w jego stronę błyskawice.
-Masz na myśli te perfekcyjne dania, po których chorowałam dwa dni?- puściłam ramię blondyna i stąpałam małe kroczki w stronę drugiego chłopaka, który zaczął się wycofywać.
-I’m the best cook in the world!- nie wzruszyła mnie ta pochwała samego siebie, nie zwolniłam kroku, przez co Tomlinson oparł się o ścianę i nie mógł dalej ruszyć. Stanęłam przed nim i skrzyżowałam ręce na piersi. Przyglądał mi się uważnie, hipnotyzując przy tym głębią swoich oczu.
-Jeszcze raz usłyszę, że ty będziesz gotował, a zrobię użytek z tamtych kajdanek, pamiętasz?- powiedziałam.
-Będę ci robił śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacje i wszystko to co sobie zażyczysz- wyliczył, cwaniacko się przy tym uśmiechając.
-Przestań- zaśmiałam się. –To co robimy z tą sytuacją?- zapytałam, wskazując na Horana, który wyglądał, i zapewne czuł się, coraz gorzej z każdym kolejnym tyknięciem zegarka.
-No mówię, że ja będę gotował- od nowa zaczął przedstawiać swój plan.
-Louis, to nie jest…
-…Restauracja? Stella, no weź, to, że moje posiłki czasami–- przerwałam mu odchrząkując. –No dobra- westchnął głośno- przeważnie zawsze…
-Lepiej- wtrąciłam.
-Daj mi skończyć, dobra?- powiedział zirytowany. Przytaknęłam głową na znak, żeby kontynuował. –No więc, mam na myśli to, że nikt nie będzie musiał tego jeść, tylko ma to się ładnie prezentować, a przyznasz chyba, że moje dania wyglądają nieziemsko- uśmiechnął się, wypowiadając ostatnie słowo.
-Ymm…- spojrzałam jeszcze raz na Nialla. –Niech ci będzie.
-Aaa! Dzięki!- ucieszył się jak małe dziecko. –Muszę tylko zobaczyć co i jak w tej kuchni, bo strasznie się różni od tej w domu- dodał i poleciał oglądać sprzęty.
 Mój wzrok zaczął szukać blondynka, który znikł z pola widzenia. Znalazłam go dopiero, gdy zauważyłam, że spora grupa ludzi zebrała się nieopodal. Usłyszałam ciche szepty, kiedy tylko podeszłam bliżej całego zdarzenia.

„On nie da rady wystąpić”
„Nie możemy odwołać programu”
„Ktoś go musi zastąpić”
„On jest niezdatny”

-Przepraszam- powiedziałam nieco głośniej niż powinnam, ale dzięki temu zyskałam na chwilę całkowite ich skupienie. -Znalazłam zastępstwo dla Nialla- rzekłam i wskazałam na Tomlinsona krzątającego się po nowoczesnej kuchni.
-Dobrze gotuje?- zapytała jedna z kobiet, zapewne menedżerka.
-Tak, wprost genialnie- skłamałam, starając się, żeby zabrzmiało to bardzo naturalnie i przekonująco.
-Świetnie- ucieszyła się realizatorka programu, skinęła na dziewczyny od make-up’u i innych pracowników, którzy za kilka sekund byli już przy boku Louisa.
Niall leżał na skórzanej sofie, był półprzytomny. Nie mogłam uwierzyć, że można stracić wszystkie siły witalne dosłownie kilka minut. Usiadłam obok niego, ale mnie nie zauważył. Jego wzrok był nieobecny, co mnie chyba trochę nawet przerażało.
Louis do nas podbiegł i zwrócił się do mnie z prośbą, chociaż w sumie można to było wziąć za rozkaz.
-Dzwoń po Harry’ego!- powiedział.
-Mój telefon został w samochodzie i po co mam właściwe po niego dzwonić?- droczyłam się pytaniem, mimo że znałam odpowiedź doskonale.
-Błagam- rzucił mi swoje urządzenie. –Niech się pospieszy i nas uratuje.
-Nas? Jak to nas?- dopytywałam, spoglądając raz na wyświetlacz telefonu, raz na szatyna.
-Normalnie, muszę mieć przecież piękną asystentkę w kuchni- odpowiedział wesoło, pokazując rządek śnieżnobiałych ząbków.
-O nie, nie, nie. Nie zgadzałam się na żadne asystentowanie!
-Ładnie proszę- popatrzył wzrokiem małego szczeniaczka.
-To na mnie nie działa, więc daruj sobie- odpowiedziałam ironicznie. Westchnął zrezygnowany, wiedział, że nie ma sensu się ze mną kłócić. Przypomniał mi tylko o telefonie do Styles’a i odszedł.

Wybrałam odpowiedni numer i przyłożyłam słuchawkę do ucha, odebrał po dwóch sygnałach.
-Hej Lou! I co? Kupiliście ten czarny zestaw bielizny?- usłyszałam głos Harry’ego.
-Nie? A mieliśmy?- zapytałam nieco zmieszana tym, co właśnie usłyszałam.
-Umm… Stella… Tak… Znaczy nie…- zaczął się jąkać, mogłabym się założyć, że drapie się w głowę w tej właśnie chwili.
-Dobra, nieważne, potem o tym porozmawiamy. Wypisali cię, jak mówili?
-Tak, pół godziny temu dokładnie, ale jeszcze jakieś dokumenty się zapodziały, więc wychodzę dopiero teraz- odrzekł już spokojniejszym głosem.
-To świetnie! A teraz musisz nam pomóc!- powiedziałam szybko, by nie mógł mi przerwać.
-Louis?- zapytał.
-Louis… i Nialler.


6
-A teraz dodamy odrobinę proszku do pieczenia- powiedział Lou. –Yghym- upomniał się.
-Proszę- podałam mu wspomniane opakowanie i poprawiałam wielką czapkę kucharza, którą kazał mi założyć. Czułam się w niej wręcz idiotycznie, ale Lou upierał się, że świetnie wyglądam. Kiedyś zapłaci mi za to upokorzenie.
-Masło, poproszę- wyciągnął rękę tuż przed moim nosem. –Szybciej, szybciej- ponaglił- nie mamy przecież całego dnia.
Spojrzałam na niego z politowaniem.
-Louis, czy ja wyglądam jak twoja służąca?- syknęłam cicho, żeby mikrofon nie zarejestrował żadnego dźwięku. W odpowiedzi spojrzał przepraszająco, ale to był tylko złudzenie, bo następne słowa, które wyszły z jego ust również nie należały do najprzyjemniejszych.

Harry?! Gdzie ty się podziewasz? Obiecuję, że jeśli się nie pospieszysz, rozerwę Louisa na strzępy na wizji.”

Postanowiłam trzymać nerwy na wodzy i spokojnie podałam mu całkiem sporą kostkę nieprzyjemnej, tłustej substancji, którą Tomlinson szybko wrzucił do miski, a następnie całą jej zawartość dokładnie zaczął miksować. W tym samym momencie, gdy chłopak męczył się z ogromną ilością masy na ciasto, zauważyłam, że do pomieszczenia wbiegł Styles. Wycofałam się uwagi kamer i szybko udałam się do mojego „chłopaka”.
-Dobrze, że jesteś- powiedziałam już w połowie odległości od niego, a gdy się zbliżyłam… Moja własna reakcja mnie zaskoczyła, chyba pierwszy raz w życiu. Mimo że nie znaliśmy się zbyt długo, a nasz związek to zwykłe kłamstwo, poczułam, że jest mi bardzo bliski. Przywiązałam się do niego, a „rozłąka” sprawiała, że czułam się nieszczęśliwa. Chciałam, żeby był obok, chciałam go przytulić i z takim właśnie zamiarem do niego podeszłam, tylko, że… Pocałowałam go…
Nie odtrącił mnie, wręcz na opak, objął mnie mocniej i odwzajemnił pocałunek, który nie trwał za długo, bo chwilę potem oderwaliśmy się od siebie, ale myślę, że można go dodać na listę tych „cute”. Harry nawiązał kontakt wzrokowy i uśmiechnął się ciepło. Nie mówił nic, zdjął moją białą czapkę i załączył na swoje brąz loki. Wyglądał w niej słodko, nie to co ja- idiotycznie…
-Ogarnij tą katastrofę- powiedziałam w końcu, gdy zerknęłam jednym okiem na Louisa, który formował ciasto albo raczej toczył z nim wojnę.
-Już!- odpowiedział entuzjastycznie i w mgnieniu oka opanował sytuację w kuchni.
(…)
-Teraz ciasto wkładamy do piekarnika nagrzanego do 250° i będziemy mogli zobaczyć je ponownie za godzinę, gdy już będzie całkowicie gotowe- instruował chłopak w czerwonej marynarce.
-Ale nas wcześniej zobaczą, prawda Harry?- zapytał Louis.
-Już po przerwie, zostańcie z nami- odpowiedział, patrząc się do kamery i posyłając jej nieziemski uśmiech połączony z mrugnięciem oka.

CIĘCIE! 2 MINUTY PRZERWY!

-I jak?- zapytał Tomlinson, gdy tylko podszedł do mnie z młodszym przyjacielem.
-I-de-alnie- odpowiedziałam.
-Rozmawiałaś z Niallem, gdy gotowaliśmy. Mówił coś o zespole? Może?- zapytał z nadzieją Styles.
-Tylko tyle, że przemyśli jeszcze raz całą sprawę na spokojnie i to, że jest głodny- odrzekłam.
-Cały Nialler- podsumował Louis.
-Jeśli już mówimy o jedzeniu, to ja zobaczę jak ma się moje ciasto- wtrącił wesoło Harry i odszedł szybko do piekarnika.
-TWOJE ciasto?!- oburzył się szatyn i poszedł za nim, krzycząc jeszcze: Poza tym dopiero co je wstawiłeś!
Ja zostałam w dokładnie tym samym miejscu przyglądając się całej sytuacji, ale panicznie zachowanie chłopaków mnie nieco zainteresowało, więc podeszłam bliżej, żeby dowiedzieć się co się stało. Udało mi się usłyszeć jedynie dwa zdania- „Louis, co ty do tego dodałeś?”, „No przecież mówię, że nic”, bo reszta ich konwersacji została zagłuszona przez dżwięk z głośników: WCHODZIMY ZA 30 SEKUND.
-Chłopaki na miejsca!- pogoniła ich jedna z kobiet, pewnie realizatorka programu.
-Ciasto! Ono rośnie jak szalone!- krzyknął Harry, nie wiedząc co może jeszcze zrobić.
-Kobieta podała mi gotowe ciasto- to, które miało być rzekomym efektem współpracy chłopaków- i wypchnęła przed obiektyw.
-Zbliżenie tylko na nią- zwróciła się do operatora kamery. –Kończysz program za 4, 3, 2 i…- jeden pokazała na palcu, by przypadkiem jej głos nie został nagrany.

„Cholera! Co ja mam mówić? Znowu improwizacja?”

-Witamy po przerwie- zaczęłam. –Chłopcy są tak zmęczeni dzisiejszą pracą w kuchni, że to właśnie mnie zostawili przyjemność zaprezentowania państwu ich efektów, a więc proszę- postarali się i upiekli coś takiego- podniosłam półmisek wyżej, by kamera lepiej je uchwyciła. –Wygląda rewelacyjnie i mam nadzieję, że równie dobrze smakuje, bo zapach jaki się tu unosi jest po prostu nieziemski. Dla dodania głębi smaku można dodatkowo posypać wierzch cynamonem. Efekt przeniesienia do krainy rozkoszy gwarantowany! To tyle na dzisiaj, życzę państwu miłego wieczoru, do zobaczenia- odpowiedziałam i złapałam za lukier zdobniczy, dzięki któremu napisałam na cieście:
Pozdrawiam, Candy x
Realizator dał zbliżenie na mój podpis, a potem puszczono napisy, tym samym program kulinarny się zakończył. Dzięki Bogu, nigdy więcej takich przygód.
Odwróciłam się w stronę piekarnika. Sytuacja była już niemalże opanowana, ale cóż… Ekipa sprzątająca nie będzie zadowolona, bo ciasta wyrosło tak dużo, że zapełniło pół pomieszczenia.
-Lou, bo… To chyba nie było masło, tylko drożdże…- szepnęłam na ucho chłopaka, gdy do niego podeszłam.


7
-Myślisz, że zaproszą nas kiedyś jeszcze do poprowadzenia innego odcinka- zapytał Tomlinson, gdy siedzieliśmy już we czwórkę w samochodzie najstarszego chłopaka.
-Szczerze w to wątpię- zaśmiałam się. Harry i Niall również  wybuchli śmiechem. Po chwili cała dyskusja zaczęła się burzliwie toczyć. Harry zachwycał się wyposażeniem kuchni, Lou narzekał, że miała za mało możliwości jak na jego umiejętności… Tak, Tomlinson, tak, masz całkowitą rację. Ty i te twoje umiejętności.
Nagle spostrzegłam, że w aucie rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Był to ten krótszy, co oznaczało, że dostałam wiadomość tekstową. Szybko odnalazłam urządzenie w mojej torebce i kliknęłam przycisk otwierający sms, moim oczom ukazał się taki oto tekst:

„Znam twoją tajemnicę. Jeśli chcesz, żeby dalej nią została, spotkaj się ze mną jutro w hotelu Covent Garden o osiemnastej. Austin Mills x”

Czy ty wiesz o mnie o i Harrym…?


_____________________________________________
Słuchajcie miśki, w związku z wszelkimi nieporozumieniami odnośnie aska, podaję mojego oficjalnego ask.fm/loudmint .

Boże, nie mam na nic czasu, wybaczcie, że tak długo musieliście czekać na 12.

Chcesz być informowany o nowych rozdziałach? Po prostu wpisz się NA LISTĘ lub napisz swój tt w komentarzu poniżej :)

35 komentarzy:

  1. JAKBYM TO JUŻ GDZIEŚ CZYTAŁA XDDD EJ CO BĘDZIE DALEJ WEŹ MI POWIEDZ XDDDD BO JESTEM CIEKAWA XDDDD I NIE BĘDĘ DODAWAĆ TEGO CO MNIE ŚMIESZY, BO MUSIAŁABYM SKOPIOWAĆ PÓŁ TEKSTU, ALE TY O TYM WIESZ XDDD I DZIĘKI KOMU SIĘ POCAŁOWALI? DZIEKI KOMU ? XDDDDD ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Lou, bo… To chyba nie było masło, tylko drożdże… DEAD. XDXD <3

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny ;) zapraszam do mnie http://emmmm9835.blogspot.com/
    http://emmma99825.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! NARESZCIE SĘ DOCZEKAŁAM NOWEGO ROZDZIAŁU! Już mysłałam, że zostawiłaś bloga! Ale rozdział duper! Mam nadzieję, że Stella będzie z Louisem! Proszę! Niech trochę się pokomplikuje i ona będzie z Louisem! Czekamy na nexta i zapraszamy do nas!

    www.harry-louis-1d-and-we.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Geniusz <333 Trochę długo czekałam ale było warto. Rozdział wspaniały. Oby Nialler wrócił do zespołu. Nie mogę zrozumieć co mu strzeliło do tej pięknej blondwłosej główki. Ten tekst z drożdżami mnie rozwalił. Czekam na nexta z niecierpliwością xoxo

    http://best-holiday-ever-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej zostałaś nominowana do Liebster Award na moim blogu xoxo
      http://best-holiday-ever-1d.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html

      Usuń
  6. Super,że dodałaś w końcu następny :) Rozdział świetny,w niektórych momentach śmiałam się jak głupia ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwww<33 Zgon!!! Wreszcie się doczekałam,! Było warto :) Najlepsze z drożdżami, zdecydowanie wymiata XD Świetnie piszesz, czekam na następny :)

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham to opowiadanie.
    masz talent do pisanie i nie kończ z tym nigdy ;*
    zapraszam do mnie: http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. no i jest nowy rozdział! W KOŃCU xd
    ale napięcie wprowadziłaś na koniec!
    mam nadzieję, że na następny rozdział nie trzeba będzie znowu czekać ponad miesiąc x

    http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow! Jaki długi rozdział! Cudny po prostu! Ha ha ha Harry ratuje sytuacje! XD Nial ten głupek XD myślał, że w programie o gotowaniu się naje! :D Coś mi się zdaje, że Stella powoli na prawdę zakochuje się w Stylesie :D

    http://spieszmy-sie-byc-szczesliwi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. naprawdę świetny blog, z niecierpliwością czekam na więcej. Zapraszam na bloga mojej koleżanki http://1dlittlethings235.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ogólnie to rozdział fajny ale trochę się już pogubiłam ;/

    isitlovebaby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne!! <3 Uwielbiam :D

    Zapraszam:
    http://larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie piszesz :3
    Byłoby miło,gdyby ktoś doświadczony ocenił to co robię.Nie oczekuje nic więcej tylko przeczytanie 1 rozdziału i ocenę w posatci komentarza,naprawdę mi zależy. W końcu Ty też kiedyś zaczynałaś :) http://made-just-for-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. jezu jak ty wspaniale piszesz ! Zadziwiasz mnie coraz bardziej z każdym rozdziałem ! To wszystko takie tajemnicze.. :D Kocham cię normalnie ! xx

    http://life-by-susannah.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak długo czekałam no ale jest i mam nadzieję pewnie długo będzie następny ?!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebisty :)
    Z tym gotowaniem było super
    Jak zwykle się naśmiałam
    Czekam na nn
    Pisz szybko

    OdpowiedzUsuń
  18. jeeju !przeczytałam dzisiaj całe i jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu ! jesteś niesamowita ! <3
    czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://directiooneer.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html - zostałaś nominowana ;D

      Usuń
  19. Jeeej, boskie! Ciekawe jaką tajemnicę zna ten Mills ;) ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Zostałaś nominowana prze ze mnie Liebster Award Więcej informacji u mnie na blogu :http://dopokibede.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział!
    Serio uwielbiam twoje opowiadanie *-*
    Jeszcze jedna sprawa: nominowałam cię do Liebster Award i więcej informacji na moim blogu : http://momentswithhe.blogspot.com/
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Czesć mała! Nominowałyśmy cię jeszcze raz na Liebster Award! Zapraszamy do na!

    www.harry-louis-1d-and-we.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej.Hej.
    Nominowałaś Cię do LA ^.^
    Więcej informacji znajdziesz u mnie :))

    OdpowiedzUsuń
  24. Nominowałam do zabawy wśród blogerek, zapraszam do ostatniego postu gdzie znajdziesz więcej informacji :) http://adriiianna.blogspot.com/2012/11/rozdzia-czwarty.html

    OdpowiedzUsuń
  25. Z racji tego, że kocham Twojego bloga, nominowałam Cię do Libster Award. ;D Więcej informacji o tej zabawie na moim blogu, o tutaj:
    http://milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com/p/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://4ever-onedirection.blogspot.com < -- Nowy rozdział, zapraszam ;)
      Ściskam, całuje i życze weny ;)

      Usuń
  26. świetny rozdział !! <3
    Nominowałam cię do L.A na moim blogu ;3
    http://fly-butterfly-please.blogspot.com/?m=1
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  27. Zostalas nominowana do Liebster awards. wiecej informacji na : http://liyling-mistral.blogspot.be/2012/11/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  28. Pokochałam tego bloga od pierwszego wejrzenia ! Jest zabawny i zajebisty. Ostatnio czytałam go w nocy i koło 1:00 roześmiałam się na cały dom :) Zazdroszczę talentu <3
    błagam o więcej wątków miłosnych i chciałabym się w końcu dowiedzieć co będzie między Harrym, a Stella. Ciekawość aż mnie zżera od środka !
    Czekam na nexta z niecierpliwością ;*

    http://love-story-1d-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetny rozdział:)
    PS: Nominuję cię do Liebster Award. Tutaj masz link do pytań:
    http://love-story-1d4ever.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  30. super!! Zapraszam do mnie opowiadaniakarolina-onedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

« »

Obserwatorzy

Jakim cudem tu jesteś?
Ale wiesz, nic nie dzieje się przypadkiem :)