1
Wypowiadałam
słowa z triumfalnym uśmiechem i pewnym tonem głosu. Mills nie potrafił nawet
wykrztusić słowa. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam się w stronę wyjścia,
nie zważając dłużej na niego. Już byłam niemalże na zewnątrz, ale poczułam ból
w ramieniu, za które mnie pociągnięto. Plecami uderzyłam o kolumnę, na moje ciało
napierało ciało Austina, nie wspominając o ustach…
Nie podobało mi się jego działanie, on
sam nie przypadł mi do gustu, więc dziesięć, dziewięć, osiem… Po co ja
odliczam? TERAZ! Odepchnęłam go tak mocno, jak tylko pozwalała mi na to siła
zawarta w moich słabych dłoniach.
-Co ty, do cholery, wyprawiasz?-
zapytałam dobitnie, a w moim głosie słychać było mieszankę gniewu i agresji.
Niestety nie dostałam odpowiedzi w słowach, na twarzy Austina malował się tylko
cyniczny uśmiech. Przełknęłam ślinę i miałam zamiar jeszcze coś powiedzieć, ale
jakby odebrało mi mowę. Chciałam udać się do wyjścia, od którego dzieliło mnie
dosłownie kilka kroków, jednak każde z drzwi
było szczelnie zagrodzone przez ludzi, którzy widzieli tą scenę i dalej
stali nieruchomo, obserwując, co wydarzy się dalej. No świetnie, jeszcze
paparazzi się zjawili… PAPARAZZI?! Czyli jutro zdjęcie, na którym całuję się z
Millsem obiegnie pół świata. Niedobrze.
Austin przetarł dłonią twarz, a palce
lekko dotknęły jego warg.
-Wiesz… To było coś magicznego-
wyszeptał cicho, przyglądając się nieobecnym wzrokiem swojej dłoni.
-Kpisz sobie?- wreszcie jakiś dźwięk
wydobył się z mojego wnętrza.
-Nie uważasz tak?- zdziwił się.
-Nie! Ani trochę! Chcę ci przypomnieć,
że to TY CAŁOWAŁEŚ MNIE WBREW MEJ WOLI- ostatnie słowa tego zdania wyraźnie
zaakcentowałam i obróciłam się w stronę „publiczności”,
by dać im do zrozumienia, że ja tego NIE chciałam, bo przecież byłam na zabój „zakochana” w Harrym. Taa, właśnie.
Jednak mam nadzieję, że wyglądało to przekonująco choć w pięćdziesięciu
procentach.
Chciałam już opuścić to miejsce, bo
wiedziałam, że sprawa jest „zamrożona”.
Teraz nic nie zdziałam. Musi się rozpętać medialna burza. Ha! Ja nawet jestem
pewna, że tak się stanie, bo przecież Harella
jest tematem numer jeden w brukowcach, radiu, telewizji, Internecie czy Bóg
wie w czym jeszcze i tu nagle taka sensacja- Stella Kane zdradza najbardziej
rozchwytywanego nastolatka w Wielkiej Brytanii
z jakimś podrzędnym prezenterem radiowym.
Evelyn
mnie zabije…
Po chwili tłum zaczął się rozchodzić,
nie było tu nic więcej do oglądania, więc ludzie, z namalowanym zmieszaniem na
twarzy, przeszli dalej- do właściwej sali. To samo uczynili fotoreporterzy,
lecz oni wyszli na zewnątrz i zaraz odjechali dużymi, czarnymi samochodami.
Austin i ja zostaliśmy sami…
-O czym myślisz?- zapytał, gdy podszedł
do mnie bliżej, a chytry uśmiech dalej nie schodził mu z twarzy.
-Prowadzę mentalne rozważania na temat
tego, jak wielkim idiotą jesteś- odrzekłam po chwili namysłu.
-Jak miło, że twoje myśli kręcą się
wokół mnie- próbował mnie sprowokować, ale postanowiłam się nie dać wciągnąć w
tą jego całą grę. Spojrzałam na niego godnym politowania wzrokiem, ale
najwyraźniej nie zauważył. Nie jest zbyt bystrym gościem, jeśli chodzi o tą kwestię.
-Masz coś jeszcze do powiedzenia?-
powiedziałam „znudzona”, sprawiając
wrażenie obojętnej i jednocześnie zerknęłam na wskazówki zegarka, który wisiał
tuż przy recepcji.
-Ach, Harold czeka- przypomniał sobie
nagle. –Jak ty właściwie możesz być z nim w związku? Przecież on jest
kompletnym zerem. Nie dorasta mi do pięt - dodał triumfalnie. Daję słowo, jeśli
wyciągnąć jego ego i rozłożyć w tym pomieszczeniu to okazałoby się za mało
miejsca.
-W takim razie wolę być z zerem niż z
kimś tak WYJĄTKOWYM jak ty- rozłożyłam ręce na boki, aby wyrazić bezradność i
milusio się uśmiechnęłam. To go właśnie ukuło. Mills się zdenerwował. Teraz to
ja miałam przewagę. Już się nie szczerzył, w zastępstwie za uśmiech, przybył
grymas niezadowolenia. Jednak po kilku, dosłownie, sekundach powróciła jego
pewność siebie.
-Jestem ciekawy, co twój kochaś powie,
gdy dowie się, że obcałowywujesz się z innym- zaśmiał się.
-Myślę, że nie zrobi to większej
różnicy- odrzekłam. Austin stanął w bezruchu, nie spodziewał się widocznie
takiej odpowiedzi.
-Czyli miałem rację- wyszeptał, jakby
do siebie.
-Niby z czym?- zapytałam.
-Ty go NIE kochasz! Nie zależy ci na
nim. Zostałaś przyłapana na zdradzie i wzruszasz ramionami, na dodatek uważasz,
że nie robi to „większej różnicy”-
tłumaczył.
-Cholera, Mills! Czy ty nie możesz
zrozumieć, że ja go kocham, on kocha mnie i żaden podrzędny prezenter radia nie
rozwali naszego związku?! Wbij to sobie w końcu do tej tępej głowy!- uniosłam
głos, denerwowały mnie te jego domysły… Zwłaszcza, że były blisko prawdy.
-Kłamiesz- podsumował moją wypowiedź.
Jest
źle!
-Widać gołym okiem, że boisz się jego
reakcji na te zdjęcia- machnął ręką, wskazując na drzwi, przy których stali
paparazzi. –Ale spokojnie- wszedł mi w słowo, chciałam coś powiedzieć, ale
ubiegł mnie- wystarczy jeden telefon i nikt nie piśnie ani słowa o tym, co tu
się stało, a każda kopia zdjęcia zrobionego w tym pomieszczeniu nigdy nie ujrzy
światła dziennego- mówił spokojnie.
Czyżby
to byli podstawieni „świadkowie”?
-A czego chcesz w zamian?- zapytałam,
gdy skończył. W odpowiedzi posłał mi tylko chytry uśmiech.
2
-Nie! Nie możesz tam wejść- krzyknął
Lou, gdy tylko przekroczyłam drzwi frontowe, dosłownie.
-Dlaczego nie?- zapytałam zmieszana, bo
nie wiedziałam co się dzieje. Najpierw Harry nie pozwala mi wejść, teraz Louis.
Czy to jest dom wariatów. –Czyżby teraz Styles biegał nago?- dopytywałam.
-Nie, to norma, powinnaś się była już
do tego przyzwyczaić jako jego „kochanka”.
-Niby tak, ale wiesz, akurat tak się
nie złożyło- podsumowałam. -To dlaczego
nie mogę wejść tym razem?- ponownie wróciłam do tematu. Tomlinson miał
nadzieję, że już do niego nie wrócę, lecz co on sobie myślał? Że ja będę stać w
połowie na zewnątrz i w połowie wewnątrz pomieszczenia bez żadnego słowa. Niech
się łudzi dalej.
-Jeszcze tylko dziesięć minut- krzyknął
z któregoś pokoju Harry, ale jego głos rozniósł się po całym domu tak głośno,
że słyszałam go bardzo wyraźnie, zupełnie jakby stał najwyżej dwa kroki ode
mnie.
-Daję ci trzy- odpowiedziałam, a mój
głos, podobnie jak jego, rozniósł się echem.
-Siedem?!- zawołał błagalnie.
-Sześć i pół, i ani sekundy dłużej!
-Pomógłbym mu, ale muszę cię pilnować-
powiedział po chwili Louis, dalej zagradzając mi drogę. –Przecież ty nie
poczekasz tu jak cię poproszę, co nie?- zapytał z nadzieją.
-Nie, no coś ty! Jak ty mnie kiepsko
znasz! Idź, nie krępuj się! Już, już, raz, dwa…- zachęcałam go.
-Dobrze cię znam! Nie dam się na to
nabrać, mną się nie da manipulować- powiedział dumnie, przykładając dłoń do
klatki piersiowej.
-Przeceniasz mnie, nie śmiałabym
działać twoimi rękami na swoją korzyść- skwitowałam jego słowa i zaśmiałam się
lekko.
-Jak tam spotkanie? Udało się?- zaczął
inny temat.
-Tak sobie, wystawa obrazów w hotelu to
zdecydowanie kiepski pomysł. Kto to w ogóle organizował? Tragiczne miejsce
wybrano, ale prace ładne i…- mruknęłam w odpowiedzi, nie kończąc jej. Nie
chciałam tracić ani minuty, by zastanawiać się nad tym, co mogłam zrobić lub
czego mogłam nie robić…
-Ze mną zawsze możesz porozmawi–
-Gotowe!- krzyknął Styles zza pleców
Louisa. –Tylko Stella, zamknij oczy, proszę, chcę, żeby to była niespodzianka-
uśmiechnął się słodko.
-Ona będzie podglądać, ja to wiem!-
wtrącił starszy chłopak, a ja zgromiłam go wzrokiem. Harry zerknął podejrzliwie
w jego stronę, a potem zlustrował mnie od czubka głowy po palce stóp. Nagle
jego oczy trafiły na mój szal, który wisiał sobie spokojnie na wieszaku powyżej
szafki z butami. Złapał go zwinnie w swoje duże dłonie i delikatnie obwiązał mi
nim oczy.
-Czy to aby bezpieczne?- zapytałam dla
upewnienia, przecież z nimi nic nie było jasne jak słońce.
-Spokojnie, będę cię trzymał-
powiedział i chwycił moją dłoń w swoją.
-Żartujesz sobie ze mnie?- stanęłam
niezadowolona i podniosłam nasze złączone ręce na wysokość twarzy… ewentualnie
zdawało mi się, że były na tej wysokości, bo nic nie widziałam. Kompletnie nic,
zwykła ciemność. –I ja mam się nie potknąć o te wszystkie porozrzucane rzeczy
Louisa w całym domu, trzymając tylko dłoń?- zacisnęłam mocniej palce i
usłyszałam śmiech Harry’ego. –Nie rechocz mi teraz! To będzie jak labirynt!
Lou, daj mi drugą- powiedziałam i wyciągnęłam wolną rękę w miejsce, gdzie stał
starszy chłopak nim zasłoniono mi oczy, ale nie natknęłam się na jego osobę.
-Już poszedł- wyjaśnił Harry.
-Pięknie, zebra pohasała, a ja umrę
przez jej bałagan!- mruknęłam pod nosem.
-Ładnie wyglądasz, gdy się denerwujesz-
zreasumował mnie Styles.
-Nie żebyś mnie widział przez ten szal,
który mam na niemal całej głowie, a nie tylko na oczach- poprawiałam go.
-Nieważne- zaśmiał się kolejny raz.
–Chodź, obiecuję, że damy radę- dodał.
-Czekaj!- krzyknęłam. Wyciągnęłam dłoń
z jego dłoni, podeszłam bliżej i „uwiesiłam
się” na jego ramieniu, oplatając je szczelnie moimi kruchymi rękami. Teraz
czułam się bezpieczniej, poza tym, jeśli upadnę, on upadnie razem ze mną. To
chyba będzie w porządku, zwłaszcza, że obiecał, że MY damy radę. –Okej, możemy
iść, prowadź- ponagliłam go.
3
-Jesteśmy na miejscu- powiedział Harry
i uwolnił swoją rękę z moich objęć, a następnie stanął za mną, by odwiązać mi
szal z oczu. Gdy tylko przestałam czuć miękki materiał na twarzy, momentalnie
odwróciłam się do chłopaka i niemal rzuciłam mu się na szyję. Czoło oparłam na
jego ramieniu.
-Żyjemy- wyjąknęłam cichutko wydychując
powietrze z płuc, ale byłam pewna, że stojąc tak blisko niego, usłyszał mnie
bardzo dokładnie.
-Czyżbyś wątpiła w Harry’ego
Wspaniałego?
-Nie, jakże bym śmiała!- powiedziałam
trochę z ironią. –Więc co tak skrzętnie przygotowywaliście z Lou, że nie mogłam
wejść do żadnego pomieszczenia w domu prócz holu- wyjaśniłam, dalej go
obejmując.
-Dlatego! Niespodzianka!- krzyknął
Tomlinson, naciskając włącznik światła, gdy tylko przekroczył próg pokoju.
Momentalnie zrobiło się jasno, że na początku zobaczyłam tylko biały obraz
przed oczami. Chyba straciłam poczucie równowagi, ale na szczęście Harry
trzymał mnie mocno i nie pozwolił upaść.
Spojrzałam na niego, wyglądał na nieco
zmartwionego, ale nic nie mówił. Jedynie przyglądał mi się badawczo. Moje
skupienie spoczęło na wnętrzu sypialni.
-Jak pięknie…- powiedziałam cicho,
przypatrując się stale nowym dekoracjom.
-Podoba ci się?- zapytał niepewnie
Loczek. Nie wiedziałam dlaczego. Czy moja mina nie mówiła sama za siebie?
-Bardzo!- odrzekłam, dotykając
kolejnych rzeczy, figurek, plakatów, światełek przy łóżku, upewniając się czy
to aby nie jest sen i to wszystko, co się tu znajduje, nie jest tylko zwykłą
halucynacją. Harry usiadł na skraju łóżka, przyglądając się moim kolejnym
czynom. Spojrzałam na niego, miał iskierki w oczach, które błyszczały coraz
mocniej wraz z każdym mrugnięciem.
-Dlaczego mi się tak uważnie oglądasz…?
Ubrudziłam się gdzieś?- zapytałam i obkręciłam się wokół siebie, ale moje
ubranie wydawało się całkiem schludne. –A może mam coś na twarzy?- pytałam
dalej, gdy nie odpowiedział na pierwsze pytanie i skierowałam się do
niewielkiego lusterka, które stało na półce tuż obok okna.
-Nie- powiedział przez śmiech.
-Więc co?- odwróciłam się, zakładając
ręce na piersi i unosząc jedną z brwi.
-Tak tylko…- zaczął mówić, a ja
usiadłam po drugiej stronie łóżka, a następnie zatopiłam moją głowę w miękkich
poduszkach.
-Kontynuuj- powiedziałam, a on odwrócił
głowę i uważnie na coś spoglądał. Uniosłam się odrobinę, podpierając łokciami i
podążyłam za jego wzrokiem. –LOUIS! ZOSTAW TO, SŁYSZYSZ?- krzyknęłam, ale
szatyn przedarł się szybko z mojej garderoby lub-jak to woli- „pomieszczenia ze
stertą ubrań, gdzie nic nie ma”. Nie zważał na moje krzyki, nawet nie spojrzał.
Szybko się zerwałam i już miałam wybiec z pokoju, ale moje oczy natrafiły na
średniej wielkości torbę umiejscowioną tuż przy biurku.
-Kije?- zapytałam i odwróciłam się
nieznacznie do Loczka, który dalej nie ruszył się z mojego łóżka i chyba nie
zamierzał. Trzeba przyznać- wygodne jest.
-Tak, myślałem, że może kiedyś
wybierzemy się na pole i zagramy- odrzekł spokojnie.
-W golfa? Ze mną? Jesteś samobójcą?-
zapytałam mrugając zdziwiona.
-Nauczę cię- odpowiedział już bardziej
entuzjastyczne.
-Świetnie…- podsumowałam, ale bardzo się
tego obawiałam. Jestem największą ofiarą, jeśli chodzi o jakikolwiek sport. Nie
potrafię trafić wielką piłką w ogromną bramkę, a co dopiero tym cieniuteńkim
kijkiem w mini piłeczkę, którą trzeba oglądać chyba pod lupą. -…Ale musisz
pamiętać o kasku czy czymś takim ochronnym, bo nie odpowiadam za żadne
uszkodzenia ciała podczas gier- dodałam z pocieszającym uśmiechem na twarzy. –A
teraz poćwiczę- chwyciłam jeden z kijów i pobiegłam za Louisem.
Nie widziałam, gdzie poszedł, nie
miałam też zielonego pojęcia jakie tu są kryjówki. Zeszłam po cichu schodami na
dół i przeżyłam kolejny dziś szok. Uśmiechnęłam się w duchu, co prawda to ja
byłam przyczyną dziwnego zachowania chłopaków, a właściwie to moje narzekania,
ale tak czy siak podoba mi się ta zmiana. Chłopcy posprzątali na błysk cały dom.
Muszę im pogratulować, bo widząc ten chaos rano i porównując go z obecnym
porządkiem to muszę stwierdzić, że jestem pod wrażeniem. Ciekawe tylko czy
sprzątali sami, czy może zadzwonili po jakąś ekipę specjalną?
-Louis, nawet fakt, że pozbierałeś swój
bałagan nie uratuje cię i mój nowy pokój też- DZIĘKUJĘ, TOBIE TEŻ HARRY- ale
oddaj moje ciuchy w paski po dobroci albo będziesz cierpiał bardzo długo-
krzyknęłam przechodząc coraz dalej i ubezpieczając się kijem golfowym.
4
-Czego słuchasz?- zapytał.
-Pukać cię nie nauczono?- odpowiedziałam
pytaniem z niewyczuwalną odrobiną gniewu w głosie. Cofnął się i dotknął lekko
pięścią w drzwi kilka razy i nie czekając na żadne przyzwolenie z mojej strony,
usiadł na fotelu, który stał tuż obok łóżka.
-Lany Del Rey- odpowiedziałam po
kilkunastu dobrych minutach, gdy nie dawał za wygraną i dalej siedział w ciszy.
Pokiwał nieznacznie głową, ale nie odezwał się.
Zauważyłam, że mój telefon się
podświetlił, sięgnęłam po niego i spostrzegłam, że dostałam wiadomość.
„Poprowadzisz
ze mną galę rozdania nagród za dwa tygodnie. Masz wybór, pamiętasz? Austin.”
Świetnie, on mnie będzie szantażował do
końca życia, jeśli czegoś nie wymyślę. Przecież nie mogę żyć w ciągłym strachu,
że taki prostak ma mnie w garści. Poza tym to się tylko ładnie nazywa- wybór.
Ja go tam nie widzę.
-Stella, gdzie nasz kot?!- zapytał z
przerażeniem w głosie Harry, gdy otworzył z impetem drzwi.
O! Przypomniał sobie. Bystrzak. Cóż za
godny podziwu szybki zapłon.
-Dobra, po pierwsze primo- puka się,
ale tego to się za milion lat nie nauczycie-zerknęłam na Stylesa jak i również
na Tomlinsona, który udawał niewinnego w tej kwestii.
-To MY mamy kota?- zapytał zdezorientowany
Lou po chwili.
-Nie MY, tylko my- ja i Stella-
wyjaśnił Loczek.
-Jak to „ja i Stella”? Że co?- teraz to ja pytałam, całkowicie nie widząc
co się dzieje.
_______________________________________
Blog zostaje odwieszony z uwagi na Wasze prośby o powrót i uspokojenie się sytuacji, która była przyczyną zatrzymania działalności. Jest mi bardzo przyjemnie, że lubicie moje opowiadanie i chcecie je dalej czytać ♥
_______________________________________
Blog zostaje odwieszony z uwagi na Wasze prośby o powrót i uspokojenie się sytuacji, która była przyczyną zatrzymania działalności. Jest mi bardzo przyjemnie, że lubicie moje opowiadanie i chcecie je dalej czytać ♥
A cóż to się tu dzieje? Co to za wydarzenia? Jestem zaskoczona i zszokowana takim tokiem wydarzeń !!!!!! SERIO!!!!! Ale muszę cię zmartwić, nadal nie widzę tego co powinnam, ale oczywiście nadal szukam!!!!! I jestem niezmiernie szczęśliwa, że blog został odwieszony, ponieważ jest to jedyny blog, który zawzięcie czytam i komentuję!!!!
OdpowiedzUsuńPrzeżywam losy bohaterów normalnie jak swoje, serio!!!!
I podejrzewam co nie co co sie wydarzy, ale nie chcę zdradzać, bo inni podchwycą i nie będzie niespodzianki hehehehhehe
Pozdrawiam, czytelniczka Martyncia
Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga i nie masz go zawieszać! Ani tak nas straszyć! ;D
Czekam na nn <33
no i to mi się bardzo podoba xd
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny <333
trochę się juz pogubiłam w tej historii i musz esobie przypomniec wczesniejsze rozdziały ale ten jest cudny :D
nie moge się doczekać następnego <33
komentarz ♥
OdpowiedzUsuńkomentarz ♥
komentarz ♥
twórcze
Usuńzaiste - Alę
Usuńzakrztusiłaś się czy jąkasz się całymi wyrazami?
UsuńJak zawsze boski rozdział. : ) Nigdy nie lubiłam Austina.
OdpowiedzUsuńCóż, nie moge sie doczekać nowego. :D
http://cause-i-can-love-u-more-than-this-yea.blogspot.com/
Świetny rozdział! Masz niesamowity talent do opisywania szczegółów i zachowań! *o* I może to zabrzmi jak koncert życzeń, ale chcę pocałunku Stelli i Harrego, jasne?! ;D
OdpowiedzUsuńTeraz głos zabierze Alę to jest JA.
OdpowiedzUsuńDawno nie napisałam to mojego komentarzu ale na to trza zasłużyć i mogą o to walczyć tylko wybitne jednostki także gratulacje, że zmusiłaś mnie do pisania po ciemku. Po ciemku bo jak wiesz nadal znajduje się w czarnej i ciemnej dupie niewiedzy ale o tym to jeszcze pogadamy.
Przejdźmy do krytyki bądź pochwały bo jeszcze nie wiem co napisze zależy co do łba strzeli ;3
A więc krytyka!
Cholernie wpieniają mnie te płatki śniegu co lecą nie wiadomo skąd dokąd. Cholerne ustrojstwo. Nie idzie się na czytaniu skupić.
To tyle z krytyki!
Chwalić cię nie będę zresztą wiesz że to jedna wielka mizernia (mizeria)także nie będę tracić czasu na dalsze nie wiem co bo straciłam wątek ;/
Tak czytam to i czytam i chyba recenzentem zostanę ;3 Nadaję się jak nic się nadaję
Z poważaniem
Alę
jak zwykle fajnie uwielbiam to !! kocham ten trójkąt Stella Hazza i Lou czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, gdy zobaczyłam, że u Ciebie nowy rozdział ;) Cieszę się, że się nie poddałaś ;) Rozdział mi się bardzo podoba ;) Nawet nie wiesz jak bardzo ;p Świetnie piszesz dziewczyno, nie rezygnuj z tego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
Bardzo się cieszę,że odwiesiłaś i sama nie wiem czemu,ale bardzo bym chciała żeby Stella i Harry byli parą,ale tak prawdziwie! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.
I LOVE YOUUUUUUU! TAK JAK LOUIS HARRY'EGO! ♥
OdpowiedzUsuńCieszę się, że blog został odwieszony i nie za bardzo rozumiem ludzi, którzy spowodowali, że go zawiesiłaś. Rozdział jak zwykle świetny i powiem Ci, że ja też czekam na ten moment w którym Stella i Harry przekroczą tą granicę i w końcu tak na poważnie będą razem.
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńNie mogę powiedzieć żeby mnie to nie ucieszyło! Ale czy Stella nie może powiedzieć o tych zdjęciach Harry'emu? ;D
OdpowiedzUsuńMoże, ale to skomplikowane ;3
UsuńJak ja się cieszę, że postanowiłaś jednak dalej prowadzić tego bloga. Rozdział fantastyczny i nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego nowego roku <33
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
Jenyyyyyy ja chcę jakiś Harella moment no! Czy oni nie mogą po prostu paść sobie w ramiona i żyć długo i szczęśliwie? Ja chcę!!
OdpowiedzUsuńZapytam ich czy maja taką ochotę XDD
Usuń.
.
.
Przepraszam, niestety nie. Harry obraził się za kota.
Ja nie mogę, świat się kończy, wszyscy chcą Harellę o.O
OdpowiedzUsuńLOUELLA A NIE ! XDDDD
Dobra, bo jeszcze mnie zaczną hejtować, lol. xd
Co do rozdziału... Moment kiedy goniła Lou z kijem do golfa ahahahaha xD "A teraz poćwiczę" <3 XD
Nie no, genialnie ci to wyszło i czekam na galę :D ^^
Oraz na to co stało się z biednym kociakiem, zapomnianym przez wszystkich xD (chociaż nie wiem, może Stella o nim pamiętała :P)
Kociak ma misję ;D
UsuńOchh jak się cieszę, że powróciłaś i znowu mogę wyczekiwać rozdziałów u Ciebie.
OdpowiedzUsuńOdnośnie rozdziału. Ciekawa jestem czy Austin odczepi się o Stelli tak po prostu, szczerze w to wątpię. To nie ten typ, przynajmniej jak na razie mi sie tak wydaje. Jeżeli Stella poprowadzi z nim tą galę, on potem będzie zmuszał ją do innych rzeczy grożąc ujawnieniem zdjęć. Dlatego uważam, że nie powinna tego robić, powinna porozmawiać z Harrym. Własnie Harry, jakie to kochane z jego strony, urządzenie jej pokoju, te kije od golfa ( z których na pewno nie ucieszył się Lou :D ). Chłopak się stara i mam nadzieje że Stella to doceni. Czy między nimi będzie coś więcej? Czy już zawsze będą tylko pożywką , kreowaną dla mediów ? Mam nadzieje, że nie :)
Czekam na następny !x
PS- jedna z moich czytelniczek - Karolina, która ostatnio zostawiła komentarz u mnie. Napisała mi, że zaczęła czytać mojego bloga, bo ktoś jej go polecił. Byłam strasznie ciekawa kto jest taki dobry i kochany. Zresztą nie ukrywam, że było to dla mnie ogromne zaskoczenie gdy dowiedziałam się, że ktoś poleca to co piszę innym. Jeszcze większe było wtedy, gdy dziewczyna zdradziła, że to jesteś Ty ! Nawet nie wiesz jak jest mi z tego powodu miło, niezmiernie miło. Dziękuję Ci za to ! :*
Austin to skomplikowany gość, ale w jednej kwestii jest bardzo prosty- jak sobie postawi cel to dąży do niego po trupach. Jeśli chodzi o Harolda, no właśnie... Kto tam może wiedzieć co się kryje w jego głowie pod tymi lokami? Z pewnością przywiązał się do Candy, ale to "więcej" póki co zawdzięcza menadżerkom, które wymyśliły ten związek.
UsuńŚwietny ;D
OdpowiedzUsuńLena:D
Świetny rozdział! Każdy ma swój własny styl pisania, a Twój bardzo mi się podoba. Przyjemnie się czyta i wyobraża sobie daną sytuację. Życzę Ci dalszej weny w tworzeniu równie wspaniałych wątków, a przy okazji zapraszam do siebie: http://you-love-me-and-i-love-you.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPS. Blog już siedzi w moich zakładkach :)
Kocham tego bloga . < 3 Nominowałam cię do LA :) http://forevercryanglove.blogspot.com/2013/01/liebster-award-part-two-and-three-d.html
OdpowiedzUsuńświetnu rozdział jak zawsze... cieszę się, że odwiesiłaś bloga :) i czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuńa tak poza tym zostałaś nominowana Liebster Awards.
więcej dowiesz się tutaj:
do http://hope-for-a-better-world.blogspot.com/p/liebster-award.html
podoba mi się wygląd bloga, jak tylko znajdę wolną chwilę to zabiorę się za czytanie ;) dam znać co i jak... ^^ Teraz chciałabym zaprosić cię do mnie ;) http://hope-love-truth.blogspot.com/ pojawił się prolog, może cię zainteresuje. xx
OdpowiedzUsuńhej mogłabyś informowac mnie na twitterze o nowych rozdziałach? Mój twotter to @agata_polak
OdpowiedzUsuńZ góry dziękuję:)
Pozdrawiam:*
Agata