Kto chce być informowany o nowych rozdziałach, proszę o tym napisać i zostawić w komentarzu nazwę twittera lub numer gg. To mi naprawdę ułatwi pracę.
-Czekaj… Co? Jak?- pytałam
roztrzęsiona, ale Louis nie odpowiadał, spoglądał na mnie oczami przepełnionymi
bólem, w których nie było palących się iskierek radości, co zwykle je
ozdabiały.
-Nie dzwonił do ciebie?- zapytał w
końcu chłopak po chwili ciszy. Wyciągnęłam z małej kopertówki telefon i
odświeżyłam ekran, ale nic prócz tapety i godziny na nim nie było.
-To moja wina- wykrztusiłam łamiącym
się głosem, a po policzkach zaczęły mi spływać coraz większe ilości słonych
łez. Szatyn pociągnął mnie za rękę, byśmy mogli schować się za jednym z
filarów, aby nikt nas nie mógł zobaczyć. Oparł się o jego gładką fakturę i
wyciągając ręce przed siebie, ujął moją twarz w dłonie.
-To nie twoja wina, rozumiesz? Proszę,
nie obwiniaj się- wyszeptał niemal bezgłośnie i otarł kciukami kolejną porcję
łez, przez które prawie nic nie widziałam. –Nigdy- dodał i, uwalniając moją
twarz z aksamitnie delikatnych dłoni, złapał mnie w talii i przybliżył do
siebie. On oparty o ścianę kolumny i ja wtulona w niego. Wcześniej nie zdarzyło
nam się bardziej emocjonalnie dotknąć,
wydawało się, że chłopak tego unikał wobec mnie, a może i nawet wszystkich,
wyjątkami byli jego przyjaciele- Niall i Harry. Tym razem było inaczej, nie
wyczuwałam żadnego skrępowania. Zamknęłam oczy i napawałam się zapachem jego
perfum, które już wcześniej mi się podobały. Pamiętam, bo wąchałam je prosto z
buteleczki, która stała w łazience chłopaków. Z małą różnicą- na skórze
pachniały o niebo lepiej. Louis ostrożnie
gładził mnie po plecach, co raz wyplątując swoje palce z kosmyków brązowej
peruki. Uspokajał mnie również swoim anielskim głosem, szepcząc miękko ciiiii… -Stella?- zwrócił się w którymś
momencie.
-Hmph?- mruknęłam i pociągnęłam nosem.
-Wracaj już do Zayna. Mniemam, że wyszłaś do łazienki i siedzisz już tam
12…-spojrzał jeszcze raz na zegarek-… tak, 12 minut- uśmiechnął się.
-Tak, masz rację, ale…- zaczęłam.
-Nie ma żadnego „ale”, wracaj do
Malika, on jest bardzo niecierpliwy. Ja się zajmę Harrym, już ty się nie martw,
superman biegnie ci z pomocą- powiedział energicznie i zapozował niczym
superbohater.
-Leć supermanie, znajdź go- machnęłam
mu ręką. W odpowiedzi zasalutował i znikł za następnymi drzwiami. Ja weszłam
drugimi i skierowałam się w stronę stolika, gdzie siedział brunet. Jeszcze
tylko zerknęłam w lustro, które wmontowano na długości całej ściany. Muszę
przyznać, że Jane ma smykałkę do charakteryzacji, mimo że płakałam, nic nie
było widać. Ona koniecznie zasługuje na kolejną pochwałę.
Z Zaynem rozmawialiśmy niemal na każdy
temat, ale nie czułam się swobodnie w całej tej chorej sytuacji. On również
mnie trzymał na dystans albo tylko odniosłam takie wrażenie. Odkąd Evelyn
wpadła na swój fantastyczny pomysł,
by przywrócić mi popularność poprzez spiknięcie
mnie z Harrym, moje życie obróciło się o 360… Nie, o 720 stopni. W ciągu
dwóch tygodni, zdążyłam już umrzeć i powrócić do świata, kłamać jak z nut
każdemu, kogo tylko spotkam i na dodatek jeszcze wmawiam sobie, że to, co robię
jest konieczne, gdyż to nieodpowiednia chwila, żeby wyznać wszystkim prawdę.
Gdy brunet nie patrzył, zwinnie
spoglądałam na mój telefon, ale Louis milczał. Żadnego telefonu, nawet głupiej
wiadomości nie wysłał.
Zayn uparł się, że poprosi o zmianę
piosenki, bo tej, która obecnie leciała, nie cierpiał. Nie zważając na moje
uspokajające słowa i przekonywanie, że to jedynie krótkie trzy minuty, na które
nawet nie zwróci uwagi, wstał od stolika, uprzednio mnie informując, że mnie na
chwilkę opuści, udał się do orkiestry.
Korzystając z okazji, wystukałam na klawiaturze telefonu:
Nie denerwuj się,
mała. Jeszcze nie, ale się nie martw, superman da radę, ty się ciesz randką ;)
x
Kiedy cię znajdę, zatłukę cię!
Zatłuczesz supermana?
Ty bezwzględna istoto!
-Przepraszam, że tak długo, ale nie
chcieli się zgodzić- powiedział przepraszająco, a ja momentalnie schowałam
urządzenie.
-Zanim coś zdziałałeś, cała piosenka
minęła- zauważyłam, słodko się uśmiechając.
-Nie, mylisz się. Jednak coś
zdziałałem- wyszczerzył się triumfalnie. –Zagrają idealny utwór na zakończenie
tego wieczoru- wyjaśnił, widząc moje pełne pytań oczy, i uśmiechnął się
zniewalająco. Już wiedziałam dlaczego dziewczyny szaleją za osobą Zayna Milika.
To chodzący ideał, a dziewczynę traktuje jak księżniczkę.
-Czas iść- rzekł po pewnym czasie.
Skinęłam głową na znak zgody. Poprosił kelnera o rachunek i zapłacił za
wspaniałą kolację, mimo moich sprzeciwień. Chciałam bowiem podzielić się po
połowie, ale nie chciał mnie słuchać w tej kwestii. Kolejny dowód, że to
dżentelmen z krwi i kości.
Wyszliśmy na zewnątrz i od razu moje
ciało zadrżało pod wpływem zimnego powiewu wiatru, który oplótł mnie z każdej
możliwej strony. To nie było przyjemne uczucie, zwłaszcza, że nienawidziłam
zimna. Mieszkałam w słonecznej Kalifornii, a teraz znajduję się w nieprzyjaznej
klimatycznie Francji z iście angielską pogodą. Poczułam na swoich odsłoniętych
ramionach delikatny materiał, chłopak ostrożnie zarzucił na mnie swoją
marynarkę.
-Teraz tobie będzie zimno- napomknęłam
lekko naciąganym głosem.
-Nic mi nie będzie- wyjaśnił i spojrzał
głęboko w oczy, od których nie sposób się oderwać w żaden sposób. –Odprowadzę
cię- dodał po chwili i złapał mnie w talii, przybliżając do swojego rozgrzanego
ciała. Ruszyliśmy przed siebie, moknąc w kroplach przyjemnego deszczu,
podziwiając nocny Paryż. Nic dziwnego, że nazywają go miastem miłości. To
miejsce jest wprost wymarzone na romantyczne spacery, co potwierdzały mijane
przez nas pary, którym nie przeszkadzały coraz to większe ilości spadającej z
nieba wody. Tak wtuleni w siebie pewnie wyglądaliśmy jak jedna z nich, ale to
nie mogło się udać, to było definitywnie niemożliwe, przynajmniej nie teraz.
-Zayn, chciałabym ci podziękować za ten
cudowny wieczór- oznajmiłam, gdy staliśmy pod domem Jane i moim, bo przecież „mieszkałyśmy tu wspólnie”. Posłał mi blady uśmiech, który również odwzajemniłam
i mam nadzieję, że wyglądał naturalnie, o ile można powiedzieć o szczerym
uśmiechu z lateksem na twarzy. –Do zobaczenia- dodałam i zdjęłam z siebie jego
marynarkę. Wyciągnął po nią dłoń, a ja zaczęłam szukać w torebce kluczy, które
Jane mi podarowała tuż przed moim
wyjściem. Kobieca torebka to czarna dziura, ja również tego doświadczam, ale
dlaczego nigdy nie mogę niczego znaleźć w najmniej odpowiednim momencie? Malik
patrzył na moje wyczyny ze sporym rozbawieniem, ale w sumie mu się nie
dziwiłam, musiałam wyglądać komicznie szarpiąc się z dodatkiem modowym. Gdy
dorwałam to, na czym mi zależało, uśmiechnęłam się triumfalnie i machnęłam mu
kluczykami przed nosem. Odwróciłam się i już miałam otwierać drzwi, ale nagle
brunet mnie powstrzymał.
-Emma, bo ja… Chciałem powiedzieć, że
jesteś fantastyczną dziewczyną i świetnie się z tobą bawiłem…
Nie
mów tego, nie mów tego!
Zagryzł lekko dolną wargę i spuścił
wzrok, jednak za chwilę ponownie go podniósł i kontynuował: -…ale myślę, że nic
z tego nie wyjdzie, przykro mi- oznajmił, a ja znieruchomiałam.
CO?!
Byłam w całkowitym szoku, nie
spodziewałam się takiego wyznania. Wpatrywałam się tępo w oddalającą się postać
Zayna Malika, która znikła w ciemnościach alejki.
-Jak długo tu stoisz?
-Cały czas tu byłem.
-Słyszałeś?
-Tak- powiedział półszeptem i wyplątał
z moich drżących od zimna rąk kluczyki. Otworzył drzwi szybkim ruchem i
ponownie odwrócił w moją stronę. –Wejdź, bo się przeziębisz- nalegał, ale to
nic nie dało.
-Bo…- zaczęłam.
-Najpierw wejdź do środka- pociągnął
mnie za nadgarstek, mocno przyciągając do siebie i z hukiem zamknął drzwi.
Miałam zamiar przebrać się w suche
ubrania, kierując się wskazówkami, które dała mi Jane. Uważała, że nie odnajdę
się w chaosie, który panował w jej garderobie.
Czarne spodnie na piątym wieszaku po lewej,
biała bluzka w trzeciej szufladzie od góry,
jeansowa kurtka na manekinie,
białe trampki-gdzieś na podłodze,
dodatki, ymm… wybiesz to, co ci pasuje.
Jane :) x
Nim założyłam wybrany zestaw, poszłam zdjąć z siebie moje drugie wcielenie.
Cała charakteryzacja usunęła się bardzo szybko i przyjemnie. Po niecałych
dziesięciu minutach wróciłam do salonu, chłopak błyskawicznie przerzucał
programy, nic nie było w stanie go zainteresować. Umiejscowił na mnie wzrok,
gdy usłyszał moje kroki.
-Gotowa?
-Tak, chodźmy- odpowiedziałam i
zarzuciłam czarną torebkę na ramię. Uśmiechnął się lekko i podniósł z sofy, po
czym skierowaliśmy się w stronę wyjścia.
-Harry!- rzuciłam się chłopakowi na
szyję, gdy tylko go zobaczyłam.
-Tak, tak właśnie się nazywam- zaśmiał
się. –Ale… Już spokojnie, bo mnie udusisz- dodał, również z uśmiechem na
ustach.
-Och, tak, przepraszam- puściłam go i
trochę się odsunęłam. –Gdzieś ty się podziewał?!- krzyknęłam i trzepnęłam go w
ramię. Harry patrzył zdezorientowany, ale widząc moją poważną minę, wybuchł niekontrolowanym
śmiechem. –Louis panikuje, że zaginąłeś, a ja latam w tą i z powrotem szukając
cię- powiedziałam i kryształowe krople popłynęły po policzkach kolejny już
dzisiaj raz zupełnie niekontrolowanie. Styles momentalnie spoważniał i
przytulił mnie mocno.
-Dlaczego płaczesz?- zapytał nie
odrywając się.
-Gdzie byłeś?- zadałam swoje pytanie,
ignorują jego.
-W kuchni hotelowej- uśmiechnął się,
przystawiając swoją twarz do czubka mojej głowy. –Louis wyglądał fatalnie i marudził, że jest
głodny, więc poszedłem po marchewki, ostatnio wspominał, że je lubi.
-To gdzie masz te marchewki?- wyłkałam
przez łzy.
-Zabrakło.
-Przez prawie dwie godziny tylko tyle
się dowiedziałeś?- zapytałam podejrzliwie.
-Nie, drzwi się zatrzasnęły, więc
wyszedłem przez balkon, zostawiając otwarte okno, ale Lou poszedł spać i z przyzwyczajenia
pewnie je zamknął. Próbowałem krzyczeć, ale mnie nie słyszał, więc przez ponad
godzinę siedziałem w sekretariacie hotelu, aż znajdą zapasowy klucz. Hmm…
-Co?
-W sumie mogłem do niego zadzwonić-
błysnęła mu myśl.
-Tak, mogłeś- zachichotałam i
spojrzałam mu w oczy. Te zielone, świecące radością, głębokie jak ocean,
hipnotyzujące oczy.
-Dobranoc- uśmiechnął się i pocałował
mnie delikatnie w czoło, zupełnie tak, jakby myślał, że może mi zrobić krzywdę
swoim nawet najmniejszym dotykiem. Odgarnął ręką niesforny kosmyk, który
właśnie opadł mi na twarz. Odeszłam bez słowa, nie mogłam na niego dłużej patrzeć.
-No, no, no, kogo my tu mamy?- zapytał
z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
-Nie możesz spać?
-Mógłbym cię zapytać o to samo-
odpowiedział, wymijając moje pytanie, zupełnie tak, jak ja zrobiłam to przed
chwilą. –Czasami lubię sobie porobić zdjęcia o świcie, wtedy promienie słońca dają
niesamowite efekty, a miejsca wydają się wręcz magiczne. Całkowicie nie do
poznania, jeśli porównać je do tych, zrobionych w czasie popołudniowym- wyjaśniał,
a w jego głosie słychać było nutę pasji. –A ty? Harry wspominał, że nie jesteś
rannym ptaszkiem- ponownie zaczął ironizować.
-To wszystko nie daje mi normalnie
funkcjonować, Louis. Bo widzisz… Nie mogę znieść myśli, że z Harrym oszukujemy
cały świat i najbliższe nam osoby. Chłopaki nie wiedzą, Jane, moja rodzina,
jego rodzina. Wszyscy uważają, że to prawda, nie mają pojęcia, że to…
-…fake-
dokończył, na co skinęłam głową.
-Najgorsze jest to, że zaplątuję się w
tym całym kłamstwie jeszcze bardziej i zaczynam oszukiwać mojego wspólnika. Harry jest ze mną szczery, a
ja z nim nie. Wstyd mi nawet na niego patrzeć, wiedząc, że okłamuję go z zimną
krwią. Na dodatek wciągam w to ciebie. Nie chciałam, żeby tak to wyszło.
Żałuję, że dałam się namówić Evelyn. Przepraszam. Tak cholernie cię przepraszam-
powiedziałam łamiącym się głosem. -Pewnie też nie czujesz się komfortowo
ukrywając przed każdym prawdę- to nie brzmiało jak pytanie, było stwierdzeniem
faktu. Louis i tak nie odpowiadał, intensywnie nad czymś myślał, na jego twarzy
nie widniał już uśmiech, który można było dostrzec w nawet najgorszej sytuacji.
-Nie przepraszaj, nic nie dzieje się
bez przyczyny- rzekł.
-Dzięki, Lou.
-Za co?
-Za to, że jesteś przy mnie i mi pomożesz,
gdy potrzebuję ratunku- pokazał swoje białe ząbki w odpowiedzi. –I co ja
chciałam? Ach… Zamknąłeś wczoraj okno?- zapytałam podejrzliwie.
-Możliwe, że poduszki też ułożyłem w
taki sposób, żeby imitowały śpiącą osobę.
-Ty szczwany lisie- podsumowałam.
-I mogłem też przypadkowo przekupić
gościa z recepcji, który zajmuje się zapasowymi kluczami- powiedział na jednym
wydechu.
-Och, czyli cały ten czas chodziłeś za
mną i Zaynem, śmiejąc się całą drogę?- podniosłam jedną brew w górę w geście
zdenerwowania.
-Superman jest wszędzie!- rzekł radośnie,
prawie upuszczając aparat z rąk.
-Byłeś w tym samym czasie w
Szwajcarii?- zapytałam już spokojniej.
-Nie, kantują na serze. Wiedziałaś, że
w połowie składa się z powietrza?- odpowiedział śmiertelnie poważnie. Wgapiałam
się w niego z osłupieniem, ale po chwili tzw. niezręcznej ciszy, parsknęłam
głośnym śmiechem, a on zrobił minę obrażonego dziecka. Cóż, dużego obrażonego
dziecka.
-Och, Tomlinson, wszędzie dobrze, gdzie
nas nie ma, ale w końcu tam dotrzemy! Niech się ludziska przygotują na
maksymalną dawkę chaosu- uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam gest, po czym przybiliśmy
sobie piątki.
-Smacznego wszystkim!- krzyknął Payne i
zaczął konsumować owsiankę… widelcem? Czyli, że cała piątka to kompletni
wariaci? Wiedziałam, że nie ma żadnych nadziei dla Tomlinsona, Stylesa czy
Malika, a teraz doszedł jeszcze Liam. Oby Niall był normalniejszy, okaże się z
czasem.
Siedziałam naprzeciwko Zayna i czułam
się z tym trochę nieswojo. W końcu złamał
moje serce na milion małych części, a mówiąc bez żartów bałam się, że mnie
rozpozna. Ostatecznie Louis nie miał z tym problemów, co jeszcze bardziej mnie
stresowało. Modliłam się w duchu, żeby nie miał równie bystrego oka, jak jego
przyjaciel.
-Zayn?- zaczął szatyn, który siedział
obok chłopaka.
-Hmph?- mruknął w odpowiedzi z buzią
wypchaną po brzegi.
-Jak tam wczorajsze spotkanie? Kiedy
kolejna randka, ymm… ślub?- dopytywał się Louis, szturchając bruneta łokciem.
Zgromiłam go wzrokiem, ale on sobie nic z tego nie robił, tylko dalej namawiał
Malika do relacji z kolacji.
-To nie było to czego szukałem. Ona
była ładna, mądra i zabawna, ale jednak nie…- odpowiedział spokojnie. –W końcu
nie byłem umówiony ze Stellą- westchnął zrezygnowany, a ja o mało się nie
zadławiłam moim posiłkiem.
Ma ktoś nagrane, co on przed chwilą powiedział,
prawda?
-No tak, na co ja liczyłem?- Louis wzniósł
ręce w celu okazania bezradności. –Masz pecha- położył Zaynowi rękę na
ramieniu- Curly nie dzieli się dziewczynami.
-Nawet mowy nie ma- powiedział Harry i
dał mi buziaka w policzek, na co wszyscy naokoło zrobili „awww…”.
___________________________________________
No i 9 kończy się takim oto optymistycznym akcentem. Z nowym rozdziałem zaczniemy kolejny wątek, który zapewne skomplikuje życie Harremu :)
___________________________________________
No i 9 kończy się takim oto optymistycznym akcentem. Z nowym rozdziałem zaczniemy kolejny wątek, który zapewne skomplikuje życie Harremu :)
oooooooooooooooooo... to jest takie uroczeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee <333333333333333 moja BFF jest mega zdolna no na prawdę !!!!
OdpowiedzUsuńOho! Komplikujesz Harry'emu życie? Już się boję... Tylko nie zrób mu krzywdy. A tak na serio to rozdział jest świetny. Kocham Twoje poczucie humoru :) W sumie to nie spodziewałam się tego, że Zaynowi nie spodoba się Emma, ale w gruncie rzeczy, dobrze, że jednak tak się skończyło. Louis jest świetnym przyjacielem, wspiera Stellę, ale nie wiem czemu, coś mi w nim nie pasuje. To znaczy, nie chodzi mi o to, że kogoś oszukuje, albo coś (chociaż w sumie kto go tam wie...), ale po prostu chyba wolałabym, gdyby nie mącił w związku Stelli i Harry'ego, mimo tego, że jest fake. Ja tak bardzo kocham ich momenty! To jest takie słodkie, kiedy Hazza przytula swoją dziewczynę, czy całuje ją (chociaż nadal czekam na ten prawdziwy pierwszy pocałunek!). Fajnie byłoby, gdyby coś z tego wyszło. W każdym razie jestem strasznie ciekawa, co za komplikacje szykujesz ;) Czekam z niecierpliwością na następny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xxxx
P.S. Mówiłam, że tym razem bardziej się postaram i się postarałam :) Mam nadzieję, że mi to wyszło ;))
http://i-wanna-die-in-your-arms.blogspot.com/
Oooommmmooommm, Komplikuj Stylesowi życie, Dalej!
OdpowiedzUsuńNiech tylko nie wpadnie pod samochód, ani do wulkanu, nie wyląduje w szpitalu ani nie zrobi sobie poważnej krzywdy.. Trochę szkoda tych pięknych loczków.
Pisz, pisz <3 Czekam na ciąg dalszy <3
*http://liyling-mistral.blogspot.be/
Spokojnie, włos mu z głowy nie spadnie :) To raczej nic groźnego, ale dla niego będzie ogromną tragedią :D
UsuńTaaaak! Komplikujemy życie Harremu!
OdpowiedzUsuńTylko niech mu się żadna krzywda nie stanie. ;|D
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział.
Zapraszam --- > onelove-direction.blogspot.com
rozdział mi się podoba. czekam na następny.
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńJuż nie moge doczekać się kolejnych części ;pp
Pozdrawiam :
youknowiwilltakeyoutoanotherworld.blogspot.com
Uuu skomplikuje mu życie... nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !
Zakończenie wywołało mój niekontrolowany wybuch śmiechu, tak, że aż rodzicielka spojrzała na mnie groźnie. Dziękuję za poprawę humoru ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moje rozdziały są w stanie poprawić komuś humor :)
Usuńświetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział ! Cóż za kombinacje ! hahah :D Nie moge sie doczekac następnego ;)
OdpowiedzUsuńJuż komentowałam , ale skomentuje raz jeszcze, bo chciałabym ci zaproponować odwiedzenie moich blogów, a przede wszystkim nowego , w którym będę prowadzić opowiadanie ;)
Usuńhttp://t-u-nadzieja-jest-zawsze.blogspot.com/
omomomo, wieeeeeeeeeeelbie<33
OdpowiedzUsuńcudowne :d
OdpowiedzUsuńpisz szybciutko xx
Dziękuję za dotychczasowe komentarze, ale wręcz nie cierpię, gdy piszecie tak króciutko. Grrr...
OdpowiedzUsuńO kur... de! Skomplikujesz Harry'emu życie powiadasz?! No ciekawe, ciekawe! ;> a Malik pod koniec... Awwww *__* suodki haha ;d Masz wielki talent dziewczyno wiesz? A jeśli nie to ja ci to mówię... I to cholernie szczerze!!! :) czekam z niecierpliwością na to jak dalej potoczy się akcja!!! Obym nie musiała długo czekać na nn! ;>
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie! ;D
o ja nie mogę! Czyli Louis wszystko zaplanował wszyscy wszystko wiedzieli i cały czas się z niej śmiali?! O jak... XD Kocham <3 "Kantują na serze" <3 XD
OdpowiedzUsuńOdcinek Meega!! :D
OdpowiedzUsuńHahah :D Akcja z randką Zayna i Louis! ;D
Czekam na NN ;**
@Emily1Mily
OdpowiedzUsuńCudny rozdział <3
To naprawdę miła poprawa humoru! :) Nie wiem, czy to już mówiłam, ale uwielbiam Lou w takim wydaniu :D
OdpowiedzUsuńkocham Lou czy to mozliwe że Lou i Stella będą razem??
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny Paulina xx
Hmm.. ciekawe czy tym razem też sie rozpisze w tym komentarzu xDDD Rozdział no to jest proste i logiczne że jest świetny :DD Louis miażdży jak zawsze xDDD Nie moge sie doczekać jakiejś romantycznej sceny z Hazzą. No weź to zrób dla mnie :DD No i co jeszcze... hmm... myśle i wymyślić nie moge xDD Za bardzo rozśmieszył i równocześnie wzruszył mnie twój list xDD To co napisałaś było takie kochane i wgl nie wiem co powiedzieć xD Kurde ja nie wiem co powiedzieć O.o to dziwne. Ey dobra kończe :D Na temat listu rozpisze ci się na gg jak oczywiście łaskawie wejdziesz bo czekam tu już godzine jak nie dłuzej a cb dalej nie ma xDD
OdpowiedzUsuńxoxo
Aww... Ile Louelli *__* <33
OdpowiedzUsuńŚwietnie ci to wszystko wyszło, zaczynając od pocieszania Stelli, poprzez rozmyślonego Malika, przekręty Lou, aż do samej, cudownej końcówki :D
Czekam na następny z niecierpliwością ;)
Już nie umiem wytrzymać, skręca mnie z ciekawości co też pokomplikuje Harremu życie ;D
Aww, mówiłam Ci już, że Cię kocham? Jak nie, to właśnie Ci mówię: KOCHAM CIĘ za to opowiadanie <3 Z niecierpliwością czekam na 10 ;) Możesz informować mnie na gg? 20846198
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na : love-helping-me.blogspot.com
Ha ha ha! Louis jest spoko. Dobrze, że im się udało!
OdpowiedzUsuńhttp://from-hatred-to-love.blogspot.com/
Przeglądam, te komentarze, żeby zobaczyć czy już skomentowałam ten cudny rozdział, ale nic nie ma.. Jak mogłam?! To może ja zacznę od końca :D Buziak w poliiiiiiiiczek! i od razu się rozpływam. Niby taki banał, ale ja szczerze się jak nienormalna, takie momenty w opowiadaniach sprawiają, że wszystko nie jest tak przesłodzone i kolorowe, tylko bardziej realne.
OdpowiedzUsuńJa tak sie cieszę, z tego co powiedział Zayn po randce, ale to co powiedział przy stole, wprawiło mnie w osłupienie.. I że niby jak ja mam to zinterpretować? Czworokąt się rodzi? :D
Louis to szczwany lis. Zamknął Hazzę na balonie, a Stellę śledził jak rasowy detektyw! hahahah! padłam. :)
Ja też nie umiem tego zinterpretować XDD
UsuńCoraz bardziej wyczuwam chemię między Lou i Stellą! Louis jest bardzo cwany, on to ma pomysły :D Końcowy tekst Malika... hahaha :D
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Jestem cholernie ciekawa co też takiego wymyśliłaś :>
PS. Pod poprzednim rozdziałem zapomniałam dodać w komentarzu, że nowy wygląd bloga jest super! :)
Ja też robię za każdym razem ' Awww ' kiedy czytam o scenie Harrego i Stelli, oni do siebie pasują! Ale to twoje opowiadanie, i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.!
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM CIĘ I TWÓJ STYL PISANIA !
Masz niesamowitą wyobraźnię i idealnie opisujesz dane sytuacje.
Pisz, pisz, a jak już napiszesz, tu masz mojego twittera :
@_Adriaanna_ i proszę Cię o poinformowanie, gdy dodasz nowy rozdział.
Pozdrawiam ! < 3
O mój boże. Kocham Twojego bloga! Jest niesamowity! Momentami płakałam ze śmiechu, by po chwili czekać z napięciem co stnie się dalej. Wow. Ten blog jest genialny.
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się Twój pomysł. A styl? Rozpływam się. Ten blog ma w sobie wszystko i właśnie zakwalifikowała się do moich ulubionych :D
Stella jest taka...prawdziwa, realna, wręcz namacalna. Jest normalnym człowiekem, który spełnił marzenia i został wplątany w imitowanie związku z innym celebrytą. Jej relacja z Harrym mnie intryguje. Na początku nie bardzo wiedziałam czego mam się spodziewać, myślałam, że to Lou podbije jej serce, a tu proszę: Louis stał się jej przyjacielem i współspiskowcem, a Harry... Harry jej obiektem uczuć i osobą, przy której jej myśli zdawają się gubić obrane ścieżki. Lubię go. Jest taki... sympatyczny, opikuńczy i chyba nie udaje, gdy jest sam na sam z Candy. Tk jakby sam powoli się w niej zakochiwał.
Nie mam pojęcia co stanie się dalej, ale nie ukrywam, ze jestem tego strasznie ciekawa. Z niecierpliowścią czekam, aż ukaże się nastęny rozdział :D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!xxx
http://xeverlastinglovex.blogspot.co.uk/
awwwwwwwwww ^.^ Kocham twoje opowoiadanie. Czy czasem Zayn albo Lou nie namiesza?
OdpowiedzUsuńG.R.E.A.T. Oby Zayn sobie kogos znalazł. Jestem ciekawa co z Lou, bo przecież czuje cos do Stelli. :D
OdpowiedzUsuńOn poważnie coś czuje? Mi tego nie mówił! o.O
Usuńnie no brak mi słów. Kocham te opowiadanie. Dawaj szybko następny, bo nie wytrzymam.
OdpowiedzUsuńZapraszam również na swoje opowiadanie
http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com
O jacie <3 nie mogę *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3<3
Chwila, chwila... Czemu ja tego nie skomentowałam?! Byłam pewna, że tak było, więc co się stało..?
OdpowiedzUsuńW ogóle już nie wiem co myśleć... To takie słodkie, gdy Harry ze Stellą robią coś romantycznego, nawet jeżeli to jest fake. Czasami mam wrażenie, że może przeradzać się to w coś więcej. Jednak wtedy do akcji wkracza Lou, który... niby jest przyjacielem. Ech... to wszystko jest takie skomplikowane! Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
Zayn mnie rozwalił ;D I tutaj też mam mętlik w głowie.
Ta sprawa z "komplikowaniem życia Hazzie"... Prześladuje mnie jak to z tym będzie. Chcesz mi jeszcze bardziej to pomieszać! Będę mogła ci razem z Niallerem śpiewać "my judgement is clouded...". To twoja wina!
Dawaj mi ten rozdział szybko, muszę to rozpracować zanim jeszcze pójdę do szkoły, bo wtedy zupełnie mi się mózg wyłączy. Czyli masz czas do... niedzieli. Mam nadzieję, że się wyrobisz. A nawet jeszcze szybciej, bo już nie mogę się doczekać! Pozdrawiam xx
http://whenimlookingatyou.blogspot.com/
Oj, skomplikuję mu życie, chłopak się po prostu nie pozbiera :D Cóż, nie jestem w stanie niczego obiecać, codziennie kończę albo o 16, albo o 17, na dodatek trzeba się kiedyś uczyć, więc nie przewiduję nowych rozdziałów za często :/
UsuńZapraszam na nowy rozdział: http://girl-lost-in-dreams.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam ze zniecierpliwieniem na następny!
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na mały rewanżyk z Twojej strony ;)
Bardzo mi zależy...
http://pamietnikizwakacji-selenka.blogspot.com/
Nowy rozdział ;)) Wreszcie się z nim uporałam ;D
OdpowiedzUsuń@Reniferowa_ To mój tt, ostatnio chyba coś podawałam, ale mnie nie zauważyłaś :) wybacz że tylko tak brzydko, ale mam mase jeszcze do zrobienia dziś :c :) x
OdpowiedzUsuńfajny blog a to mój twiterr @NSochacka
OdpowiedzUsuńzapraszam też do siebia na bloga
OdpowiedzUsuńHAHAHHAHAHAH W KOŃCU NIE BYŁEM UMÓWIONY ZE STELLĄ HAHAHHAHAHAHHA nie no ja chyba zaraz się uduszę ze śmiechu, a to jest bardzo możliwe zważywszy że jestem chora xD Superowski blog. Fajnie się czyta, nie mogę się doczekać nowego rozdział ^^
OdpowiedzUsuń