1
-Stella, wszystko dobrze? Słyszysz
mnie?- pytał z przerażeniem w oczach.
-Tak… Nie… Nie wiem…- wykrztusiłam z
siebie i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Nie chciałam się rozpłakać, na
dodatek nie przed Harrym, bo zapewne zacząłby mnie wypytywać o szczegóły, a ja
nie miałam ochoty się zwierzać. Przynajmniej nie teraz, jak nie w ogóle. A może
on powinien wiedzieć? Być może fakt, że podzieliłam się z kimś moimi troskami
podniósłby mnie na duchu. Nie wiem. Będę musiała to przemyśleć.
Usłyszałam pukanie do drzwi i cichy
szept wypowiadany tuż przy nich.
-Mogę wejść? Przyniosłem twój–- nie
dokończył, zobaczyłam jedynie jego zmartwione oczy przed szparę uchylonych
drzwi. Wyciągnął lekko rękę w moją stronę, w której znajdowało się roztrzaskane
urządzenie. Skinęłam głową i zwróciłam wzrok na mały stolik, by Harry właśnie
tam położył telefon.
-Myślę, że potrzebujesz nowego- napomknął,
ale zaraz po tej uwadze spojrzał kątem oka, badając moją reakcję.
-Tak, zdecydowanie- odpowiedziałam po
chwili i zacieśniłam ręce ma mych ramionach, zupełnie tak jakby ogarnął mnie
zimny podmuch wiatru, ale to wcale nie było nieprzyjemne powietrze, lecz smutek
albo może żal lub bezradność. Tego też nie wiem.
Siedziałam na skraju łóżka, skulona do
granic możliwości z mętlikiem w głowie. Styles przysiadł się obok i położył
łokcie na udach, a następnie oparł brodę o swe dłonie. Patrzyliśmy się przez
jakiś czas w ciszy na jakże interesującą ścianę przed nami.
Miałam tyle pytań, które w jednym
momencie gdzieś pouciekały, zostawiając mnie całkiem zagubioną. Chociażby te z
wczoraj, jednak nie miałam odwagi ich zadać w jeszcze napiętej atmosferze, a
dziś są niczym. Męczy mnie jedynie moja podświadomość, podsuwając pesymistyczne
myśli, typu: Jesteś nic nie warta i
całkowicie zakłamana.
Po części ma rację, muszę to przyznać,
nie chcę dodatkowo kłamać samej sobie, bo znam doskonale prawdę. Jestem kłamcą,
rasowym kłamcą, który oszukuje każdego z zimną krwią i bez mrugnięcia okiem.
Boże, kim ja się stałam? Jak do tego doszło? Kiedy?
Łzy zaczęły mi spływać po policzkach
jedna za drugą. Słona ciecz delikatnie zahaczała o moje suche wargi,
sprawiając, że zaczynały trochę szczypać. Wciągnęłam dużą ilość powietrza do
płuc, by może móc się trochę uspokoić. Na nic moje starania, bo coraz więcej
kropel produkowały moje oczy.
Harry nie mógł siedzieć spokojnie.
Wiedziałam, że walczył ze swoimi myślami i zastanawiał się co ma zrobić,
analizując każde „za” i „przeciw”. W końcu złapał mnie w swoje
objęcia i nim zdążyłam cokolwiek spostrzec, szlochałam głośno w jego klatkę
piersiową, siedząc na jego kolanach. Subtelnie, z wielką precyzją przesuwał
dłońmi po moich ramionach, a potem po plecach.
-Nie płacz- powiedział, mając usta
schowane gdzieś w moich włosach. Doskonale czułam ciepły oddech z każdą kolejną
chwilą. –Bo jeśli zaraz nie przestaniesz to będziemy płakać razem, a uwierz-
nie chciałabyś tego widzieć – dodał z wyczuwalną kpiną w głosie.
-Przecież Harry „Womanizer” Styles
nigdy nie płacze- zacytowałam jeden z nagłówków artykułu gazety dla
nastolatków, która ostatnio wpadła mi w ręce i z powodu wszechogarniającej nudy
postanowiłam uzupełnić swoje braki w wiedzy na temat plotek ze świata show-biznesu.
Oczywiście, znalazłam również też coś o sobie i związku z Harrym. Jaka to
piękna z nas para i to, że wróżą nam szczęście, ale musimy uważać na tych, którzy
nie są naszymi sympatykami. No cóż, muszę się zgodzić, antyfani już chyba nie
zajmują się niczym innym tylko nami. Czy oni naprawdę nie mają własnego życia,
że wtrącają swoje nosy do cudzego? To. Jest. Chore.
-Oczywiście, że nie- odpowiedział
dumnie, napinając znacznie swoje mięśnie. Oderwałam policzek od jego torsu i
spojrzałam na niego zdziwiona, co przerodziło się w minę „aha, a ja jestem Lady Gaga”.
-Okej, okej, wygrałaś, nie patrz na
mnie w taki sposób. Tak, też czasami płacze, ale nie publicznie- skwitował,
przewracając teatralnie swoimi zielonymi oczami.
Mimowolnie się uśmiechnęłam, co prawda
niezbyt szeroko i prawdopodobnie nie był to jeden z tych firmowych uśmiechów,
które serwowałam fotografom na sesjach lub czerwonym dywanie, ale to teraz
nieważne. Poczułam się odrobinę lepiej, wiedziałam, że jestem bezpieczna.
Harry odwzajemnił uśmiech, który
dodatkowo wyrzeźbił mu w policzkach słodkie dołeczki. Wyglądał jak mały
rozradowany chłopczyk, cieszący się nawet z najmniejszej rzeczy.
-Tak lepiej- powiedział po chwili.
–Jeszcze tylko drobny szczegół- podniósł wolną dłoń do mojej twarzy i z pewną
nieśmiałością wytarł powoli mokre ślady, które zostawiły tu łzy.
Był tym tak zaabsorbowany, że prawdopodobnie
nie zwróciłby uwagi na nic innego. W każdym razie, życzę powodzenia. Gdy
skończył, ponownie oparłam policzek o jego tors, a on zacisnął mocniej swoje
ręce wokół mojej talii. Emanowało od niego niesamowite ciepło. Nie tylko
fizycznie, ale także z wnętrza. To po prostu cecha tego człowieka.
-Co ci powiedziała?- zapytał po jakimś
czasie panowania ciszy, niezmierzonej
jak ocean.
Odpowiedzieć czy nie odpowiedzieć? Oto
jest pytanie. Z jednej strony czuję, że powinnam, ale z drugiej… Po prostu
jestem zagubiona jak nigdy dotąd i nie chcę podjąć żadnej konkretnej decyzji,
bo przed oczami widzę skutki, na dodatek same negatywne. To dlatego „stoję” w miejscu, ale może czas ruszyć
naprzód i to jest ta właściwa pora, by to zrobić?
-Że mam poprowadzić najbliższe „Music Europe”- powiedziałam ostrożnie,
by przypadkiem nie rozpłakać się kolejny raz.
-To świetnie!- krzyknął bardzo entuzjastycznie,
ale widząc mój grymas, dodał szybko „albo
i nie” i zaczął mnie uspokajająco kołysać w rytm wolnej piosenki, której
nuty rozbrzmiały po całym domu, i co było zapewne sprawką Lou.
-A właściwie dlaczego to nie świetnie?-
zapytał. Kiedyś musiał, ale liczyłam, że opowiedzenie mu całej historii będzie
łatwiejsze, jednak język uwiązł mi w gardle. Nawet gdyby to się nie stało, nie
wiedziałabym jak zacząć. To było trudne.
Popatrzył wyczekująco na cokolwiek z
mojej strony. Zsunęłam się z jego kolan i usiadłam na satynowej pościeli łóżka
po turecku zwrócona w jego stronę. On również poprawił się nieznacznie, a minę
miał dość poważną. Wiedział, że to nie będzie jakaś opowieść wyjęta z sitcomu.
2
Słuchał uważnie ze ściągniętymi
brwiami, zastanawiając się nad sensem każdego wypowiadanego przez mnie słowa.
Jego wyraz twarzy pozostawał niewzruszony, a wzrok co chwila wędrował do innego
miejsca, byleby uniknąć zbyt długiego spoglądania w moje oczy. W pewnym
momencie usta zacisnął mocno w wąską linię.
-(…) no i teraz siedzimy tutaj-
zakończyłam swoją wypowiedź.
Mówiąc to patrzyłam na swoje dłonie,
których palce na zmianę zaplatałam i rozplątywałam. Bałam się podnieść wzrok.
Nie wiedziałam jaka może być jego reakcja. Zrozumie czy może jednak nie? Teraz
nie byłam pewna już niczego.
-Jesteś najgłupszą osobą, którą tylko
mogłem spotkać na swojej drodze- wypowiedział po chwili zastanowienia z
surowością w głosie.
Te słowa podziałały na mnie jak kubeł zimnej
wody. Tętno przyśpieszyło mi co najmniej dwukrotnie, zupełnie jakbym zdała
sobie sprawę, że ktoś celuje we mnie pistoletem, rewolwerem czy karabinem.
Wszystko jedno, czułam pewne zagrożenie. Przełknęłam głośno ślinę. Na co ja
właściwe liczyłam? Że mnie zrozumie, że pocieszy i powie, że wszystko będzie
dobrze? Doskonale zdawałam sobie sprawę jakim charakterem obdarzony jest Harry
i że oczywiście jest zdolny powiedzieć coś takiego, co powiedział przed minutą.
Tylko ja w głębi duszy liczyłam, że będzie inaczej.
-Nie wierzę, że nic nam nie
powiedziałaś! Ani mnie, ani nikomu!- mówił coraz donośniej i w pewnym momencie
złapał mnie za podbródek, który podciągnął w górę, by złapać kontakt wzrokowy.
–Ja i Louis, my… Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, siedzimy w tym razem. Możesz nam
powiedzieć o czymkolwiek, a nie zadręczać się w samotności, rozumiesz?
-Ale–- zaczęłam, jednak powstrzymał
mnie, zakładając palec wskazujący na moich ustach.
-Żadnego „ale”, nie chcę tego słuchać.
Żaden idiota nie będzie szantażować mojej… ymmm… przyjaciółki i to jeszcze z
mojego powodu.
-Hazz, to przecież nie twoja wina, nie
mogłeś wiedzieć, że–- znowu nie dokończyłam, bo krzyknął, uprzednio otwierając
drzwi na oścież.
-Lou, szykuje się niezła akcja!
Szatyn momentalnie zjawił się w pomieszczeniu
i pokiwał znacząco w stronę Stylesa, a ja nie wiedziałam co o tym myśleć. Louis
i Harry to przecież mieszanka wybuchowa.
-Tylko, Stella, współpracuj- odezwał
się Hazz, posyłając mi swój uśmiech numer siedem.
3
W czasie prób do gali, chłopaki nie odstępowali
mnie na krok. Czułam się trochę dziwnie, mając świadomość, że pilnowali mnie
nieustannie, chodząc ze mną nawet do toalety… Na szczęście w domu trochę
odpuszczali, inaczej bym zwariowała. Harry powtarzał coś o jakimś planie, ale za
nic w świecie nie chciał mi wyjawić wszystkich szczegółów, tłumacząc, że jak
się dowiem to się nie zgodzę albo gorzej- nie zagram dostatecznie przekonująco
i naturalnie. Czy to są już podstawy, żeby się bać jego szalonych pomysłów?
Na szczęście nie byłam współprowadzącą
w parze z Austinem. Evelyn wynegocjowała pewne warunki i patrz punkt pierwszy-
przed kamerą tylko ja albo nikt. Kocham ją za to! Dzięki jednemu świstkowi
papieru nie musiałam z nim zamieniać ani słowa, stawać w tym samym kadrze czy
nawet mieć prób w tym samym czasie. Dzięki Bogu! Jednak Harry asekuracyjnie przy
mnie był. Nie wiem jak mu się to udawało, bo wstęp do środka osobom nieupoważnionym
jest wzbroniony. Ach, ten Styles i jego nieodparty urok. Wszystkie kobiety
spoglądały na niego maślanym wzrokiem i wzdychały ze złożonymi rękami, jakby
modliły się do jakiegoś greckiego boga seksu. Jeden uśmiech i robiły to, co
chciał. Niesamowity widok. Dobrze, że ja się tak nie zachowuję, to co najmniej
żenujące.
„Ladies
and gentleman…”- ćwiczyłam tylko pewne wypowiedzi, bo w dużej mierze mój
występ miał się opierać na improwizacji. Taka tam rola witania gwiazd na
czerwonym dywanie i dosłownie kilka razy na wielkiej scenie z daleka od Millsa.
Miałam wręczać nagrodę za debiut roku, ale Harry tak bardzo oczarował
organizatorów swoim profesjonalnym podejściem i gdy tylko napomknęłam o tym, że
lepiej by się sprawdził w tej roli, natychmiast mu to zaproponowali, a ja się
zgodziłam bez wahania. Przynajmniej teraz będzie mógł być ze mną za kulisami
całkowicie legalnie, chociaż pewnie i tak by się tam dostał. Jakże inaczej?
Na szczęście dzisiaj już koniec i
możemy spokojnie udać się do domu, by odpocząć. No dobra, ja muszę, bo Styles
był ciągle rozpieszczany przez asystentki, sekretarki, organizatorki i wszelkie
inne kobiety obecne na sali. Ciasteczka, kawa, herbatka, ile łyżeczek cukru?
Oszaleć można, ale jemu się to chyba spodobało, bo nie narzekał. Ha! Uśmiechał
się nawet od ucha do ucha. Świetnie kogoś poznać z innej perspektywy, ale
akurat tą stroną Harry’ego się zawiodłam.
-Źle skręciłeś. Powinieneś w lewo, nie
w prawo…- zaczęłam, gdy zorientowałam się, że ta droga nie jest zbyt znajoma.
-W prawo, bo jedziemy do Nialla po
kota- odpowiedział z cwaniackim uśmieszkiem, nie odrywając wzroku od drogi.
-Och, w porządku- prychnęłam. –Dobrze,
że sobie przypomniałeś po tygodniu tamtego tygodnia, a więc po dwóch
tygodniach. Lepiej to niż rok- ironizowałam, a jego uśmiech zbladł.
-Przesadzasz.
-Ja przesadzam? Ja? Czy ty myślisz
czasami? Harry, to jest zwierze, które wymaga uwagi dwadzieścia cztery godziny
na dobę, nie możesz o tym zapominać i przypominać sobie po tygodniu. Ten kociak
umarłby z tabliczką na szyi i napisem „wody,
wody, Sahara”, a ty byś nie zauważył- mówiłam szybko, gestykulując przy tym
rękami.
-Nie zapominam, ciągle o nim
pamiętałem- mruknął po nosem.
-Oczywiście, nie można zaprzeczyć-
dodałam kpiąco.
-To po co go właściwie, do cholery,
oddałaś?- krzyknął, a samochód ostro zahamował i zatrzymał się na poboczu.
Styles był widocznie wściekły. Zielone
oczy przeszywały mnie z każdej strony. Nie mogłam dłużej w nie patrzeć, ale nie
potrafiłam również odwrócić wzroku. To takie frustrujące. Coś jak zawieszenie między
jawą a snem.
-Bo nie potrafisz się nim odpowiednio
zająć- syknęłam, ściągając groźnie brwi.
-A ty może potrafisz?!
-Nie i dlatego nie podejmowałam się
trzymania kota, debilu! Niall ma smykałkę do zwierząt, dlatego postanowiłam dać mu
kocura na czas twojego pobytu w szpitalu, ale teraz jestem utwierdzona w
zdaniu, że tobie nie można powierzyć żadnego futrzaka, bo umarłby z głodu,
pragnienia i nudy, jeśliby wcześniej gdzieś nie zaginął, a ty byś nawet nie zwrócił
na to uwagi!
Wiedział, że to była prawda, więc nie
zamierzał dalej tego ciągnąć, bo nawet jak? Dalej by się upierał, że potrafi
się świetnie zaopiekować zwierzęciem? Mnie przecież nie okłamie w tej kwestii.
Odwrócił wzrok i odpalił auto. Włączyliśmy się z powrotem do ruchu i ciągle
jechaliśmy w kierunku domu Nialla. Co za uparty kretyn. Przewróciłam dramatycznie
oczami i pogłośniłam radio, zagłębiając się w muzyce.
-Kogo tam znowu…? O! Cześć!- uśmiechnął
się blondyn, gdy tylko otworzył drzwi swojego mieszkania.
-Hej Niall- odwzajemniałam uśmiech.
-My tylko na chwilę- wtrącił Styles i
wszedł bezczelnie do środka, lekko szturchając przy tym przyjaciela.
-Stary Harry wrócił, a już się bałem,
że to przeszłość- powiedział kąśliwie Horan, ale promienny uśmiech nie schodził
mu z twarzy.
Zaprosił mnie do swojego apartamentu,
zamykając zaraz drzwi. Weszliśmy razem do salonu, gdzie „myszkował” Loczek. No cóż, szukał w końcu kota.
-Ymm… Harry…
-Nie przeszkadzaj- zbeształ mnie za
chęć pomocy, bo chciałam mu powiedzieć, że kociak leżał sobie spokojnie na
sofie zwinięty w maleńką kilkę, gdy ten dalej zaglądał pod krzesła, stół i
meble.
Nialler spojrzał wymownie na przyjaciela,
ale to nic nie dało, więc wysłał w moją stronę bezdźwięczne „nie przejmuj się, to taki typ”.
Futrzak się zbudził i zeskoczył na
podłogę, biegnąc w stronę oniemiałego Harry’ego.
(kliknij w obrazek)
-Co to ma być…?- wykrztusił tylko ledwo
słyszalnym głosem.
-No ja nie wiem, twój kot?- zapytałam
dość sarkastycznie, Niall stał obok i się nie odzywał.
-Nie, ten jest irlandzki, a mój jest „british”- tłumaczył spokojnie, lecz z
nutką irytacji.
- Hazz, jakiś ty tępy - odrzekłam i
uderzyłam się dłonią w czoło. Nie udzielił mi żadnej ciętej riposty, wyszedł
jedynie szybkim krokiem. Niall był równie mocno skonfundowany co ja.
Przykucnęłam przy kociaku i zdjęłam mu zielony, irlandzki kapelusik, po czym
zwinnym ruchem wzięłam na ręce. Tym razem ta mała paskuda mnie nie podrapała i
całe szczęście, bo do tej pory widać mi ślady po ostatniej próbie pogłaskania.
-Dzięki, Niall, za wszystko-
powiedziałam do niego i lekko przytuliłam, poklepując wolną ręką po ramieniu i
jednocześnie uważając na kota, którego trzymałam przy piersi.
-Nie ma sprawy- zaśmiał się tak, jak
tylko Niall potrafi. –Wszystko między wami w porządku?- zapytał nieco
zawstydzony, gdy już zamykałam za sobą drzwi.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że pyta o
mój związek z Harrym. No tak, on nie zna przecież prawdy. Dla niego jesteśmy
zakochanymi w sobie ludźmi, a ja jestem niemal pewna, że nie wyglądaliśmy na
takowych podczas tej „wizyty”.
-Tak, tak, jasne. Harry ma po prostu
dzisiaj jakiś zły dzień- odpowiedziałam wymijająco i wyszłam szybko, posyłając
mu jeszcze jeden uspokajający uśmiech na pożegnanie.
4
-Ja otworzę, klucze mam gdzieś w
kieszeni- powiedział, widząc, że nieudolnie próbuję znaleźć swoje w bezdennej
torebce, trzymając jednocześnie na rękach jego kota.
Po chwili wyciągnął kluczyki i włożył
jeden z nich do zamka w drzwiach. Gdy ten „mocował” się z otwarciem,
zauważyłam, że wypadło mu coś z kieszeni, kiedy przeszukiwał je swoimi dłońmi.
Zwinnie podniosłam małe kawałki papieru i to, co było tam napisane przeleciało
mi dosłownie przed oczami, bo Harry wyrwał mi je z ręki nim zdążyłam cokolwiek
zauważyć.
-Stary Styles wrócił, co?- powtórzyłam
po Niallu i „wręczyłam” mu kota.
-No weź, nie możesz się o to gniewać!-
krzyknął za mną, lecz ja się nie odwróciłam.
-Kolejny dzień kłótni kochanków?-
zapytał zdziwiony Louis, gdy zobaczył, że znowu zaczął panować hałas.
-Żadnych kochanków, jesteśmy tylko
znajomymi- skarciłam go morderczym wzrokiem, więc już więcej nie zabrał głosu.
Przygryzł średniej wielkości marchewkę i zniknął za drzwiami kuchni.
5
Czas gali. Wszystko szło zgodnie z
planem. Kilka razy widziałam Austina, ale nie udało mu się zbliżyć do mnie i
całe szczęście. Nie wiem jak mogłabym się zachować w takiej sytuacji. Z drugiej
strony miałam Harry’ego, ale nie rozmawialiśmy tak, jak wcześniej. Teraz to
było takie, takie… oficjalne. Odzywaliśmy się do siebie, jeśli była taka
konieczność i oczywiście graliśmy najszczęśliwszą parę pod słońcem przed
reporterami i ogólne we wszystkich miejscach oraz sytuacjach, gdy ktoś nas
obserwował, ale prywatnie mieliśmy chłodne stosunki.
Od autorki- jako, że dzisiaj leży obok mnie inna słodkość, proszę napisać w komentarzu "czekolada" na dowód przeczytania. Dziękuję :) x
Od autorki- jako, że dzisiaj leży obok mnie inna słodkość, proszę napisać w komentarzu "czekolada" na dowód przeczytania. Dziękuję :) x
Już wszystkie oczekiwane gwiazdy
opuściły czerwony dywan i zajęły miejsca w środku. Tłum również powoli wchodził
do ogromnej sali. Miałam jeszcze tylko zapowiedzieć dwa występy i na tym kończy
się moja rola jako prowadzącej.
Czekałam cierpliwie w garderobie na swoją
kolej. Właśnie się dowiedziałam, że przedstawię publiczności singiel „Troublemaker” Olly’ego Mursa, a potem
mam już tylko powiedzieć, że nagrodę za debiut roku wręczy mój „boski chłopak”- jak to ujęła jedna z
organizatorek.
Wdech, wydech, idę!
-(…) Przed wami Olly Murs i piosenka promująca
jego najnowszy krążek.
Gdy wypowiedziałam ostatnie słowo,
rozbrzmiały pierwsze nuty i piosenkarz
wyszedł na scenę, a ja zrobiłam zupełnie odwrotnie- zeszłam z niej i oddałam
mikrofon starszemu facetowi, który zajmował się nagłośnieniem.
Nagle poczułam, że ktoś mnie złapał w
pasie i niósł mnie na ramieniu. Myślałam, że to może Louis, bo bardzo często
tak robił.
-Mówiłem, że cię tak szybko nie
odpuszczę, ale nie chciałaś słuchać- powiedział, a mi aż zadudniło w uszach.
-Puść mnie idioto!- krzyknęłam i
zaczęłam się wyrywać. –Mogę cię zaskarżyć o uprowadzenie i pogwałcenie mojej
czci! Postaw mnie! Nie będę powtarzać dwa razy!
-Dobre sobie- prychnął rozbawiony i nic
sobie nie robił z moich krzyków. Ludzie, których mijaliśmy dziwnie patrzyli,
ale nikt jakoś nie miał zamiaru zrobić czegokolwiek.
Ludzie!
To nie żaden teatrzyk, to porwanie! Pomocy, pomocy…!
Mills wszedł po schodkach na scenę i
postawił mnie na ziemi. No w końcu. Teraz będę mogła mu wygarnąć całą złość
prosto w oczy, ale wtem złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie, a co
ja mogłam zrobić, gdy historia się powtarza? Oderwałam się i zamachnęłam ręką,
wymierzając mu cios w policzek. Muzyka zamilkła, na scenie staliśmy tylko we
dwoje, a publiczność zamarła.
Nie wiem ile to trwało- sekundy,
minuty, dziesiątki minut? Wiem tylko, że przy moim boku pojawił się Harry,
który odepchnął Austina i mocno mnie do siebie przytulił. Szepnął, że ochrona
zabrała tego „prostaka”. Oderwałam
się od jego piersi i spojrzałam w te szmaragdowe oczy, które były przepełnione
wieloma emocjami, ale żadna konkretna nie wybijała się na pierwszy plan.
„Nie
pocałujesz jej teraz?”
Usłyszeliśmy głos DJ z głośników.
Uświadomiłam sobie, że wszyscy wpatrywali się w nas jak w obrazek ze
wstrzymanym oddechem. Ponownie nawiązałam kontakt wzrokowy, który to właściwie
ja przerwałam, bo Harry bez mrugnięcia dalej mi się przyglądał. Złapał w palce
jeden z pokręconych kosmyków, które swobodnie opadały na moje czoło i zarzucił
go gdzieś na tył, by odsłonić całkowicie moją twarz. Pogłaskał wierchem dłoni mój
policzek i zbliżył swoje usta do moich, które się czule złączyły. Pocałunek był
delikatny, lecz jego tempo zwiększało się z każdą kolejną chwilą i robiliśmy to coraz bardziej namiętnie. Chłopak
przyciągnął mnie do siebie najbardziej jak się dało, łapiąc mnie w pasie. Nie
było między nami nawet milimetra przerwy. Jedną ręką złapałam jego ramię, a
drugą wplotłam w jego loki. Publiczność na początku była cicho, a potem
usłyszałam głośne „awwww…” i wszelkie wiwaty oraz brawa. Oderwaliśmy od swoje
usta na minimalną odległość i staliśmy tam z malującymi się uśmiechami i
iskierkami w oczach.
-Lepiej niż Amber?- zapytałam cichutko,
przypominając sobie imię z karteczek, które kiedyś wypadły mu z kieszeni i
musnęłam delikatnie jego dolną wargę moimi ustami.
-Lepiej- odpowiedział, szczerząc się. –I
lepiej niż Jennifer, Alice, Dorothy, Joanne, Christine…- wyliczał.
-Ymm…- przygryzłam wargę- chyba się
pogrążasz.
6
Weszliśmy za kulisy.
-To. Dopiero. Miłość- mówiła Evelyn, wycierając
swoje oczy chusteczką, jakby miał to być ratunek przed rozmazanym makijażem.
Przewróciłam tylko oczami na fakt, że jeszcze i ona demonstruje taką szopkę
otoczoną kłamstwem.
-Może pójdziemy w jakieś bardziej
ustronne miejsce- zaproponowałam, gdy zauważyliśmy, że wokół nas zebrało się
sporo ludzi, których nawet nie znamy lub nigdy nie widzieliśmy na oczy. Moja
menedżerka przytaknęła i skierowaliśmy się prosto do garderoby.
Gdy byliśmy w środku, przekręciłam
kluczyk, który znajdował się już w zamku.
-No co?- spytałam, kiedy spojrzeli na
mnie znacząco. –Na wszelki wypadek- wyjaśniłam.
-No nieważne, Candy- zaczęła Evelyn. –Mills
obiecał zostawić cię w spokoju i wszystkich, który chociażby uścisnęli twoją dłoń.
-Co na niego masz?- zapytał Harry. Ja
chciałam zadać dokładnie to samo pytanie. Przecież ktoś taki jak Austin nie
zrezygnowałby dobrowolnie ze swoich szalonych pomysłów nawet, gdyby groziła mu
armia krajowa czy nawet sama Evelyn.
-No więc może najpierw usiądźcie, bo
możecie upaść, gdy wam opowiem…- ruszyła ze swoją mową. –Zagroziłam, że jak się
nie pohamuje, powiem o tym wszystkim jego żonie. Nie mówię, że bym tego jakoś
nie ubarwiła czy coś, ale znając Susane- na nic by się zdały jego tłumaczenia.
-On ma żonę?!- wtrąciłam zszokowana.
-A no ma i znam ją z collegu. Mieszka w
USA i kompletnie nie da jej się przekonać mediami, że jej mąż to tani
podrywacz. Podpisaliśmy z Millsem umowę, że da nam spokój, a my nie będziemy
mówić publicznie o tym, co się tu stało.
-A co jeśli ta Susane przeczyta o tym w
Internecie lub gazecie albo usłyszy w radiu?- dopytywał Styles.
-Pomyśli, że to plotki. Jak już
mówiłam- jej się nie da przekonać prasą. Poza tym to już nie nasza sprawa.
-Czyli że będę mogła już wyjść z domu
bez ochrony?- zapytałam z nadzieją w głosie. Szczerze mówiąc miałam już dość,
że wynajęła mi pięciu ochroniarzy.
-Zwariowałaś?! Absolutnie nie!-
pokręciła głową z dezaprobatą i jakby niedowierzaniem, że mogłam o coś takiego
poprosić.
-Evelyn, myślę, że pięć osób to już zdecydowana
przesada- wypowiedział się Hazza.
-Dobra, zastanowię się jeszcze-
odrzekła zrezygnowana, widać, że nie miała dziś ochoty na zajmujące kłótnie.
Harry uśmiechnął się triumfalnie i dał
mi szybkiego buziaka w czoło.
-Hmm… friends with benefits?- zapytała, ale napotykając moje wrogie
spojrzenie szybko dodała: Nie było
pytania.
_______________________________________________
Mamy 16. Sprawa z Millsem została oficjalnie zakończona, ale pozostało jeszcze sporo innych, nierozwiązanych problemów. Także nie myślcie sobie, że akcja kiedyś tu zwolni ;3 Pojawi się nowa postać i takie tam inne niespodzianki ;D Pozdrawiam ♥
_______________________________________________
Mamy 16. Sprawa z Millsem została oficjalnie zakończona, ale pozostało jeszcze sporo innych, nierozwiązanych problemów. Także nie myślcie sobie, że akcja kiedyś tu zwolni ;3 Pojawi się nowa postać i takie tam inne niespodzianki ;D Pozdrawiam ♥
Pytania?
CZEKOLADA !
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam cały, wlepiona w ekran laptopa krzyczałam na każdego kto tylko odważył się przerwać mi czytanie twojego rozdziału :D
Jesteś cudowna i chociażbym chciała na siłę się do czegoś przyczepić to i tak nie ma do czego :)
Z niecierpliwością czekam na kolejne części opowiadania. Mam nadzieję, że pojawią się szybko :P
Jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie:
http://i-can-be-your-shelter.blogspot.com
Czeko-czeko-czekolada! ♥
OdpowiedzUsuńAle, że Hazzie było lepiej ze Stellą, niż z Jennifer, Alice, Dorothy, Joanne i Christine!? Strzel mnie jeżem, bo nie wierze! I w ohóle takie wielkie Awwww.. A Millsowi to kija w oczy i niech sie cieszy, ze chociaż kije dostał! z niecierpliwością czekam na next!! *,*
[show-me-the-lovee.blogspot.com]
*w ogóle
UsuńW sensie lepiej całuje niż wszystkie te wymienione dziewczyny :) x
UsuńCZEKOLADA :)
OdpowiedzUsuńHejka :)
Świetny rozdział :) Bardzo mi się podoba ;p Heuhe ,, kłótnie kochanków'' nie ma co :) Świetny rozdział :) Cudnie piszesz dziewczyno :) Masz talent :) Hehe Styles nie umie zająć się żadnym zwierzęciem :) Dobrze, że Niall umie;p Hehe nie ma co - Loczek nie nadaje się na opiekuna :) Świetny rozdział ;p Już nie mogę doczekać się następnego ;p
Taaaa :) "Kłótnie kochanków" to jest to :> Louis ich kocha denerwować i żartować z sytuacji, w której się znaleźli. Styles to ma dwie lewe ręce. Chce kota, bierze za niego odpowiedzialność i zapomina o nim po godzinie, eh :>
UsuńTaaak... Czekolada to coś pysznego! Sama właśnie jedną wcinam, więc wiem, co mówię :3
OdpowiedzUsuńRozdział. No kurde. Nie mam słów by to opisać, bo o wszystkim już wcześniej wspominałam. Jesteś zajebista, masz mega talent i tak dalej! Wiesz o tym, prawda? :*
Żebyś wiedziała jak ja się przestraszyłam jak Austin ją 'porwał'. Brawo ludzie, po prostu brawo. To smutne, że wiele osób sobie robi z takich rzeczy żarty, bo potem nikt na to nie reaguje. Dobrze, że sprawa z Millsem się skończyła i to w taki przyjemny sposób. Pocałunek? Awwwwwwww!
No cóż, czekam na tę nową postać, całą fantastyczną akcję itd c: xx
Chciałam pokazać, że ludzie nie reagują na jakąkolwiek krzywdę, która dzieje się na ich oczach. Smutne, ale prawdziwe :<
UsuńPozdrawiam ♥
co? nowa postać? marko kochana komplikujesz mi życie CZEKOLADA potworze!
OdpowiedzUsuńno kolejny rozdział cyztam na blogu jak za starych dobrych czasów xD
a tak co do rozdziału to mi się podoba, ale weź sprostuj już sprawy pomiędzy nimi, bo się wkurzam XDD ale tak wiem wiem, że jak sprostujesz opowiadanie dobigenie pewnie końca :c
chociaż tyle, że wywaliłas tego prezenterka , bo mnie szczerze irytował XD i powiem ci jedno CZEKOLADA ELF ♥
No cóż, nowego już na blogu nie przeczytasz, bo zrobiłaś to wczoraj, co prawda początek tylko, ale zawsze coś :> Ale co ja mam między nimi wyprostować? Są przyjaciółmi przecież z kontraktem na karku ;3 Prezenterek wzorowany na Ali XD
UsuńCZEKOLADA, KOCIE ♥
czekolada!!!!!
OdpowiedzUsuńnieżle Evelyn załatwiła Millsa nie powiem czekam na kolejny i mam nadzieje że Stella i Hazza będą serio razem i zapraszam do siebie
wegonnasticktogether1d.blogspot.com
Evelyn załatwi każdego, nie warto jej podskakiwać. Jeszcze zobaczymy ją w niejednej akcji :D
UsuńCZEEEEEKOOOOOLAAAAAADAAAAAAAAAAAA! Przez ciebie mam ochotę :3
OdpowiedzUsuńTen pocałunek: Awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww *-*-*-*-*-*--*-*-*-** ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
FANTASTYCZNY ROZDZIAŁ!
czekolada! przepraszam, ale naprawdę nie mogę więcej skomentować tego rozdziału, szkoła...ale wiesz mi, żałuję
OdpowiedzUsuńFajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział,zupełnie jak cały blog :)
OdpowiedzUsuńDopiero go odkryłam,ale nadrabiam ^^
Zapraszam do mnie <3
http://inlovewith1dstory.blogspot.com/
czekolada
OdpowiedzUsuńi nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu
a blog suuper
Dzięki :)
UsuńNo i cudnie ! Pocałunek był BOSKI ! Właściwie nie wiem czemu się tak nim zachwycam, ale po prostu się wzruszyłam ;) Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów i ciekawych sytuacji. A zapomniałabym : CZEKOLADA ! Hahahahaah :)
OdpowiedzUsuńhttp://po-obu-stronach-lustra-1d.blogspot.com/
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
Pocałunek jak pocałunek, wcześniej też już się zdążyli pocałować raz czy dwa, ale ten był jakiś inny :>
UsuńCZEKOLADA :]
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny *.*
Pisz szybko kolejny !!!!
I mam nadzieje że bedzie więcej scen romantycznych miedzy Harrym I stella !!! <3
Udawanych z pewnością, bo to mają w kontrakcie :> Pozdrawiam ♥
Usuńczekooolada, świetnie! w końcu się wyjaśniło z Austinem! i scena pocałunku *.* jeeeeeju! oni idealnie do siebie pasują nooo ;c
OdpowiedzUsuńIdealne? Nie powiedziałabym, ale pocałunek był rzeczywiście przekonujący :)
Usuńwszyscy wywodzą się nad tym pocałunkiem, a ja powiem, że mi podobała się scena z Kotkiem :p chociaż nie 'czekolada' jednak więcej punktów muszę przyznać scenie pocałunku. :D
OdpowiedzUsuńthestrangestplaces.tumblr.com <- teraz tylko tu ;)
Dla każdego coś innego. Mnie się najbardziej podobała scena przed drzwiami domu :> Tam był taki typowy Harry :>
UsuńCzekoladaaaaaaa... ♥
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadanieeee ♥ :)
Pozdrawiam Alex ;)
Dziękuję, również pozdrawiam :*
UsuńCzeeekollaaada!
OdpowiedzUsuńD:
Ciastko ?
OdpowiedzUsuńKarmel ?
CZEKOLADAAA. ! xd Hahaha.
Rozdział jak zwykle wspaniały. Same ochy i achy. Uwielbiam Twojego bloga. Pewnie się powtarzam. Ale czekam na więcej.
Podobał mi się ten moment, jak Hazza ją pocałował w błysku fleszy. Dzięki bogi że DJ zapytał, czy ją pocałuje. ^ ^
Zapraszam do siebie.
http://completely-different-life.blogspot.com/
DJ też ma ciekawą historię, ale wyjaśni się dopiero w następnych rozdziałach :> I dziękuję pięknie za opinię ♥
UsuńCZEKOLAAAAAAAAAAADA ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham ♥
Wreszcie komentuję :PP
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :D Kot jest the best haha xD ale to nie Styles'a, bo przecież jego jest british LOL .
No i... Friends with benefits ♥.
Mogłabym się tu jeszcze bardziej rozpisać, ale przecież już wcześniej poznałaś moje zdanie na temat rozdziału ;D
KOCHAM ^^ i czekam na następny :DD
ahh, byłabym zapomniała... CZEKOLAAAAAAAADA XDD
Tylko Harry mógł coś takiego powiedzieć, a ty już podłapałaś temat XD Tak... Friends with benefits :D ale to za wcześnie jeśli nie w ogóle ^^
UsuńCZEKOLADAAAAA! O. Mój. Boże. Kocham, po prostu kocham. Ten pocałunek... rozpływam się. Nie no nie mogę, oby więcej takich scen :D
OdpowiedzUsuńI jeszcze na samym początku jak Harry pocieszał Stelle a ta była w niego 'wczepiona' Jedno wielkie awwww :3
Austin cieszę się, że sprawa zakończona, i już z niecierpliwością czekam na kolejne powikłania ;) Jestem ich bardzo ciekawa.
http://onedirection-niall-cos-niespotykanego.blogspot.com/
Myślę, że to będą sceny udawanej miłości, bo na nic szczerego nie można liczyć na etapie znajomi/przyjaciele. Na pewno ich tempo życia nie zwolni, bo zaplanowałam dla nich specjalne przygody :>
UsuńCzekolada :)
OdpowiedzUsuńWiem, że żadko komentuję, ale zapewniam cię, że zawsze czytam. A gdy próbuję to nie wiem co mam napisać.
Każdy rozdział jaki napisałaś jest wspaniały. Może to nie jest coś dużo i się powtarzam, ale nie potrafię inaczej ich opisać.
Dla mnie są one świetne, genialne, fajne, superowe...
Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybko.
Zapraszam też do siebie, pojawił się nowy.
http://1d-give-love-to-work.blogspot.com
Pisz szybko <3
Czekam :)
Dziękuję za chociażby znak życia :> Pisz bzdury, wszystko, co ci przyjdzie na myśl, komentuj działania bohaterów, ich wypowiedzi, możesz dodać swoje sugestie, wytknąć mi błędy itd. :> Ja zazwyczaj tak robię, bo ciągłe pisanie "super rozdział" jest trochę- a nawet bardzo- żenujące.
UsuńPozdrawiam ;)
Ochh jakże się cieszę, że sprawa z Millsem została już rozwiązana, powoli ten koleś zaczynał mnie męczyć i denerwować. Całe szczęście, że Harry dowiedział się o wszystkim i nie pozwolił już szantażować dziewczyny. Między panem Stylsem a panną Stellą Kane zaczyna się robić coraz bardziej interesująco. Ten pocałunek, wydawało mi się że mimo iż zostali do niego zmuszeni i robili to pod presją otoczenia, nie było to wcale takie oschłe i tylko i wyłączeni zagrane przez nich pod publikę. Wkładali w to uczucie i zdecydowanie na chwilę się zapomnieli :) A może mi się tylko wydaje ?
OdpowiedzUsuńOchh może w przyszłości Harry zaprosi Stelle na CZEKOLADĘ? Tak całkowicie od siebie, nie pod przymusem, tylko z własnej woli?
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń!
Pozdrawiam i życzę dużo weny !xx ~Eirene
you-and-i-and-onedirection.blogspot.com
Zapomnieli się? Tak uważasz? No wiesz, może troszeczkę, ale takie rzeczy się zdarzają, gdy emocje przejmują kontrolę nad umysłem :> Co do zaproszenia na czekoladę- pomyślę, pomyślę :>
UsuńPozdrawiam, ściskam, całuję ♥
CZEKOLADA jest bardzo pyszna! Uwielbiam ją tak jak ten rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńI ten pocałunek! Awww! ;D
I dobrze, że sprawa z Millsem się już zakończyła. Nie lubię człowieka ;p
Czekam na nn z niecierpliwością <3
Też go nie lubię, ale czy bez niego nie byłoby nudno? :>
UsuńUścisków moc :)x
Czekolada :3. Koniec z Millsem! yeayeayeah :D. Nie mogę doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńTak, koniec z Austinem. Ja w gruncie rzeczy też się cieszę, że już się z nim pożegnaliśmy. Denerwował mnie i to bardzo. Taki dwulicowy typ.
UsuńPrzesyłam Ci mnóstwo pozytywnej energii wirtualnie :>
Czekolada....♥
OdpowiedzUsuńBosz dziewczyna jesteś genialna.....♥
KOcham i czekam na następny ♥
Dziękuję, dziękuję, ale chyba mnie przeceniasz :) Całuję x
UsuńCzekolada. ♥
OdpowiedzUsuńJesteś genialna,kocham Twojego bloga.♥
Czekam na kolejny i pozdrawiam. xxx
Caroo
Awww... Dziękuję serdecznie :> Pozdrawiam również i ślę uścisków moc <3
UsuńBoze ciągle sie coś dzieje, ja już nie nadążam! haha. rozdział świetny, jak każdy inny. czekoladzie sie bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńJanusz Chrystus ten pocałunek *O* Coś się święci. Ja ci mówię, oni się w sobie zakochają naprawdę! A wtedy Evelyn każe im zerwać dla mediów! I oni sie będą ukrywać! Ha! Odkryłam twój plan! Nie ze mną takie numery. pff.
O, zapomniałabym. Informujesz na twitterze? Jeśli tak, to poproszę prenumeratę na konto @Im_A_Fruit :D
Ciekawe wyjście powiem ci. Teraz grają przed światem, że są parą, kiedy tak naprawdę łączy ich co najwyżej przyjaźń, a potem będą udawać pokłóconych ex-kochanków, gdy na osobności będą razem. Sprytnie, ale to nie jest mój pomysł ;3 Oczywiście, że informuję o nowych notkach :)
UsuńCałuski <3
Yupeeee! Dziękuję bardzo! Na pewno odpowiem :> To wielkie wyróżnienie i jest mi niezmiernie miło, dziękuję raz jeszcze ♥
OdpowiedzUsuńJeju, kocham!
OdpowiedzUsuńA i zapomniałam dodać że lubie czekoladę ;) ciekawe ile w sumie zebrało się tych dziewczyn na boku Hazzie ;)
UsuńMyślę, że całkiem sporo :) Przecież to kobieciarz, widać na kilometr :> Poza tym jak zaczął wymieniać- to była tylko rozgrzewka, huehuehue :DD
Usuńkiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńPracuję nad nim cały czas :> Mam nadzieję, że pójdzie to szybko i sprawnie, i niedługo go opublikuję ;)
UsuńCzekolada~!
OdpowiedzUsuńWow.. No rozdział jest świetny... No ale on ma żonę?! Co to ma być :D... Czekam na następny rozdział
CZEKOLADA WSZĘDZIE JEST!
OdpowiedzUsuńokej :D odbija mi.
rozdział cudowny i mam nadzieję, że Harry powie jej, co do niej czuję (albo co ja uważam, że czuje). wybacz, że tak krótko, ale jestem w półśnie :)
ten rozdział jest lepszy niż wszystkie czekolady świata xx
OdpowiedzUsuńNa pewno byłaś już wielokrotnie nominowana, ale nie zaszkodzi jeszcze raz :) A więc nominowałam cię do The Versatile Blogger, jeeej! hah :D
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-niall-cos-niespotykanego.blogspot.com/ tu masz wszystko, ale chyba już wiesz o co chodzi xD
Karmel? Ciaastko? Czekolaaaaaaaaada?! (Tak mi się skojarzyło, chyba wszyscy pamiętają tą reklamę xp?)
OdpowiedzUsuńZ tym kotem to było świetne xD. No jak to może być kot Harry'ego, przecież ta czapeczka jest "irish", a jego kot jest "british", noo?
Hm, ciekawe jak to będzie dalej z tym "związkiem". Idę kontynuować czytanie :).