Wyciągnęłam już wcześniej klucze do domu, żeby potem nie
stać na zewnątrz, szukając ich z bezdennej torebce. Nim zdążyłam złapać za
klamkę, drzwi się otworzyły.
-Stella? Co ty tu robisz?- zapytał i popatrzył na mnie tym
swoim przenikliwym spojrzeniem.
-Harry… Ja…
1
Wydusiłam z siebie ledwo dwa wyrazy i nie potrafiłam zmusić
moich ust do wypowiedzenia kolejnych. Głębia zielonych oczu przeszywała mnie na
wylot, unieruchamiając każdą komórkę mojego ciała. Nie bałam się. Przecież on
nie chciał mi nic zrobić, to było łatwo wyczuwalne w atmosferze, która panowała
wokół nas.
Chaos w mojej głowie nie pozwalał mi logicznie myśleć, ale w
końcu coś powiedziałam. Szkoda, że
akurat nad tym nie mogłam się zastanowić, bo palnęłam to zupełnie nieświadomie, chyba.
-Czekaj moment! A ty co tu robisz? Nie powinieneś być na
sesji?
Jego kąciki ust powędrowały delikatnie ku górze. Spojrzał
nieznacznie w prawo, coraz bardziej się uśmiechając. Wsadził dłonie do kieszeni
swoich spodni, zostawiając na wierzchu jedynie kciuki.
-Stella, ja tu mieszkam- odpowiedział w końcu z
rozbawieniem.
-O-kej- mruknęłam pod nosem i założyłam z lekkiego
podenerwowania pasmo włosów za ucho- to było głupie pytanie- przyznałam się do
mojego faux pas. –A sesja?
-Dzisiaj robiliśmy same portrety, poszedłem na pierwszy
ogień i już mam z głowy- wyjaśnił spokojnie, wchodząc do domu i zamykając za
sobą drzwi. Też nie myślę. Przecież nie będziemy rozmawiać stojąc w progu i to
jeszcze ja w środku, a on na zewnątrz.
Zgrabnie ominął mnie w przejściu i rzucił klucze na szafkę,
które za chwile upadły na ziemię z impetem, ale chłopak się tym nie przejął ani
trochę. Ponownie zwrócił swój wzrok na mnie.
-A ty?- zapytał, ale po chwili zwrócił uwagę na to, co
trzymałam w lewej ręce. –Louis-
podsumował cicho, marszcząc brwi.
Przytaknęłam głową na
jego stwierdzenie.
-Nie mogę uwierzyć, że wysłał cię aż tutaj po ciuchy, kiedy
robimy tylko portretówki na okładkę „Fabulous”-
przejechał dłonią przez włosy, zjeżdżając nią na kark i lekko go rozmasował.
Zacisnęłam usta w wąską linię.
-To może ja już sobie pójdę- wypaliłam w pewnym momencie
głośniej niż było to potrzebne. Chłopak uniósł ze zdziwienia brwi do góry i to
było ostatnie, co udało mi się dostrzec, bo zatrzasnęłam za sobą frontowe
drzwi, nawet się nie oglądając ani nie dając mu szansy odpowiedzi.
Mój telefon zaczął dzwonić, na szczęście nie musiałam
zaglądać do czarnej dziury, czytaj- torebki, bo włożyłam go do kieszeni
płaszcza. Spojrzałam na wyświetlacz.
Louis.
-Halo?
-Stella, chciałem ci tylko powiedzieć, że Harry wyszedł
wcześniej i żeby cię nie zaskoczyło, jeśli wróci i natkniecie się na siebie przypadkiem,
jakoś…- tłumaczył. Dam sobie głowę uciąć, że mocno przy tym gestykulował, bo
wypowiadał się mało składnie.
-No człowiecze, wyjątkowo spostrzegawczy i pospieszny to ty
nie jesteś. Teraz daruj sobie- użyłam aluzji w odpowiedzi i westchnęłam ciężko,
by mógł to usłyszeć przez urządzenie.
-Sorry…
-Nieważne- mruknęłam i zakończyłam rozmowę.
Niemożliwe, żeby nie zauważył, że Harry już dawno opuścił
studio zdjęciowe. Czyżby specjalnie mnie tu wysłał? Wiedział, że się w końcu
spotkamy. To było nieuniknione przy jego jakże pomocnych instrukcjach typu „spodnie
są gdzieś w moim pokoju”, które zmusiły mnie do poświęcenia mnóstwa czasu
na poszukiwania. Ale może z drugiej strony… No dobra, trzeba przyznać,
Tomlinson jest nieogarnięty i często nie myśli, więc to mógł być najzwyklejszy
przypadek, a on sam chciał mnie tylko ostrzec, jak powiedział przez telefon.
Mógł mieć dobre intencje, a ja się doszukuję jakiegoś spisku.
Otworzyłam drzwi od strony kierowcy i rzuciłam na siedzenie
obok to, co miałam w rękach, zostawiając jedynie kluczyki do auta.
Podskoczyłam ze strachu, gdy poczułam niespodziewanie, że
ktoś dotknął mojego ramienia. Zawał serca jak nic. I jeszcze podchodzi tak
bezszelestnie. Wstydziłby się.
-Nie strasz mnie!- pisnęłam, odwracając się w jego stronę i
kurczowo trzymając ręce przy piersi, by uregulować oddech. Wdech, wydech i tak
w kółko.
-Przepraszam- odrzekł skruszony. –Chciałem tylko zapytać czy
pojechać z tobą?
-Nie, nie musisz zawracać sobie mną głowy, na pewno masz ciekawsze zajęcia- podsumowałam go, ale
to go w żaden sposób nie zraziło.
-Dzisiaj nie mam żadnych specjalnych planów, więc… Szoferem
także mogę być - skinął głowę na samochód za mną.
-Nie trzeba- mruknęłam beznamiętnie, nie podnosząc nawet
wzroku.
Blado się uśmiechnął i zrobił kilka kroków w tył, bym mogła
spokojnie wsiąść do środka. Przez szybę dyskretnie zerkałam i widziałam jak wpatrywał
się w każdy mój ruch, nim nie odjadę.
Chyba zwariowałam. Ale już tak konkretnie.
-Właściwie to nie wiem, gdzie jest to studio- powiedziałam,
uprzednio otworzywszy na wpół okno. Lou nie podał mi żadnych namiarów, adresu,
no po prostu nic, geniusz.
W oczach Harry’ego rozbłysły iskierki i obdarzył mnie małym
gestem, jakim jest szczery uśmiech.
Jestem hipokrytką. On jest hipokrytą. Nie chcemy się znać, a
pakujemy się w swoje towarzystwo.
2
Słownik (tutaj), raczej konieczny do przeczytania dalszej części rozdziału, więc polecam otworzyć go sobie w nowej karcie i zaglądać podczas czytania.
Weszłam do budynku niemal jak błyskawica, nie zważając na
wszelkie tabliczki „nieupoważnionym wstęp
wzbroniony” i krzyki jakiegoś faceta z ochrony. Swoją drogą co to za
ochrona, która tylko krzyczy. Niechby to tylko Evelyn zobaczyła, a facet
wyleciałby z hukiem z roboty. Ona ma wysokie standardy i informuje o nich na
początku współpracy. Jeśli nie będziesz się stosować, to pożegnasz się z pracą
szybciej niż zostałeś przyjęty.
-Stella!- usłyszałam, gdy tylko przekroczyłam próg
pomieszczenia. Chłopak z blond włosami uśmiechnął się szeroko i podbiegł do
mnie w podskokach. Odwzajemniłam uśmiech i chciałam się jakoś przywitać. Uścisk
dłoni albo może przybicie piątki? Zdecydowanie nie w stylu Nialla. Oplótł mnie mocno rękami w najmniej
spodziewanym momencie i stwierdził, że nie puści, póki nie wyściska za te
wszystkie dni, kiedy się nie widzieliśmy. Mimowolnie zaczęłam się śmiać.
Kamień z serca. Po ostatnim spojrzeniu na Horana i jego smutne
oczy, gdy opuszczałam dom Harry’ego, widziałam albo wręcz czułam żal z jego
strony. Coś mnie wtedy ścisnęło w żołądku, bo wiedziałam, że go bardzo mocno
skrzywdziłam kłamstwem, a on zdaje się tego nie rozpamiętywać.
-Przepraszam- szepnęłam, będąc dalej w uścisku.
-Nie przepraszaj!- zakazał mi, gdy tylko się ode mnie
odsunął. –Nie masz za co. Właściwie takie typu akcje z Hazzą mamy co chwilę,
więc można powiedzieć, że jesteśmy przyzwyczajeni- wzruszył ramionami przy
swojej wypowiedzi i schował do kieszeni ręce.
Przez drzwi z kartką, na której zostało napisane dość
niestarannie „One Direction”,
przeszedł Louis. Blondyn zauważył, że skierowałam wzrok na coś za nim, więc
postanowił się odwrócić.
-O, Lou, już po zdj–- zapytał szatyna, ale ten zaczął
dyskretnie wymachiwać rękami na boki i porozumiewawczo mrugać, starając się tym
go uciszyć.
Tomlinson podszedł do nas niewinnym uśmiechem.
-O mój Boże! Nawet nie wiesz, jak bardzo się za tobą
stęskniłem, Stella…- powiedział nagle bardzo głośno, że razem z Horanem
podskoczyliśmy ze strachu -…i Harry- dodał mniej, dużo, dużo mniej
entuzjastycznie, gdy tylko zobaczył Stylesa wchodzącego przez drzwi, a mina mu
zrzedła.
Loczek rzucił mu w ręce jego ubrania, których ja zapomniałam
zabrać z samochodu.
-Właściwie nie wiem po co, ale przywieźliśmy wedle życzenia-
zgrywał się Harry w stosunku do najstarszego chłopaka i lekko się ukłonił, ale
nikomu nie było do śmiechu, Niallowi także, bowiem można było doskonale wyczuć,
że atmosfera była napięta coraz mocnej z każdym kolejnym tyknięciem zegarka.
Można powiedzieć, że od niezręcznej ciszy i utrzymywaniu
niekomfortowego kontaktu wzrokowego, uratowali
nas Liam z Zaynem.
-O, widzę, że nasza PARA się pogodziła, jak miło!- krzyknął
brunet, podkreślając słowo „para”,
ale nie zrobił tego złośliwie.
Zmieszana, podobnie jak i Harry, przytaknęłam głową i
uśmiechnęłam się blado, chociaż do kompromisu nie doszło.
-Tylko tym razem prosimy o samą prawdę, tylko i wyłącznie
prawdę, okej?- dodał Payne, grożąc palcem to na mnie, to na Harry’ego.
-Zabrzmiało jak w sądzie. Liam, nie pomyliłeś powołania, co?
Studia prawnicze może?- zaśmiał się Nialler.
-Ach, bambino1!
Jesteś jeszcze, molto bene2! Potrzebujemy modifica3
twoich zdjęć- krzyknął fanatyk z aparatem w ręku, zapewne artysta, jak mniemam,
całkiem przystojny artysta, który pojawił się dosłownie znikąd, kazał Harry’emu
iść szybko do makijażystki i zająć miejsce przy białym tle. Styles chciał się
jakoś buntować, ale fotograf nie pozwolił mu dojść do słowa, więc dłużej się
nie opierał jego rozkazom.
Gdy chłopak wyszedł, nieznajomy, przynajmniej dla mnie,
podszedł do nas pewnym krokiem.
-A cóż to za bella ragazza4?- zapytał pozostałą
czwórkę One Direction, jednocześnie wskazując na mnie.
-Nie żadna Bella, tylko Stella. S-T-E-L-L-A, Oliviero-
wyjaśnił Louis, a chłopaki spojrzeli na niego z politowaniem, kręcąc głowami.
Ach, spostrzegawczy jak zawsze. Zaśmiałam się w duchu, ale zapewnie było to
widać na zewnątrz mojej osoby.
-Piacere di conoscerti5- odrzekł i, chwyciwszy
uprzednio moją dłoń, pocałował delikatnie jej wierzch.
Och, wow. To. Było. Coś. Trzeba przyznać.
-Mi chiamo6 Oliviero Coletti- przedstawił się.
-Piosenkarz gotowy, mistrzu- zza progu wychyliła się młoda
kobieta i zaraz z powrotem się schowała, gdy tylko zakomunikowała to, co
zamierzała.
-Io vado7- odkrzyknął i ponownie spojrzał na
mnie. –Stella, originale8 imię dla prześlicznej dziewczyny. Nie
można zaprzeczyć, że jesteś gwiazdą („stella”
z włoskiego”gwiazda”). Gdy patrzę na ciebie, jesteś moją ispirazione9.
Mam nadzieję, że będę miał opportunità10, żeby cię spotkać raz
jeszcze. I aby pomóc destino11, daję ci moją biglietto da visita12.
Zadzwoń, może zjemy kiedyś lunch albo lepiej- cena13- powiedział
spokojnie, uśmiechając się zniewalająco na koniec i odszedł do pomieszczenia
obok.
-Matko- podsumował Zayn, a pozostali chłopcy dalej stali zszokowani z rozdziawionymi buziami. –Ten wie jak podrywać dziewczyny- dodał.
-Matko- podsumował Zayn, a pozostali chłopcy dalej stali zszokowani z rozdziawionymi buziami. –Ten wie jak podrywać dziewczyny- dodał.
Zachichotałam z jego komentarza, obracając w dłoniach mały
kawałek papieru, na którym było
Oliviero
Coletti
Fotograf
Kontakt
-O co chodziło z tą „ceną”? Nie załapałem jakoś. Ach, dobra,
nieistotne. Stells, zabraniam ci się zakochiwać w tym, tym…- groził Lou, nie
mogąc się wysłowić.
-Bo co?- wtrąciłam nagle, niezadowolona z jego „nakazów”.
Na chwilę zapadła grobowa cisza, a ja i Tomlinson
mierzyliśmy się groźnie wzrokiem, co przerwał Nialler, chyba w ramach
bezpieczeństwa, bo nie ręczyłam za siebie.
-Nie wiem jak wy, ale ja jestem głodny. Chodźmy coś zjeść-
zaproponował. Liam i Zayn od razu się zgodzili i pociągnęli ze sobą zarówno
mnie jak i Louisa. Ruszyliśmy za nimi kilka kroków, ale poszli przodem, nawet
się nie oglądając czy dalej jesteśmy z nimi.
Pokój opustoszał, zostaliśmy już tylko we dwójkę.
-No dlaczego zabraniasz mi się w nim zakochać, hmm? Wyjaśnij
mi proszę- zażądałam kategorycznie.
-Jesteś ślepa czy co? Nie widzisz jaki on jest? To zwykły
kobieciarz, wykorzysta i zostawi. Nie jest facetem dla ciebie! –starał się nie
krzyczeć, ale nie wychodziło mu to za bardzo, bo raz po raz podnosił głos.
-Nie jesteś moim ojcem- fuknęłam niezadowolona. –Nie
będziesz mi mówił co jest dla mnie, a co nie. Ja się do twoich spraw nie
wtrącam, więc ty nie wtykaj swojego nosa w moje, jasne?- odrzekłam pewnym
głosem, mając nadzieję, że w końcu coś dotrze do tego zakutego łba.
-Okładka wyjdzie fantastico14, dziewczyny będą
mdleć!
Usłyszeliśmy głos Oliviero, który wyszedł razem z Harrym,
dyskutując nad dopiero co zrobionymi zdjęciami. Albo właściwie prezentując mu
swój włosko-angielski monolog, który zakończył się dopiero, gdy podeszli do
nas.
-A ciebie widzę- zwrócił się do mnie- w najnowszym edizione15
magazynu Harper Bazaar. Na plaży, gorące słońce, impreza, amici16,
ja już to widzę- spojrzał gdzieś w dal, opowiadając zawzięcie o swojej wizji.
–Przemyśl to, koniecznie! Daj mi znać do końca tygodnia- dotknął palcem mojego
nosa bardzo niespodziewanie. –Arrivederci17 niebawem- dodał na
zakończenie i, nim udał się do swojej pracowni, nakazał przywołać swojej
asystentce kolejnego piosenkarza, „tego z
blond włosami”.
-Tego też zabraniam, żadnych sesji do najnowszego „edizione” magazynu, nie będzie żadnych
imprez i amici, chociaż nie wiem po co pralka na plaży. No nieważne- machnął
ręką- i tak się nie zgadzam!- wykrzyknął w moją stronę.
-No mówić jak do ściany-opuściłam bezradnie ręce. –Louis,
zrozum, że nie możesz mi niczego nakazać!
-Ja chcę cię tylko uchronić od popełnienia największego
błędu w twoim życiu- wyjaśnił dobitnie.
-Och, a teraz to czytasz w myślach, że wiesz, co zamierzam
zrobić?
-Ty…! Ty nic nie rozumiesz!- odpowiedział wymijająco.
-Nie mam zamiaru tego dłużej słuchać, wychodzę- mruknęłam
niezadowolona, z uwagi na to, że stara się mnie kontrolować. Żadna siła wyższa
nie zmusiłaby mnie teraz bym kontynuowała dalej tą jakże bezsensowną rozmowę.
Ja jeszcze nic nie powiedziałam, a ten się wścieka o wizytówkę i propozycję sesji
dla Harper Bazaar, jednego z czołowych magazynów modowych. Co za życie?!
Przewróciłam oczami, dalej będąc wyprowadzoną z równowagi,
ale szłam dzielnie przed siebie.
Poczułam czyjeś palce, które owijają się wokół mojego
nadgarstka.
-Daruj sobie kolejne „zabraniam
ci”, dobra?- naskoczyłam na Tomlinsona, wyrywając swoją rękę, ale szybko
się poprawiłam, gdy to nie jego ujrzały moje oczy. –Przepraszam, Harry,
myślałam, że to Lou.
-Stella, nie do końca rozumiem o co w tym wszystkich
chodziło- powiedział, mając na myśli naszą rozmowę, że tak to ujmę, której był
świadkiem przed chwilą– ale wiem, że Louis jest jakiś nerwowy dzisiaj, więc nie
przejmuj się. Przejdzie mu. On zazwyczaj na początku dużo krzyczy, a potem się
okazuje, że wcale nie warte to było połowy tych jego „przeczuć”.
-Cokolwiek- podsumowałam całkowicie bez entuzjazmu i
wzruszyłam ramionami.
-Odwieźć cię do domu?- zaproponował pomoc, na co skinęłam
głową potwierdzająco i skierowaliśmy się do auta.
-Zabieramy mu samochód?- zapytałam, gdy ni stąd, ni zowąd
przypomniałam sobie, że „marcheweczka”
należy do najstarszego członka One Direction, a nie do nas.
-Nah, sam dał ci klucze, prawda?- odrzekł i posłał mi
uspokajający uśmiech.
No niby tak.
I pojechaliśmy.
3
-Dzięki- mruknęłam pod nosem po długiej drodze, która minęła
nam w całkowitej ciszy. Szczerze mówiąc nie miałam ani krzty ochoty na
cokolwiek. Marzyłam tylko o ciepłej kąpieli i pójściu spać. Byłam wykończona.
Może nie fizycznie, bo przecież co ja dzisiaj takiego nadzwyczajnego zrobiłam?
W kopalni nie pracuję, nie muszę podnosić raz po raz ciężkich narzędzi. Ten
dzień wykończył mnie psychicznie. Cieszę się, że już powoli się kończy.
-Czekaj- usłyszałam za sobą Harry’ego, gdy udało mi się
cudem wyplątać z pasów, znowu, i już chciałam otwierać drzwi.
Odwróciłam się w jego stronę, nie angażując się za bardzo w
kontakt wzrokowy.
-Ja nie chcę, żeby to teraz tak między nami wyglądało-
powiedział. –Stella, porozmawiajmy…- poprosił półszeptem, który rozniósł się w
moich uszach jak dźwięk ogromnego dzwonu w południe, ale tak, jakbym stała tuż
przy nim, nie gdzieś daleko na placu.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Z jednej strony nie chciałam
mieć z nim do czynienia. Obiecałam sobie, że ja i on jesteśmy co najwyżej
znajomymi, jeśli nie obcymi sobie osobami. Z drugiej jednak strony chciałam się
dowiedzieć od niego tak wielu rzeczy, zadać pytania, na które tylko on znał
odpowiedzi, a teraz mogła być jedyna okazja, żeby je otrzymać.
-Dobra.
Uśmiechnął się.
-To zapnij z powrotem pas- oznajmił i czekał aż zrobię to,
co chciał.
-A gdzie ty mnie znowu wywozisz?- zapytałam, kiedy dotarło
do mnie, o co mnie poprosił przed kilkoma sekundami.
-Gdzieś, gdzie cała chmara paparazzi nie będzie nam
przeszkadzać- odpowiedział, pokazując mi, w którym miejscu stoją i czekają na
sensację.
A to ci dopiero by było. Evelyn by mnie zabiła albo skakała
z radości, trudno stwierdzić. Zależy od nagłówków przy naszych najnowszych
zdjęciach.
-Boże, zazdroszczę innym, że nie muszą się z nimi użerać-
skwitowałam nieuradowana faktem, że jesteśmy śledzeni.
Harry się zaśmiał cicho.
-Wiesz, są i dobre strony- zaczął, ale wtrąciłam mu się w
połowie zdania.
-Jakie na przykład?
-Ymm, no na przykład eee… albo to, że ymm…- próbował coś
wymyślić, spojrzał na mnie, a ja
skrzyżowałam ręce na piersi, czekając na jakiś konkret. –Dobra, nie ma plusów,
są same minusy- przyznał niechętnie.
-No widzisz- zreasumowałam, unosząc bezradnie ręce. –To
gdzie jedziemy?- zapytałam ponownie z czystej ciekawości, znaczy chyba z
ciekawości, bo nic mi nie grozi, nie?
-Niespodzianka- odrzekł, a ja westchnęłam ciężko.
Jakoś przestałam lubić niespodzianki, bo przez kilka
minionych tygodni nie okazywały się miłe. A niespodzianki powinny takie być i
koniec.
-Spodoba ci się, zobaczysz- dodał i wcisnął pedał gazu.
-Mogę włączyć radio?- zadałam pytanie, było nieprzyjemnie
cicho i miałam chociaż taką małą nadzieję, że muzyka wylatująca z głośników
pomoże rozluźnić napięcie w atmosferze.
-Jasne- mruknął, nie spuszczając oczu z drogi.
Wcisnęłam przycisk „ON”
i po przejrzeniu wszystkich stacji dwa razy, stwierdziłam, że jednak nie chcę
słuchać muzyki, która do mnie nie trafia, a właśnie taką, na moje nieszczęście,
postanowiono puścić. Wyłączyłam urządzenie i usiadłam wygodniej w fotelu,
patrząc nie przed siebie, ale przez okno z boku. Mijaliśmy nieznane mi ulice w
wręcz ślimaczym tempie. Jechaliśmy już długo, ale tak mi się tylko zdawało, gdy
spojrzałam na zegarek. Chociaż nie minęło nawet dziesięć minut, dla mnie było
już jak dwie godziny później.
-Żadna ci się nie podobała?- zapytał, wyrywając mnie z rozmyślań.
-Co?- chciałam, żeby powtórzył. Wiedziałam, że coś
powiedział, ale nie usłyszałam dokładnie jego słów.
-Nic ci się nie podobało w radiu, że wyłączyłaś?
-Jakoś nie- odpowiedziałam neutralnie, wracając do patrzenia
za szybę.
-Czekaj, zaraz coś znajdę, tego na pewno będziesz słuchać z
przejęciem- powiedział, a ja nie chciałam gasić jego entuzjazmu, bo na końcu
języka miałam już „wątpię”, ale się w
niego ugryzłam. Byłam ciekawa co mi zaproponuje. –O ile Louis nie połamał…
Okej, mam!- pokazał mi płytę CD od błyszczącej strony, więc nie mogłam zobaczyć
czyjego artysty była. Chłopak włożył ją szybko do odtwarzacza i rozbrzmiały
pierwsze nuty.
-No chyba sobie żartujesz teraz- powiedziałam zmieszana. –I
jeszcze macie to w aucie, Boże, stoczyliście się- z zażenowania oparłam łokieć
o drzwi, a czoło wsparłam na dłoni.
-Nie przesadzasz? Ona jest niezła. Chcieliśmy kiedyś z
chłopakami nagrać cover, ale menadżer stwierdził, że to już obsesja-
wytłumaczył, nucąc niektóre fragmenty piosenki.
Harry, czy ty wiesz, że nieładnie się tak
nabijać z innych i to jeszcze w ich obecności?
-C-co? Nieee, teraz to już jestem pewna, że to żart!-
odezwałam się, ale jednocześnie nie byłam niezadowolona. Odwrotnie wręcz, na
moje usta wkradł się nieznaczny uśmiech.
4
Tymczasem
w mieszkaniu Nialla kilka godzin później.
-Gdzie oni pojechali? I to jeszcze moim samochodem!- Louis
chodził z kąta w kąt, nie mogąc się powstrzymać od kolejnych rozmyślań.
-Są dorośli, na pewno nic im nie jest- uspokajał go Liam,
spoglądając raz po raz na chłopaka zza ogromnej gazety.
-Ja się nie martwię o nich, bardziej denerwuję się „marcheweczką”- wyrzucił w powietrze
ręce, mierząc całą trójkę chłopaków groźnym wzrokiem.
-Usiądź już, Lou. Przestań krzyczeć i panikować. Harry to
rozsądny kierowca, Stella jest odpowiedzialna, twoje auto wróci w jednym
kawału, zobaczysz- wtrącił Zayn.
-Harry rozsądny? Następny żart proszę- zaśmiał się Nialler,
przeglądając ulotkę pizzerii, która przypadkiem wpadła mu w ręce.
Liam spojrzał znacząco na blondyna, zmuszając go tym samym,
by przestał rechotać.
-Nawet dodzwonić się do żadnego nie można- westchnął
przesadnie głośno i rzucił telefon na stolik. –Sekretarka się włącza cały czas.
-Czekaj, czekaj- powiedział Payne i odłożył gazetę na bok- a
skąd oni wzięli klucze do samochodu? Przecież ty się z nimi nie rozstajesz-
zasugerował.
-Ja- zaczął Tomlinson- dałemjeStelli- dalej wymamrotał
niezrozumiale.
-Co?- zapytał Zayn, marszcząc przy tym brwi.
-Dałem je Stelli praktycznie rzecz biorąc- powtórzył głośno
i wolno.
-Nie, zrozumiałem za pierwszym razem, ale co ma znaczyć, że
„dałem”? Skoro użyczyłeś jej swojego
pojazdu to dlaczego teraz się pieklisz, hmm?- zapytał Malik, oparł łokcie na
kolanach i skrzyżował ze sobą palce, tworząc tzw. jeżyka.
-Nie żeby coś, stary, ale myślę, że Zayn ma rację-
dopowiedział Horan, a w odpowiedzi dostał jedynie niezadowolony grymas na
twarzy Louisa.
-Poza tym daj im trochę prywatności- skwitował Daddy.
Mijały kolejny minuty, a poirytowany dalej chłopak usiadł
wygodnie w fotelu i starał się nie złapać z żadnym z przyjaciół kontaktu
wzrokowego.
-Ej, jak to się stało, że nie zauważyłem, że Harry wyszedł
ze studia?- ponownie dźwięczny głos najstarszego członka zespołu rozbrzmiał w
pomieszczeniu.
-Wiesz, tak narzekałeś na ubrania, więc postanowiliśmy go
wysłać po jakieś inne, gdy tylko skończył swoje zdjęcia, bo już był wolny, ale
i tak stwierdził, że to głupota fatygować się po ciuchy do zdjęć twarzy, więc
raczej nie był skłonny ci nic przywozić- wyjaśnił Nialler, pakując sobie do
buzi kolejną garść żelek.
-Więc to wasza wina!- odpowiedział dość głośno, co wyrwało
Liama i Zayna z uważnego oglądania filmu na laptopie. –To ja poprosiłem Stellę,
żeby przywiozła mi spodnie i koszulkę, i obiecałem, że dom będzie wtedy pusty,
a tam Harry…
-No, ale chyba dobrze, w końcu się pogodzili, co nie?-
napomknął brunet.
-Tak, ale ona mnie zabije, pomyśli, że ustawiłem to
spotkanie. Już jestem martwy- skwitował Tomlinson, opierając policzkiem o
wewnętrzną część dłoni.
__________________________________________
Dzień dobry, dobry wieczór, jak kto woli. Późno jest, oczy mnie bolą od ekranu, sprawdzałam dwa albo trzy razy, ale tak w półśnie, więc przymknijcie oko, jeśli są jakieś błędy. Pisanie jest trudne, wiecie? Pytania proszę kierować na ask.fm/loudmint
super rozdział : )
OdpowiedzUsuńhttp://believedreamforever.blogspot.com/
Genialny ^^
OdpowiedzUsuńRozdział był rewelacyjny, bardzo mi się podobał! Uwielbiam Twoj styl pisania :) Ja tak czekałam na to, aż się w końcu pogodzą. Ciekawa jestem, gdzie Harry wywiezie Stellę. Ahh.. Już nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńWiem coś o tym. Też mam nie raz problemy z pisaniem, ale widzę tobie jakoś wychodzi i to nie źle.
OdpowiedzUsuńRozdział jest jak zawsze fantastyczny. Ciekawa jestem jak to będzie dalej ze Stellą i Harry'm.
Czekam na next i zapraszam do siebie. Również pojawił się nowy rozdział.
http://1d-give-love-to-work.blogspot.com
Oraz na drugie opowiadanie.
http://all-over-again-btr.blogspot.com
Świetny rozdział! Kolejny proszę xoxo
OdpowiedzUsuńCudowny ja zawsze !!! Kocham tego bloga !! Pisz szybko nn ;*** Ooo Harry i Stella ;o mam nadzieje ze sie pogodzą o bedą razem !!!
OdpowiedzUsuńMs.Styles
jestem ciekawa co wniknie z rozmowy hazzy i stelli a lou kocham go w tym opowiadaniu!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już rano, ale że jestem po lekach to jestem jak naćpana więc mój komentarz może być kompletnie bez sensu. Nie wiem, dlaczego ale mam wrażenie że Lou się z deczka uspokoił i już tak się nie wychyla szaleńczo jak kiedyś. Gdzie Harry, zabrał Stelle? To chyba jest dziś najważniejsze pytanie i niestety musimy czekać by się czegoś dowiedzieć. Ale będziemy wytrwali! :)x
OdpowiedzUsuńPrzeczytaaaałaaaam!
OdpowiedzUsuńCo prawda na 3 razy (mój telefon, mamy i w końcu notebook) ale przeczytałam *O*
Na początku myślałam, że Louis wyjedzie Stelli z tekstem w stylu "bo Cię kocham!" jak jej zabraniał kontaktów z panem italiano fotografo (czy jakkolwiek brzmiałoby to w tym języku), ale zaraz po tym jak to pomyślałam uświadomiłam sobie, że to nie w twoim stylu i jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek, komukolwiek to powie w tym opowiadaniu to prawdopodobnie w epilogu i z moim szczęściem będzie to Harella... eh... ale to w sumie dobrze, nie piszesz kolejnej bajeczki :3
Chwila, teraz odbiegłam od mojego głównego toku myślowego...
A więc nie wiem co kombinujesz z Harellą znowu, ale ja dostrzegam kolejną parę na horyzoncie do shippowania hahah, nie no, to byłaby już jakaś obsesja... Każdy tylko nie Harella. Aż tak źle ze mną nie jest. Na razie. Ale jak nie wprowadzisz więcej Louelli moje zdrowie psychiczne może ulec pogorszeniu XD
Boże... Sama nie wiem o czym piszę o.O to przez tą pogodę. Na koniec dodam jeszcze, że uwielbiam Louisa, który sprawnie operuje włoskim XD <3
Ahh i standardowo - CZEKAM NA NASTĘPNY :3
No ja nwm co napisac.. xD super rozdzial ^^ ogolnie uwielbiam Tw opowiadanie i ciesze sie jak pojawia sie nowy rozdzial ;) mam nadzieje, ze nie bede musiala dlugo czekac na nexta ;*
OdpowiedzUsuńGłówne pytanie: gdzie Harry wywiózł Candy? Kurczę, mam nadzieję, że między nimi będzie tak jak dawniej, bo bardzo ich lubiłam, jako parę. Udawana, ale zawsze to para :D Mam wrażenie, że Lou coś do Stelli... Ta jego gadka i gwałtowna reakcja na flirtowanie jej z Włochem... Ciekawa jestem co z tego wyniknie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię co do mojego stylu pisania, to dużo dla mnie znaczy xx
Pozdrawiam również i czekam na następny rozdział ♥