Rozdział 21 "Stella, zabraniam ci się zakochiwać w tym, tym…"

/ x / poniedziałek, 3 czerwca 2013
Wyciągnęłam już wcześniej klucze do domu, żeby potem nie stać na zewnątrz, szukając ich z bezdennej torebce. Nim zdążyłam złapać za klamkę, drzwi się otworzyły.
-Stella? Co ty tu robisz?- zapytał i popatrzył na mnie tym swoim przenikliwym spojrzeniem.
-Harry… Ja…



1
Wydusiłam z siebie ledwo dwa wyrazy i nie potrafiłam zmusić moich ust do wypowiedzenia kolejnych. Głębia zielonych oczu przeszywała mnie na wylot, unieruchamiając każdą komórkę mojego ciała. Nie bałam się. Przecież on nie chciał mi nic zrobić, to było łatwo wyczuwalne w atmosferze, która panowała wokół nas.
Chaos w mojej głowie nie pozwalał mi logicznie myśleć, ale w końcu coś powiedziałam. Szkoda, że akurat nad tym nie mogłam się zastanowić, bo palnęłam to zupełnie nieświadomie, chyba.
-Czekaj moment! A ty co tu robisz? Nie powinieneś być na sesji?
Jego kąciki ust powędrowały delikatnie ku górze. Spojrzał nieznacznie w prawo, coraz bardziej się uśmiechając. Wsadził dłonie do kieszeni swoich spodni, zostawiając na wierzchu jedynie kciuki.
-Stella, ja tu mieszkam- odpowiedział w końcu z rozbawieniem.
-O-kej- mruknęłam pod nosem i założyłam z lekkiego podenerwowania pasmo włosów za ucho- to było głupie pytanie- przyznałam się do mojego faux pas. –A sesja?
-Dzisiaj robiliśmy same portrety, poszedłem na pierwszy ogień i już mam z głowy- wyjaśnił spokojnie, wchodząc do domu i zamykając za sobą drzwi. Też nie myślę. Przecież nie będziemy rozmawiać stojąc w progu i to jeszcze ja w środku, a on na zewnątrz.
Zgrabnie ominął mnie w przejściu i rzucił klucze na szafkę, które za chwile upadły na ziemię z impetem, ale chłopak się tym nie przejął ani trochę. Ponownie zwrócił swój wzrok na mnie.
-A ty?- zapytał, ale po chwili zwrócił uwagę na to, co trzymałam w lewej ręce.  –Louis- podsumował cicho, marszcząc brwi.
 Przytaknęłam głową na jego stwierdzenie.
-Nie mogę uwierzyć, że wysłał cię aż tutaj po ciuchy, kiedy robimy tylko portretówki na okładkę „Fabulous”- przejechał dłonią przez włosy, zjeżdżając nią na kark i lekko go rozmasował.
Zacisnęłam usta w wąską linię.
-To może ja już sobie pójdę- wypaliłam w pewnym momencie głośniej niż było to potrzebne. Chłopak uniósł ze zdziwienia brwi do góry i to było ostatnie, co udało mi się dostrzec, bo zatrzasnęłam za sobą frontowe drzwi, nawet się nie oglądając ani nie dając mu szansy odpowiedzi.
Mój telefon zaczął dzwonić, na szczęście nie musiałam zaglądać do czarnej dziury, czytaj- torebki, bo włożyłam go do kieszeni płaszcza. Spojrzałam na wyświetlacz.


 Louis.


-Halo?
-Stella, chciałem ci tylko powiedzieć, że Harry wyszedł wcześniej i żeby cię nie zaskoczyło, jeśli wróci i natkniecie się na siebie przypadkiem, jakoś…- tłumaczył. Dam sobie głowę uciąć, że mocno przy tym gestykulował, bo wypowiadał się mało składnie.
-No człowiecze, wyjątkowo spostrzegawczy i pospieszny to ty nie jesteś. Teraz daruj sobie- użyłam aluzji w odpowiedzi i westchnęłam ciężko, by mógł to usłyszeć przez urządzenie.
-Sorry
-Nieważne- mruknęłam i zakończyłam rozmowę.
Niemożliwe, żeby nie zauważył, że Harry już dawno opuścił studio zdjęciowe. Czyżby specjalnie mnie tu wysłał? Wiedział, że się w końcu spotkamy. To było nieuniknione przy jego jakże pomocnych instrukcjach typu „spodnie są gdzieś w moim pokoju”, które zmusiły mnie do poświęcenia mnóstwa czasu na poszukiwania. Ale może z drugiej strony… No dobra, trzeba przyznać, Tomlinson jest nieogarnięty i często nie myśli, więc to mógł być najzwyklejszy przypadek, a on sam chciał mnie tylko ostrzec, jak powiedział przez telefon. Mógł mieć dobre intencje, a ja się doszukuję jakiegoś spisku.
Otworzyłam drzwi od strony kierowcy i rzuciłam na siedzenie obok to, co miałam w rękach, zostawiając jedynie kluczyki do auta.
Podskoczyłam ze strachu, gdy poczułam niespodziewanie, że ktoś dotknął mojego ramienia. Zawał serca jak nic. I jeszcze podchodzi tak bezszelestnie. Wstydziłby się.
-Nie strasz mnie!- pisnęłam, odwracając się w jego stronę i kurczowo trzymając ręce przy piersi, by uregulować oddech. Wdech, wydech i tak w kółko.
-Przepraszam- odrzekł skruszony. –Chciałem tylko zapytać czy pojechać z tobą?
-Nie, nie musisz zawracać sobie mną głowy, na pewno masz ciekawsze zajęcia- podsumowałam go, ale to go w żaden sposób nie zraziło.
-Dzisiaj nie mam żadnych specjalnych planów, więc… Szoferem także mogę być - skinął głowę na samochód za mną.
-Nie trzeba- mruknęłam beznamiętnie, nie podnosząc nawet wzroku.
Blado się uśmiechnął i zrobił kilka kroków w tył, bym mogła spokojnie wsiąść do środka. Przez szybę  dyskretnie zerkałam i widziałam jak wpatrywał się w każdy mój ruch, nim nie odjadę.
Chyba zwariowałam. Ale już tak konkretnie.
-Właściwie to nie wiem, gdzie jest to studio- powiedziałam, uprzednio otworzywszy na wpół okno. Lou nie podał mi żadnych namiarów, adresu, no po prostu nic, geniusz.
W oczach Harry’ego rozbłysły iskierki i obdarzył mnie małym gestem, jakim jest szczery uśmiech.
Jestem hipokrytką. On jest hipokrytą. Nie chcemy się znać, a pakujemy się w swoje towarzystwo.



2

Słownik (tutaj), raczej konieczny do przeczytania dalszej części rozdziału, więc polecam otworzyć go sobie w nowej karcie i zaglądać podczas czytania.


Weszłam do budynku niemal jak błyskawica, nie zważając na wszelkie tabliczki „nieupoważnionym wstęp wzbroniony” i krzyki jakiegoś faceta z ochrony. Swoją drogą co to za ochrona, która tylko krzyczy. Niechby to tylko Evelyn zobaczyła, a facet wyleciałby z hukiem z roboty. Ona ma wysokie standardy i informuje o nich na początku współpracy. Jeśli nie będziesz się stosować, to pożegnasz się z pracą szybciej niż zostałeś przyjęty.
-Stella!- usłyszałam, gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia. Chłopak z blond włosami uśmiechnął się szeroko i podbiegł do mnie w podskokach. Odwzajemniłam uśmiech i chciałam się jakoś przywitać. Uścisk dłoni albo może przybicie piątki? Zdecydowanie nie w stylu Nialla. Oplótł mnie mocno rękami w najmniej spodziewanym momencie i stwierdził, że nie puści, póki nie wyściska za te wszystkie dni, kiedy się nie widzieliśmy. Mimowolnie zaczęłam się śmiać.
Kamień z serca. Po ostatnim spojrzeniu na Horana i jego smutne oczy, gdy opuszczałam dom Harry’ego, widziałam albo wręcz czułam żal z jego strony. Coś mnie wtedy ścisnęło w żołądku, bo wiedziałam, że go bardzo mocno skrzywdziłam kłamstwem, a on zdaje się tego nie rozpamiętywać.
-Przepraszam- szepnęłam, będąc dalej w uścisku.
-Nie przepraszaj!- zakazał mi, gdy tylko się ode mnie odsunął. –Nie masz za co. Właściwie takie typu akcje z Hazzą mamy co chwilę, więc można powiedzieć, że jesteśmy przyzwyczajeni- wzruszył ramionami przy swojej wypowiedzi i schował do kieszeni ręce.
Przez drzwi z kartką, na której zostało napisane dość niestarannie „One Direction”, przeszedł Louis. Blondyn zauważył, że skierowałam wzrok na coś za nim, więc postanowił się odwrócić.
-O, Lou, już po zdj–- zapytał szatyna, ale ten zaczął dyskretnie wymachiwać rękami na boki i porozumiewawczo mrugać, starając się tym go uciszyć.
Tomlinson podszedł do nas niewinnym uśmiechem.
-O mój Boże! Nawet nie wiesz, jak bardzo się za tobą stęskniłem, Stella…- powiedział nagle bardzo głośno, że razem z Horanem podskoczyliśmy ze strachu -…i Harry- dodał mniej, dużo, dużo mniej entuzjastycznie, gdy tylko zobaczył Stylesa wchodzącego przez drzwi, a mina mu zrzedła.
Loczek rzucił mu w ręce jego ubrania, których ja zapomniałam zabrać z samochodu.
-Właściwie nie wiem po co, ale przywieźliśmy wedle życzenia- zgrywał się Harry w stosunku do najstarszego chłopaka i lekko się ukłonił, ale nikomu nie było do śmiechu, Niallowi także, bowiem można było doskonale wyczuć, że atmosfera była napięta coraz mocnej z każdym kolejnym tyknięciem zegarka.
Można powiedzieć, że od niezręcznej ciszy i utrzymywaniu niekomfortowego kontaktu wzrokowego, uratowali nas Liam z Zaynem.
-O, widzę, że nasza PARA się pogodziła, jak miło!- krzyknął brunet, podkreślając słowo „para”, ale nie zrobił tego złośliwie.
Zmieszana, podobnie jak i Harry, przytaknęłam głową i uśmiechnęłam się blado, chociaż do kompromisu nie doszło.
-Tylko tym razem prosimy o samą prawdę, tylko i wyłącznie prawdę, okej?- dodał Payne, grożąc palcem to na mnie, to na Harry’ego.
-Zabrzmiało jak w sądzie. Liam, nie pomyliłeś powołania, co? Studia prawnicze może?- zaśmiał się Nialler.
-Ach, bambino1! Jesteś jeszcze, molto bene2! Potrzebujemy modifica3 twoich zdjęć- krzyknął fanatyk z aparatem w ręku, zapewne artysta, jak mniemam, całkiem przystojny artysta, który pojawił się dosłownie znikąd, kazał Harry’emu iść szybko do makijażystki i zająć miejsce przy białym tle. Styles chciał się jakoś buntować, ale fotograf nie pozwolił mu dojść do słowa, więc dłużej się nie opierał jego rozkazom.
Gdy chłopak wyszedł, nieznajomy, przynajmniej dla mnie, podszedł do nas pewnym krokiem.
-A cóż to za bella ragazza4?- zapytał pozostałą czwórkę One Direction, jednocześnie wskazując na mnie.
-Nie żadna Bella, tylko Stella. S-T-E-L-L-A, Oliviero- wyjaśnił Louis, a chłopaki spojrzeli na niego z politowaniem, kręcąc głowami. Ach, spostrzegawczy jak zawsze. Zaśmiałam się w duchu, ale zapewnie było to widać na zewnątrz mojej osoby.
-Piacere di conoscerti5- odrzekł i, chwyciwszy uprzednio moją dłoń, pocałował delikatnie jej wierzch.
Och, wow. To. Było. Coś. Trzeba przyznać.
-Mi chiamo6 Oliviero Coletti- przedstawił się.
-Piosenkarz gotowy, mistrzu- zza progu wychyliła się młoda kobieta i zaraz z powrotem się schowała, gdy tylko zakomunikowała to, co zamierzała.
-Io vado7- odkrzyknął i ponownie spojrzał na mnie. –Stella, originale8 imię dla prześlicznej dziewczyny. Nie można zaprzeczyć, że jesteś gwiazdą („stella” z włoskiego”gwiazda”). Gdy patrzę na ciebie, jesteś moją ispirazione9. Mam nadzieję, że będę miał opportunità10, żeby cię spotkać raz jeszcze. I aby pomóc destino11, daję ci moją biglietto da visita12. Zadzwoń, może zjemy kiedyś lunch albo lepiej- cena13- powiedział spokojnie, uśmiechając się zniewalająco na koniec i odszedł do pomieszczenia obok.
-Matko- podsumował Zayn, a pozostali chłopcy dalej stali zszokowani z rozdziawionymi buziami. –Ten wie jak podrywać dziewczyny- dodał.
Zachichotałam z jego komentarza, obracając w dłoniach mały kawałek papieru, na którym było

Oliviero Coletti
Fotograf
Kontakt

-O co chodziło z tą „ceną”? Nie załapałem jakoś. Ach, dobra, nieistotne. Stells, zabraniam ci się zakochiwać w tym, tym…- groził Lou, nie mogąc się wysłowić.
-Bo co?- wtrąciłam nagle, niezadowolona z jego „nakazów”.
Na chwilę zapadła grobowa cisza, a ja i Tomlinson mierzyliśmy się groźnie wzrokiem, co przerwał Nialler, chyba w ramach bezpieczeństwa, bo nie ręczyłam za siebie.
-Nie wiem jak wy, ale ja jestem głodny. Chodźmy coś zjeść- zaproponował. Liam i Zayn od razu się zgodzili i pociągnęli ze sobą zarówno mnie jak i Louisa. Ruszyliśmy za nimi kilka kroków, ale poszli przodem, nawet się nie oglądając czy dalej jesteśmy z nimi.
Pokój opustoszał, zostaliśmy już tylko we dwójkę.
-No dlaczego zabraniasz mi się w nim zakochać, hmm? Wyjaśnij mi proszę- zażądałam kategorycznie.
-Jesteś ślepa czy co? Nie widzisz jaki on jest? To zwykły kobieciarz, wykorzysta i zostawi. Nie jest facetem dla ciebie! –starał się nie krzyczeć, ale nie wychodziło mu to za bardzo, bo raz po raz podnosił głos.
-Nie jesteś moim ojcem- fuknęłam niezadowolona. –Nie będziesz mi mówił co jest dla mnie, a co nie. Ja się do twoich spraw nie wtrącam, więc ty nie wtykaj swojego nosa w moje, jasne?- odrzekłam pewnym głosem, mając nadzieję, że w końcu coś dotrze do tego zakutego łba.
-Okładka wyjdzie fantastico14, dziewczyny będą mdleć!
Usłyszeliśmy głos Oliviero, który wyszedł razem z Harrym, dyskutując nad dopiero co zrobionymi zdjęciami. Albo właściwie prezentując mu swój włosko-angielski monolog, który zakończył się dopiero, gdy podeszli do nas.
-A ciebie widzę- zwrócił się do mnie- w najnowszym edizione15 magazynu Harper Bazaar. Na plaży, gorące słońce, impreza, amici16, ja już to widzę- spojrzał gdzieś w dal, opowiadając zawzięcie o swojej wizji. –Przemyśl to, koniecznie! Daj mi znać do końca tygodnia- dotknął palcem mojego nosa bardzo niespodziewanie. –Arrivederci17 niebawem- dodał na zakończenie i, nim udał się do swojej pracowni, nakazał przywołać swojej asystentce kolejnego piosenkarza, „tego z blond włosami”.
-Tego też zabraniam, żadnych sesji do najnowszego „edizione” magazynu, nie będzie żadnych imprez i amici, chociaż nie wiem po co pralka na plaży. No nieważne- machnął ręką- i tak się nie zgadzam!- wykrzyknął w moją stronę.
-No mówić jak do ściany-opuściłam bezradnie ręce. –Louis, zrozum, że nie możesz mi niczego nakazać!
-Ja chcę cię tylko uchronić od popełnienia największego błędu w twoim życiu- wyjaśnił dobitnie.
-Och, a teraz to czytasz w myślach, że wiesz, co zamierzam zrobić?
-Ty…! Ty nic nie rozumiesz!- odpowiedział wymijająco.
-Nie mam zamiaru tego dłużej słuchać, wychodzę- mruknęłam niezadowolona, z uwagi na to, że stara się mnie kontrolować. Żadna siła wyższa nie zmusiłaby mnie teraz bym kontynuowała dalej tą jakże bezsensowną rozmowę. Ja jeszcze nic nie powiedziałam, a ten się wścieka o wizytówkę i propozycję sesji dla Harper Bazaar, jednego z czołowych magazynów modowych. Co za życie?!
Przewróciłam oczami, dalej będąc wyprowadzoną z równowagi, ale szłam dzielnie przed siebie.
Poczułam czyjeś palce, które owijają się wokół mojego nadgarstka.
-Daruj sobie kolejne „zabraniam ci”, dobra?- naskoczyłam na Tomlinsona, wyrywając swoją rękę, ale szybko się poprawiłam, gdy to nie jego ujrzały moje oczy. –Przepraszam, Harry, myślałam, że to Lou.
-Stella, nie do końca rozumiem o co w tym wszystkich chodziło- powiedział, mając na myśli naszą rozmowę, że tak to ujmę, której był świadkiem przed chwilą– ale wiem, że Louis jest jakiś nerwowy dzisiaj, więc nie przejmuj się. Przejdzie mu. On zazwyczaj na początku dużo krzyczy, a potem się okazuje, że wcale nie warte to było połowy tych jego „przeczuć”.
-Cokolwiek- podsumowałam całkowicie bez entuzjazmu i wzruszyłam ramionami.
-Odwieźć cię do domu?- zaproponował pomoc, na co skinęłam głową potwierdzająco i skierowaliśmy się do auta.
-Zabieramy mu samochód?- zapytałam, gdy ni stąd, ni zowąd przypomniałam sobie, że „marcheweczka” należy do najstarszego członka One Direction, a nie do nas.
-Nah, sam dał ci klucze, prawda?- odrzekł i posłał mi uspokajający uśmiech.
No niby tak.
I pojechaliśmy.



3
-Dzięki- mruknęłam pod nosem po długiej drodze, która minęła nam w całkowitej ciszy. Szczerze mówiąc nie miałam ani krzty ochoty na cokolwiek. Marzyłam tylko o ciepłej kąpieli i pójściu spać. Byłam wykończona. Może nie fizycznie, bo przecież co ja dzisiaj takiego nadzwyczajnego zrobiłam? W kopalni nie pracuję, nie muszę podnosić raz po raz ciężkich narzędzi. Ten dzień wykończył mnie psychicznie. Cieszę się, że już powoli się kończy.
-Czekaj- usłyszałam za sobą Harry’ego, gdy udało mi się cudem wyplątać z pasów, znowu, i już chciałam otwierać drzwi.
Odwróciłam się w jego stronę, nie angażując się za bardzo w kontakt wzrokowy.
-Ja nie chcę, żeby to teraz tak między nami wyglądało- powiedział. –Stella, porozmawiajmy…- poprosił półszeptem, który rozniósł się w moich uszach jak dźwięk ogromnego dzwonu w południe, ale tak, jakbym stała tuż przy nim, nie gdzieś daleko na placu.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Z jednej strony nie chciałam mieć z nim do czynienia. Obiecałam sobie, że ja i on jesteśmy co najwyżej znajomymi, jeśli nie obcymi sobie osobami. Z drugiej jednak strony chciałam się dowiedzieć od niego tak wielu rzeczy, zadać pytania, na które tylko on znał odpowiedzi, a teraz mogła być jedyna okazja, żeby je otrzymać.
-Dobra.
Uśmiechnął się.
-To zapnij z powrotem pas- oznajmił i czekał aż zrobię to, co chciał.
-A gdzie ty mnie znowu wywozisz?- zapytałam, kiedy dotarło do mnie, o co mnie poprosił przed kilkoma sekundami.
-Gdzieś, gdzie cała chmara paparazzi nie będzie nam przeszkadzać- odpowiedział, pokazując mi, w którym miejscu stoją i czekają na sensację.
A to ci dopiero by było. Evelyn by mnie zabiła albo skakała z radości, trudno stwierdzić. Zależy od nagłówków przy naszych najnowszych zdjęciach.
-Boże, zazdroszczę innym, że nie muszą się z nimi użerać- skwitowałam nieuradowana faktem, że jesteśmy śledzeni.
Harry się zaśmiał cicho.
-Wiesz, są i dobre strony- zaczął, ale wtrąciłam mu się w połowie zdania.
-Jakie na przykład?
-Ymm, no na przykład eee… albo to, że ymm…- próbował coś wymyślić, spojrzał  na mnie, a ja skrzyżowałam ręce na piersi, czekając na jakiś konkret. –Dobra, nie ma plusów, są same minusy- przyznał niechętnie.
-No widzisz- zreasumowałam, unosząc bezradnie ręce. –To gdzie jedziemy?- zapytałam ponownie z czystej ciekawości, znaczy chyba z ciekawości, bo nic mi nie grozi, nie?
-Niespodzianka- odrzekł, a ja westchnęłam ciężko.
Jakoś przestałam lubić niespodzianki, bo przez kilka minionych tygodni nie okazywały się miłe. A niespodzianki powinny takie być i koniec.
-Spodoba ci się, zobaczysz- dodał i wcisnął pedał gazu.
-Mogę włączyć radio?- zadałam pytanie, było nieprzyjemnie cicho i miałam chociaż taką małą nadzieję, że muzyka wylatująca z głośników pomoże rozluźnić napięcie w atmosferze.
-Jasne- mruknął, nie spuszczając oczu z drogi.
Wcisnęłam przycisk „ON” i po przejrzeniu wszystkich stacji dwa razy, stwierdziłam, że jednak nie chcę słuchać muzyki, która do mnie nie trafia, a właśnie taką, na moje nieszczęście, postanowiono puścić. Wyłączyłam urządzenie i usiadłam wygodniej w fotelu, patrząc nie przed siebie, ale przez okno z boku. Mijaliśmy nieznane mi ulice w wręcz ślimaczym tempie. Jechaliśmy już długo, ale tak mi się tylko zdawało, gdy spojrzałam na zegarek. Chociaż nie minęło nawet dziesięć minut, dla mnie było już jak dwie godziny później.
-Żadna ci się nie podobała?- zapytał, wyrywając mnie z rozmyślań.
-Co?- chciałam, żeby powtórzył. Wiedziałam, że coś powiedział, ale nie usłyszałam dokładnie jego słów.
-Nic ci się nie podobało w radiu, że wyłączyłaś?
-Jakoś nie- odpowiedziałam neutralnie, wracając do patrzenia za szybę.
-Czekaj, zaraz coś znajdę, tego na pewno będziesz słuchać z przejęciem- powiedział, a ja nie chciałam gasić jego entuzjazmu, bo na końcu języka miałam już „wątpię”, ale się w niego ugryzłam. Byłam ciekawa co mi zaproponuje. –O ile Louis nie połamał… Okej, mam!- pokazał mi płytę CD od błyszczącej strony, więc nie mogłam zobaczyć czyjego artysty była. Chłopak włożył ją szybko do odtwarzacza i rozbrzmiały pierwsze nuty.
-No chyba sobie żartujesz teraz- powiedziałam zmieszana. –I jeszcze macie to w aucie, Boże, stoczyliście się- z zażenowania oparłam łokieć o drzwi, a czoło wsparłam na dłoni.
-Nie przesadzasz? Ona jest niezła. Chcieliśmy kiedyś z chłopakami nagrać cover, ale menadżer stwierdził, że to już obsesja- wytłumaczył, nucąc niektóre fragmenty piosenki.


 Harry, czy ty wiesz, że nieładnie się tak nabijać z innych i to jeszcze w ich obecności?



-C-co? Nieee, teraz to już jestem pewna, że to żart!- odezwałam się, ale jednocześnie nie byłam niezadowolona. Odwrotnie wręcz, na moje usta wkradł się nieznaczny uśmiech. 



4

Tymczasem w mieszkaniu Nialla kilka godzin później.


-Gdzie oni pojechali? I to jeszcze moim samochodem!- Louis chodził z kąta w kąt, nie mogąc się powstrzymać od kolejnych rozmyślań.
-Są dorośli, na pewno nic im nie jest- uspokajał go Liam, spoglądając raz po raz na chłopaka zza ogromnej gazety.
-Ja się nie martwię o nich, bardziej denerwuję się „marcheweczką”- wyrzucił w powietrze ręce, mierząc całą trójkę chłopaków groźnym wzrokiem.
-Usiądź już, Lou. Przestań krzyczeć i panikować. Harry to rozsądny kierowca, Stella jest odpowiedzialna, twoje auto wróci w jednym kawału, zobaczysz- wtrącił Zayn.
-Harry rozsądny? Następny żart proszę- zaśmiał się Nialler, przeglądając ulotkę pizzerii, która przypadkiem wpadła mu w ręce.
Liam spojrzał znacząco na blondyna, zmuszając go tym samym, by przestał rechotać.
-Nawet dodzwonić się do żadnego nie można- westchnął przesadnie głośno i rzucił telefon na stolik. –Sekretarka się włącza cały czas.
-Czekaj, czekaj- powiedział Payne i odłożył gazetę na bok- a skąd oni wzięli klucze do samochodu? Przecież ty się z nimi nie rozstajesz- zasugerował.
-Ja- zaczął Tomlinson- dałemjeStelli- dalej wymamrotał niezrozumiale.
-Co?- zapytał Zayn, marszcząc przy tym brwi.
-Dałem je Stelli praktycznie rzecz biorąc- powtórzył głośno i wolno.
-Nie, zrozumiałem za pierwszym razem, ale co ma znaczyć, że „dałem”? Skoro użyczyłeś jej swojego pojazdu to dlaczego teraz się pieklisz, hmm?- zapytał Malik, oparł łokcie na kolanach i skrzyżował ze sobą palce, tworząc tzw. jeżyka.
-Nie żeby coś, stary, ale myślę, że Zayn ma rację- dopowiedział Horan, a w odpowiedzi dostał jedynie niezadowolony grymas na twarzy Louisa.
-Poza tym daj im trochę prywatności- skwitował Daddy.
Mijały kolejny minuty, a poirytowany dalej chłopak usiadł wygodnie w fotelu i starał się nie złapać z żadnym z przyjaciół kontaktu wzrokowego.
-Ej, jak to się stało, że nie zauważyłem, że Harry wyszedł ze studia?- ponownie dźwięczny głos najstarszego członka zespołu rozbrzmiał w pomieszczeniu.
-Wiesz, tak narzekałeś na ubrania, więc postanowiliśmy go wysłać po jakieś inne, gdy tylko skończył swoje zdjęcia, bo już był wolny, ale i tak stwierdził, że to głupota fatygować się po ciuchy do zdjęć twarzy, więc raczej nie był skłonny ci nic przywozić- wyjaśnił Nialler, pakując sobie do buzi kolejną garść żelek.
-Więc to wasza wina!- odpowiedział dość głośno, co wyrwało Liama i Zayna z uważnego oglądania filmu na laptopie. –To ja poprosiłem Stellę, żeby przywiozła mi spodnie i koszulkę, i obiecałem, że dom będzie wtedy pusty, a tam Harry…
-No, ale chyba dobrze, w końcu się pogodzili, co nie?- napomknął brunet.
-Tak, ale ona mnie zabije, pomyśli, że ustawiłem to spotkanie. Już jestem martwy- skwitował Tomlinson, opierając policzkiem o wewnętrzną część dłoni.

__________________________________________
Dzień dobry, dobry wieczór, jak kto woli. Późno jest, oczy mnie bolą od ekranu, sprawdzałam dwa albo trzy razy, ale tak w półśnie, więc przymknijcie oko, jeśli są jakieś błędy. Pisanie jest trudne, wiecie?  Pytania proszę kierować na ask.fm/loudmint

11 komentarzy:

  1. super rozdział : )


    http://believedreamforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział był rewelacyjny, bardzo mi się podobał! Uwielbiam Twoj styl pisania :) Ja tak czekałam na to, aż się w końcu pogodzą. Ciekawa jestem, gdzie Harry wywiezie Stellę. Ahh.. Już nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem coś o tym. Też mam nie raz problemy z pisaniem, ale widzę tobie jakoś wychodzi i to nie źle.
    Rozdział jest jak zawsze fantastyczny. Ciekawa jestem jak to będzie dalej ze Stellą i Harry'm.
    Czekam na next i zapraszam do siebie. Również pojawił się nowy rozdział.

    http://1d-give-love-to-work.blogspot.com

    Oraz na drugie opowiadanie.

    http://all-over-again-btr.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Kolejny proszę xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny ja zawsze !!! Kocham tego bloga !! Pisz szybko nn ;*** Ooo Harry i Stella ;o mam nadzieje ze sie pogodzą o bedą razem !!!
    Ms.Styles

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem ciekawa co wniknie z rozmowy hazzy i stelli a lou kocham go w tym opowiadaniu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam już rano, ale że jestem po lekach to jestem jak naćpana więc mój komentarz może być kompletnie bez sensu. Nie wiem, dlaczego ale mam wrażenie że Lou się z deczka uspokoił i już tak się nie wychyla szaleńczo jak kiedyś. Gdzie Harry, zabrał Stelle? To chyba jest dziś najważniejsze pytanie i niestety musimy czekać by się czegoś dowiedzieć. Ale będziemy wytrwali! :)x

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytaaaałaaaam!
    Co prawda na 3 razy (mój telefon, mamy i w końcu notebook) ale przeczytałam *O*
    Na początku myślałam, że Louis wyjedzie Stelli z tekstem w stylu "bo Cię kocham!" jak jej zabraniał kontaktów z panem italiano fotografo (czy jakkolwiek brzmiałoby to w tym języku), ale zaraz po tym jak to pomyślałam uświadomiłam sobie, że to nie w twoim stylu i jeśli ktokolwiek, kiedykolwiek, komukolwiek to powie w tym opowiadaniu to prawdopodobnie w epilogu i z moim szczęściem będzie to Harella... eh... ale to w sumie dobrze, nie piszesz kolejnej bajeczki :3
    Chwila, teraz odbiegłam od mojego głównego toku myślowego...
    A więc nie wiem co kombinujesz z Harellą znowu, ale ja dostrzegam kolejną parę na horyzoncie do shippowania hahah, nie no, to byłaby już jakaś obsesja... Każdy tylko nie Harella. Aż tak źle ze mną nie jest. Na razie. Ale jak nie wprowadzisz więcej Louelli moje zdrowie psychiczne może ulec pogorszeniu XD
    Boże... Sama nie wiem o czym piszę o.O to przez tą pogodę. Na koniec dodam jeszcze, że uwielbiam Louisa, który sprawnie operuje włoskim XD <3
    Ahh i standardowo - CZEKAM NA NASTĘPNY :3

    OdpowiedzUsuń
  9. No ja nwm co napisac.. xD super rozdzial ^^ ogolnie uwielbiam Tw opowiadanie i ciesze sie jak pojawia sie nowy rozdzial ;) mam nadzieje, ze nie bede musiala dlugo czekac na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Główne pytanie: gdzie Harry wywiózł Candy? Kurczę, mam nadzieję, że między nimi będzie tak jak dawniej, bo bardzo ich lubiłam, jako parę. Udawana, ale zawsze to para :D Mam wrażenie, że Lou coś do Stelli... Ta jego gadka i gwałtowna reakcja na flirtowanie jej z Włochem... Ciekawa jestem co z tego wyniknie :)

    Dziękuję za opinię co do mojego stylu pisania, to dużo dla mnie znaczy xx

    Pozdrawiam również i czekam na następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń

« »

Obserwatorzy

Jakim cudem tu jesteś?
Ale wiesz, nic nie dzieje się przypadkiem :)